środa, 3 lutego 2021

Rozdział 58

Snape wyjątkowo się postarał, aby poranek dla Hermiony nie należał do zbyt przyjemnych. Zanim zostawił ją w swojej sypialni, jeszcze otuloną przez objęcia Morfeusza, ustawił magiczny budzik godzinę przed rozpoczęciem pierwszych zajęć. Dzwonił on tak długo, dopóki Granger, nie wydostanie się z łóżka i nie wyłączy budzika, który o zgrozo stał na parapecie przy oknie. Zakrycie głowy poduszką niewiele pomogło, więc chcąc czy nie, musiała opuścić ciepłe łóżko, wyłączając to przekleństwo. Już nawet myślała, aby wyrzucić je przez okno, bo alarm był tak głośny, że pewnie obudziłby śpiącego w Zakazanym Lesie trolla.


Na stoliku nocnym, tuż przy zgaszonej świecy ujrzała skrawek pergaminu, a na nim schludne pismo mężczyzny oświadczyło, że w kuchni czeka na nią śniadanie. Uśmiechnęła się do siebie, a złość, która jeszcze chwilę temu unosiła się wokół niej, po bolesnym przebudzeniu odeszła. Czyli nie jest aż tak zły na nią jak myślała jeszcze wieczorem. Pościeliła łóżko i skierowała się do kuchni, a tam na stole, pod magiczną poświatą spoczywało śniadanie, utrzymując odpowiednią temperaturę jajecznicy i chrupiącego bekonu oraz kawy, której zapach od razu ją przywitał w kuchni. Ściągnęła jednym machnięciem różdżki zabezpieczenie i zabrała się za śniadanie.


Będąc już w swoich komnatach, wzięła szybki, orzeźwiający prysznic, przebrała się w szkolny mundurek i chwyciła torbę, kierując się do kominka. Już miała skorzystać z sieci fiuu, ale jakby to wyglądało, gdyby wyszła z prywatnych kwater nauczyciela, wchodząc do klasy, jeszcze mogąc spotkać uczniów oczekujących na rozpoczęcie zajęć. Byłoby to zbyt ryzykowne. Granger pokręciła głową, na swój mało inteligentny pomysł. Nie powinna, aż tak wykorzystywać ich relacji, nawet jeśli oznaczało to szybsze, dostanie się do sali eliksirów. Chwyciła za szatę wierzchnią i wyszła ze swoich prywatnych kwater, stwierdzając, że spacer do lochów i tak się jej przyda, ostatnimi czasy w ogóle się nie rusza, a jej bolące mięśnie pokazywały jej to na każdym kroku.


Wchodząc do sali, zdała sobie sprawę, że połowa uczniów już była, oczekując na nadejście profesora. Hermiona zajęła swoje miejsce w ławce, gratulując sobie w myślach, że nie skorzystała z sieci fiuu. Pewnie wszyscy Ślizgoni i Gryfoni zeszliby na zawał, gdyby zobaczyli jak to panna Granger, wchodzi do klasy ze strony, która mogła prowadzić jedynie do prywatnych kwater Snape’a.


Wszyscy jeszcze się krzątali, wyjmując podręczniki, zanim zasiedli w ławkach. Kilka minut przed dzwonkiem do sali wpadli Harry z Ronem, zajmując miejsce obok niej. Mogła ujrzeć na twarzy rudowłosego wciąż odbity ślad po poduszce. Uśmiechnęła się do nich na powitanie. Jej spojrzenie padło potem na Malfoya, który właśnie rozmawiał z Blaisem. Znów poczuła ciężar na swoich barkach, przypominając sobie wczorajszą rozmowę z Severusem na temat ataku na Katie Bell. Nie dane jej było dłużej się zastanawiać nad tą sytuacją, gdyż Snape wszedł w iście ślizgońskim stylu, drzwi zamknęły się za nim z hukiem, który rozszedł się po całej sali. Obrócił się na pięcie i omiótł uczniów zimnym spojrzeniem. Nauczał ich już od przeszło sześciu lat, ten nawyk, mrożenia tych dzieciaków spojrzeniem wciąż działał tak samo, jak podczas ich pierwszych zajęć, co potwierdził Neville Longbottom, zasysając nerwowo powietrze ze świstem. Hermiona spojrzała w stronę Gryfona, unosząc pocieszająco kąciki ust w górę. Przez ułamek sekundy jej spojrzenie spotkało się potem z hebanowymi oczami czarodzieja. Poczuła jakby czas, zatrzymał się na chwilę, a powietrze stało się nagle takie ciężkie, kiedy para ciemnych oczu patrzyła na nią intensywnie. Trwało to zaledwie ułamek sekundy, nim odwróciła wzrok, spoglądając na ścianę znajdującą się za mężczyzną, czując przyśpieszone bicie serca. Merlinie, jak ten mężczyzna na nią działał.


- Wywar Żywej Śmierci jest niezwykle silnym środkiem usypiającym. Skrajne przedawkowanie może doprowadzić nawet do śmierci. Jest to niebezpieczna mikstura, którą trzeba ważyć z najwyższą starannością – po sali rozległ się zimny głos Snape’a. - Wywar żywej śmierci będzie waszym dzisiejszym zadaniem – oparł się o skraj biurka, zakładając ręce na piersi. - Macie półtorej godziny na przygotowanie eliksiru. Chociaż wątpię, czy znajdzie się w tej sali chociaż jedna osoba, której się to uda – rzucił oschle na sam koniec.


Hermiona chwyciła za swoją torbę, sięgając podręcznika. Wyciągnęła go, otwierając na spisie treści, jednak dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że jej podręcznik Eliksirów dla Zaawansowanych wyglądał inaczej niż dotychczas. Okładka była mocno zniszczona, a grzbiet książki był podarty. Hermiona zagryzła nerwowo wargę, rozglądając się wokół. Próbowała znaleźć tego, który zniszczył jej podręcznik. Przekartkowała strony i zdała sobie sprawę, że to wcale nie był jej podręcznik. Strony były zżółknięte, gdzieniegdzie podarte, a na każdej stronie były zapiski czarnym atramentem.


- Własność Księcia Półkrwi – mruknęła pod nosem, czytając zapis na pierwszej stronie.

- Granger, powiedz mi – nagle przed jej ławką zjawił się Snape, a ona podskoczyła, łapiąc się za serce. Rozejrzała się wokół, ale na szczęście nikt z klasy nawet nie zwrócił na nią uwagi. Podniosła na niego wzrok, zatapiając się w ciemnym spojrzeniu mężczyzny. - Czy masz jakiś problem? Wszyscy już zaczęli – rozejrzała się po klasie, miał rację. Nawet nie zauważyła, kiedy Harry wraz z Ronem odeszli do stanowisk.

- Ja tylko... – spojrzała na swój podręcznik, potem na Snape’a. - Zamyśliłam się.

- Czas ucieka, zacznij w końcu swoją pracę – kiwnął głową na podręcznik i odszedł.


Nie mogła się dłużej zastanawiać nad podręcznikiem, czasu było coraz mniej, a Snape wyglądał na niezadowolonego, że jeszcze nie zaczęła. Otworzyła na stronie dziesiątej i zanotowała na kawałku papieru ingrediencje: sproszkowany korzeń asfodelusa, nalewka z piołunu, korzenie waleriany i fasolka sopophorusa.


Położyła wszystkie potrzebne ingerencje na ławkę. Przyniosła jeszcze wodę, zlewkę, cylinder, próbki, miarki, zakraplacz oraz mieszadło. Jak było w instrukcji zapisane, najpierw wlała wodę do kociołka, a następnie dodała piołun. Już miała ciąć korzeń waleriany, nim zauważyła czarny tusz nad drukiem. Zmiażdżyć srebrnym sztyletem, nie ciąć - łatwiej puści sok. Rozejrzała się po klasie i zauważyła, jak wszyscy walczą z korzeniem. Niektórym korzeń zeskakiwał z ławki, albo niebezpiecznie podskakiwał w górę. Hermiona zagryzła wargę i spróbowała go pociąć, jak było zapisane w instrukcji. Niestety zaczął drżeć jej w dłoni, niebezpiecznie krążąc po ławce. Złapała go szybko, zanim zeskoczył jej z ławki i postanowiła spróbować postąpić według zapisku na druku. Szok zmalował się na jej twarzy, widząc, że zadziałało. Dodała go do kociołka i ponownie spojrzała w instrukcję: zamieszaj siedem razy w lewo, a adnotacja mówiła, aby zamieszać w lewo i w prawo, siedem razy, zamiast raz. Postanowiła znów zaryzykować i postąpić według osoby, która tworzyła zapiski. Chwyciła fasolkę i jej wzrok znów podążył za adnotacją: dodać trzynaście zamiast dwunastu kropel. Hermiona zatrzymała spojrzenie na Malfoyu, który właśnie dodawał fasolkę. Zaczęła liczyć ile kropel, dodaje chłopak i zakończyła na dwunastu, a wtedy jego kociołek wybuchł. Już miała powrócić do podręcznika nim jej wzrok spotkał się ze spojrzeniem Snape’a. Kiwnął nieznacznie głową, by pracowała. Hermiona spuściła wzrok i postanowiła dodać trzynaście, a nie dwanaście kropel.


Czas zbliżał się ku końcowi, a było zaledwie kilka kociołków, które wciąż miały zawartość, większość z nich eksplodowała jeszcze na samym początku zajęć. Snape wrzucił listek do kociołka Deana Thomasa i spojrzał ponuro na niego.


- Nie tym razem Thomas – i odszedł dalej, kierując się w stronę panny Parkinson.

- Tym to nawet nas nie uśpisz – powiedział, kiedy po wrzuceniu listka, ciesz, zaczęła bulgotać, wznosząc się niebezpiecznie w górę. Machnięciem różdżki usunął całą zawartość kociołka, zanim wylała się na podłogę.

- I została panna Granger – podszedł do jej ławki i spojrzał na nią z góry. Hermiona czuła się nieswojo w obecności mężczyzny, wiedząc, że otaczają ich pozostali uczniowie. Poczuła wbijające się kolce w kark, zdając sobie sprawę, że stoi zaledwie metr od niej, a w jej nozdrzach rozpływają się jego perfumy. Zacisnęła dłonie na ławce, co oczywiście nie uszło uwadze mężczyzny. Wrzucił listek do wywaru, a ten się rozpadł. - Mówię to niechętnie – odwrócił się do pozostałych uczniów z kwaśną miną. - Ale panna Granger jako jedyna uwarzyła poprawny eliksir, który mógłby nawet nas wszystkich zabić. Dobra robota, panno Granger.

Spłonęła purpurą, słysząc jego uwagę. Oczywiście automatycznie podrapała się po policzku, starając się ukryć zarumienione policzki. Posprzątała swoje stanowisko, umyła i wyczyściła wszystkie sprzęty, z których korzystała, a następnie zdezynfekowała wszystkie noże, chochle oraz miarkę, odkładając wszystko na swoje miejsce. Uśmiechnęła się nieśmiało, kiedy na koniec zajęć Harry z Ronem zaczęli klaskać i klepać ją po plecach w akcie uznania. Hermiona schowała podręcznik Eliksirów dla Zaawansowanych do torby i spojrzała na przyjaciół.


- Przecież to było oczywiste, że go uwarzysz – zauważył Ron.

- No właśnie – zgodził się z nim Harry.

- Skoro Snape mówił, że jest aż taki trudny, to dlaczego nie dał nam, chociaż punktów w nagrodę?

- Ron, Snape nigdy nie dałby nam punktów – zaśmiał się Harry. - Dobra robota Mionka.

- Dzięki Harry – już miała zarzucać torbę na ramię, nim usłyszała czyjś zimny głos nad nimi.

- A może pan Potter zacząłby się uczyć, a nie wymagać otrzymania punktów? - powiedział chłodno Snape. Cała trójka odwróciła się w jego stronę.

- J-ja… - jęknął Harry nim uciszył go Snape.

- Idźcie już, a ty Granger pozwól na chwilę.

- Zobaczymy się później – powiedziała w stronę przyjaciół, ci jedynie kiwnęli głowami i wyszli, zamykając za sobą drzwi.

- Dobra robota Hermiono – zauważył Snape.

- Naprawdę? - poczuła ponownie palący rumieniec na policzkach.

- Tak, eliksir jak najbardziej nadaje się do użytku.

- No... był dość trudny – mruknęła, widząc przed oczami podręcznik do Eliksirów dla Zaawansowanych i czyjeś adnotacje, które pomogły uwarzyć eliksir. Zastanowiła się nawet czy bez tych wskazówek mogłaby sama podjąć próbę przygotowania Wywaru Żywej Śmierci, nim jej rozmyślania przerwał głos Snape’a.

- Masz jeszcze jakieś zajęcia dziś?

- Nie tylko eliksiry miałam, a ty?

- Koniec na dziś. Półtorej godziny z Gryfonami w zupełności mi wystarczą – uśmiechnął się kwaśno. - Zapraszam na herbatę.

- Bardzo chętnie – uśmiechnęła się nieśmiało w jego stronę.

- Znasz drogę – wskazał na drzwi.

Kiedy była w salonie poczuła na biodrach dotyk, a po chwili została przyparta do ściany. Wyczuła oddech na twarzy i wiedziała, że para czarnych oczu usilnie się w nią wpatruje. Po chwili jego usta odnalazły jej. Całował ją czule i delikatnie, jakby bał się, że może sprawić jej najmniejszy ból. Zatopiła palce w jego kruczoczarnych włosach, by móc go mocniej do siebie przyciągając, a jedna z dłoni Snape’a znalazła się na jej plecach.


- Przepraszam Severusie za tamten wieczór, że nieświadomie oskarżyłam Malfoya, nie taki miałam zamiar – wyszeptała, spoglądając niepewnie na niego, a Snape jedynie kiwnął głową. - Dziękuję za śniadanie – dodała, wznosząc się na palce i składając szybki pocałunek na jego policzku.

- Pobudka była udana? - zapytał wrednie.

- Tak – powiedziała przeciągle. - Cudowny masz budzik, nie ma co.


Na stoliku zauważyła roślinę, którą zabrał ze sobą ze Spinner’s End. Wczorajszego wieczoru nawet nie zwróciła na nią najmniejszej uwagi. Wciąż była otoczona specjalną, magiczną poświatą, zapewne, aby utrzymywać odpowiednią temperaturę i nawilżenie. Uśmiechnęła się ciepło pod nosem, kiedy Severus ostrożnie podlał ją, uważnie się jej przyglądając.


Pozostałą część dnia spędzili leniwie, odpoczywając w salonie. Zjedli wspólny obiad, a następnie Snape czytał książkę w swoim ulubionym fotelu. Tym z nieco lewej, dalej od kominka. Mieli taką cichą umowę, że to właśnie Hermiona zajmowała ten fotel po prawej, który stał bliżej paleniska. Zwróciła kiedyś uwagę mężczyźnie, że w jego komnatach jest niewyobrażalnie zimno i od tego momentu, fotel po prawej stronie stał bliżej źródła ciepła. Hermiona zdała sobie sprawę, że Snape wcale nie wrzucał więcej drewna do kominka, ani nie zwiększał temperatury za pomocą zwykłego machnięcia różdżką. Po prostu któregoś dnia wstał i sam przesunął fotel, każąc już przestać marudzić mu nad głową. Hermiona wiedziała, że tamtego dnia wygrała i dopięła swego, nawet jeśli chodziło o siedzenie bliżej kominka. Od czegoś trzeba zacząć.


Nie mogła marnować swojego czasu, patrząc się w sufit, musiała go wykorzystać produktywnie, a gdzieś z tyłu głowy wiedziała, że ma zaległy referat z eliksirów. Przeszło jej nawet przez myśl, że Snape specjalnie go zadał za to, że opuściła jego zajęcia. Wcale nie kierując się dobrem uczniów w celu poszerzenia ich wiedzy, na temat sztuki warzenia eliksirów. Ah ty draniu, pomyślała, spoglądając na niego spod byka.


- Mogłabym skorzystać z twoich ksiąg? - odezwała się chwilę później.

- W jakim celu? - zapytał, nie odrywając wzroku od lektury.

- Chciałbym uwzględnić je w swoim referacie, a temat jest dość trudny, a zważając na porę, biblioteka już jest pewnie zamknięta, a nie chciałabym dostać Trolla, od pewnego profesora – wyrzuciła z siebie na jednym tchu. Snape opuścił niżej książkę i spojrzał na jej zaróżowione policzki. Na jego ustach wkradł się wredny uśmieszek, ale taki mały, zapewne niezauważalny dla mało bystrego obserwatora.

- Mogłabyś też zapytać u źródła.

- Byłoby to niesprawiedliwe względem innych – przed oczami ujrzała swoje poczynania z dzisiejszego dnia, kiedy sama korzystała ze wskazówek Księcia Półkrwi, warząc Wywar Żywej Śmierci. Cóż za ironia, Hermiono.

- W takim razie korzystaj – wskazał dłonią na półkę wypełnioną księgami, znajdującą się za jej plecami - Tylko ostrożnie się z nimi obchodź – dodał złośliwie, powracając do książki.

- Oczywiście kochanie – uśmiechnęła się wrednie, widząc, jak wywraca oczyma.

- Proponuję tę po prawej – musiał dorzucić swoje trzy galeony, kiedy chwytała za opasły tom. Odwróciła się przez ramię i rzuciła mu chłodne spojrzenie.

- Może chcesz za mnie napisać ten referat jeszcze? - zaśmiała się, wybierając jednak tom, który jej polecił i odłożyła pozostałe, które chwilę wcześniej sama wybrała. Snape nie skomentował jej uwagi, jedynie wywrócił oczyma, co wychodziło mu idealnie.

Hermiona rozłożyła się na dywanie, przysuwając stolik jeszcze bliżej siebie. Wyciągnęła pergamin, poprawiła pióro na stoliku i otworzyła opasły tom na pierwszej stronie. Już miała chwycić pióro, nim wstała i skierowała swoje kroki do kuchni. Po kilku minutach wyszła z dwoma kubkami gorącej herbaty. Stawiając jeden przy fotelu czarodzieja, pochyliła się nad nim i musnęła swoimi wargami jego ziemisty policzek.


- Dziękuje – kiwnęła głową na tom, który jej podsunął. Ten jedynie odpowiedział skinieniem głowy.


Przez najbliższe dwie godziny obserwował jak dziewczyna, walczy z referatem i wyrywa sobie włosy z głowy. Znał ją i wiedział, że nawet nie poprosi go o pomoc. W końcu była to Panna-Wiem-To-Wszystko. Widząc, że zabiera się za drugą rolkę pergaminu, podszedł do niej i uklęknął, chwytając za pierwszy gotowy zwój.


- Ej, no oddaj – wyciągnęła rękę w jego stronę, a on jedynie odsunął się. Usiadł w fotelu, czytając jej wypociny. - Jeszcze nie jest gotowy! - zaprotestowała.

- Wygląda na Nędzny – powiedział od niechcenia, oddając jej pergamin.

- Słucham? - wyprostowała barki i chwyciła pergamin. Zaczęła nerwowo wodzić po tekście wzrokiem. - Tak się starałam... – zaczęła mruczeć sama do siebie, a Snape zauważył, że naprawdę zaczęła się stresować. Mogło wskazywać na to, że mała żyłka na jej skroni zaczęła pulsować nerwowo, albo to, że drżącą dłonią zaczęła odgarniać kosmyki włosów za ucho.

- Za to, że cię lubię, mogę rozważyć opcję postawienia ci Zadowalającego – ku jej zdziwieniu podszedł do niej i poczochrał ją po włosach.

- No wiesz co? - oburzyła się. Już więcej nic nie odpowiedziała i zaczęła zapisywać drugi zwój pergaminu, nawet już na niego nie patrząc. Zadowalający, też mi coś.

Hermiona niezdawała sobie sprawy, że tak naprawdę Snape cały czas robi sobie z niej żarty, a ona nawet uwierzyła mu, że aż tak źle jej poszedł ten referat. Mimo wszystko chciała już go skończyć, pokazując mu, że się grubo myli. Więc nawet nie pytając go o pozwolenie, wzięła jeszcze kilka dodatkowych ksiąg z jego kolekcji pomimo niezadowolenia mężczyzny. Miał to wypisane na twarzy, ale nie odezwał się ani słowem.


Severus ukradkiem pochylił się nad nią, zaglądając jej przez ramię. Jak już na początku czytając pierwsze zdania jej pracy, to teraz bardziej się umocnił w przekonaniu, że zasługuje na Powyżej Oczekiwań, a nawet Wybitny, ale przecież nikt nie zabronił mu denerwowania tej małej Gryfonki.


- To sobie temat wymyśliłeś – rzuciła oskarżycielsko w jego stronę, chwytając kubek z chłodną już herbatą. Skrzywiła się lekko, ale wypiła cały płyn.


Pomimo ciężkiego tematu, czuła satysfakcję z wykonanego zadania. Im trudniejsze zadanie, tym bardziej była zawzięta, by pokazać, że może to zrobić jak najlepiej. Nie można było tu mówić tylko o eliksirach, ale zaklęciach, czy transmutacji również. Opadła na fotel obok niego przymykając powieki. Snape wykorzystał ten moment i machnięciem różdżki przywołał do siebie jej referat. Oparł się w fotelu i zaczął uważnie studiować zdanie po zdaniu. Nie zwrócił uwagi, że dziewczyna od pewnego czasu obserwowała go, ale nawet już nie próbowała wyrwać mu pergaminów. Co jak co, ale zmęczyła się trochę nad tym referatem, a kręgosłup bolał ją niemiłosiernie nad pochylaniem się nad niskim stolikiem. Od tego momentu koniec z siedzeniem na podłodze. Może powinna sobie wstawić tu biurko? Przeszło jej przez myśl, ale już widziała, jak Snape wyśmiewa jej pomysł i każe iść do jej własnych komnat odrabiać swoje zadania.


- Accio pióro – w jego dłoni znalazło się jego kruczoczarne pióro. Snape nawet nie posłał jej spojrzenia i nakreślił na samej górze Powyżej Oczekiwań z drobnym plusem. Był on tak mały, jakby Snape w połowie zmienił zdanie i chciał się go pozbyć, zostawiając jedynie Powyżej Oczekiwań. - Trzymaj – podał jej zwój pergaminu.

- U ciebie chyba nie da się zarobić Wybitnego – mruknęła, ale i tak była zadowolona z oceny.

- Pamiętaj wychodząc z Hogwartu nikt nie będzie patrzeć na twoje oceny, a na umiejętności, które wyniosłaś. Zapewniam cię, że posiadasz ich więcej niż Potter i Weasley razem wzięci.

- Czy to był komplement? - posłała w jego stronę figlarny uśmieszek.

- Nazywaj to jak chcesz Hermiono. Pamiętaj, że życie wygląda inaczej, tam nie ma bezsensownego machania różdżkami, tam nie ma zabawy. Życie zweryfikuje każdego z nas, a wierz mi teraz, idą szczególnie ciężkie czasy.

Po tej wypowiedzi siedzieli już w ciszy. Obydwoje wiedzieli, że Severus miał rację i Hermiona musiała się z nim zgodzić. Niedługo szkoła się skończy, a życie zweryfikuje jej umiejętności, już nie będzie szlabanów czy odbierania punktów. Zacznie się prawdziwe, dorosłe życie.


Kiedy wróciła do swoich kwater, od razu skierowała swe kroki do biblioteczki, gdzie miała wszystkie szkolne podręczniki. Przeszukała kilkukrotnie całą półkę, ale nigdzie nie znalazła swojego podręcznika do Eliksirów dla Zaawansowanych. Zagryzła wargę, rozmyślając, gdzie mógł podziać się jej podręcznik, a nawet przez sekundę przeleciała jej myśl, że może był to Irytek, który wywinął jej niezbyt śmieszny żart. Chwyciła swoją torbę, wyciągnęła z niej podręcznik do eliksirów i otworzyła na pierwszej stronie. Przejechała palcami po czarnym atramencie, gdzie widniał napis: Własność Księcia Półkrwi. Nie miała pojęcia, kim jest owy książę, ale wiedziała, że musi rozwiązać tę zagadkę, w końcu to dzięki niemu uwarzyła poprawnie Wywar Żywej Śmierci.


Przewracała co rusz pożółkłe strony podręcznika, czytając wszystkie adnotacje poprzedniego właściciela książki, który swoimi spostrzeżeniami ulepszał każdy eliksir znajdujący się w podręczniku. Jej wzrok zatrzymał się na nieznanym jej wyrazie, nieco na dole strony osiemdziesiątej pierwszej.


- Sectumsempra – Na wrogów – brzmiał napis. - Czym jest ta Sectumsempra? - zapytała samą siebie pod nosem. - Może to jakiś składnik do eliksirów, skoro był w podręczniku do eliksirów? A może jest to jakieś zaklęcie, lub urok?


Przez resztę wieczoru nie znalazła odpowiedzi na swoje pytania. Przejrzała wszystkie księgi i podręczniki, które posiadała. W żadnej z nich nie znalazła żadnej osoby, która mogła być owym Księciem Półkrwi. Z głową pełną rozmyślań położyła się spać, a we śnie usłyszała czyjś głos, który mówił jej tylko jedno słowo: Sectumsempra.




~*~


Dzień dooobry! ♥


Rozdział zwarty i gotowy, lekki i przyjemny. Jesteśmy coraz bliżej, aby osiągnąć pułap 60 rozdziałów, no nieźle Jazz, aż trudno mi uwierzyć, że tyle już rozdziałów dla Was stworzyłam. Powiedziałabym, że stworzę drugie tyle, ale chyba nie chcę zrobić z Narkotyka Mody na Sukces - ale spokojnie, tak szybko Was nie opuszczę, trochę będziecie musieli się ze mną pomęczyć.


Cieszę się, że jesteście tutaj ze mną, z każdym dniem jest coraz więcej wyświetleń w pułapach nawet 300 odsłon dziennie. Jestem przeszczęśliwa, że z chęcią wracacie, zaglądacie! ♥ Miło byłoby zobaczyć chociaż parę słów od Was pod rozdziałem, byłby to taki mały prezent dla mnie 😘


Na moim drugim blogu: Hermiona i Severus - A kiedy przyjdzie czas, również pojawił się nowy rozdział. Śmiało wpadajcie, wszyscy jesteście mile widziani ♥


Kolejny rozdział już niedługo, także uważnie wyczekujcie sowy! Do usłyszenia 😘



Całuję,

Jazz ♥




P.S. Za wszystkie błędy, literówki najmocniej przepraszam.



8 komentarzy:

  1. Byś musiała widzieć jaki intensywny tok myślowy się u mnie zadział 😂
    Wywar żywej śmierci? Ale to ze Slughornem było...to komu się uda? Harry ma podręcznik Seva? Co?! Hermi?! WTF 🤨
    Wybacz, to chyba ta godzina i zbyt duży natłok obowiązków związanych z końcem semestru 🙈
    Jestem ciekawa reakcji Hermi gdy (i wgle w jaki sposób) się zczai, że owym Księciem Półkrwi jest jej men 😅 No i co to będzie za akcja z tą Sectumsemprą 🤔
    Rozdział zdecydowanie lekki i przyjemny, takiego teraz potrzebowałam, by oderwać się od tej studenckiej rzeczywistości. Czytałam z uśmiechem na buzi 😁
    Czekam na więcej ❤️
    Tośka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha cieszę się, że pobudziłam Twoje szare komórki, zwłaszcza o tak późnej porze. Polecam się na przyszłość 😁

      W moim opowiadaniu nie ma Slughorna, eliksirów cały czas uczy Snape i to u niego na zajęciach warzyli Wywar Żywej Śmierci.

      Również w mojej historii podręcznik Księcia, nigdy nie trafił w ręce Harry'ego, trafił za to (w tym rozdziale) "przypadkiem" w ręce Hermiony. Mam nadzieję, że rozwiałam wątpliwości i rozumiesz już ♥

      Dziękuję Ci za Twoją obecność kochana! Trzymam kciuki przy wszystkich egzaminach, zaliczeniach! Będzie dobrze 🥰🍀

      Ściskam ciepło,
      Jazz ♥

      Usuń
  2. Jestem z lekkim poślizgiem, bo mam mały dołek, wiesz zresztą czemu 🤷🏻‍♂️
    Dobrze było się rozerwać i przestać myśleć o smutkach, cieszę się tym bardziej, bo zaraz zaglądnę na 2 bloga.
    Widzę w sobie Hermione. Też tak bardzo chce zaimponować jednemu gburowi, a on jedynie mnie zbywa i sprawia, że czuję się głupio. Potęguje tylko mój dołek xd
    Fajni są razem kurcze, naprawdę mi się przyjemnie czytało ten rozdział.
    Ciekawa jestem jak Snape zareaguje na wieść, że jego panna Granger korzysta z jego książki 😅
    Lece na drugiego bloga. Wybacz, że tak lakonicznie, ale naprawdę jestem jeszcze rozbita. Nie mniej jednak rozdział bardzo przyjemny 💞

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Panią w moich skromnych progach! 😊

      Wiem i rozumiem co chodzi, zresztą sama złapałam przed chwilą dołek, co zresztą również wiesz czemu 😟

      Haha cieszę się bardzo, że podoba Ci się jak ich wykreowałam, miło mi się czyta takie słowa 🥰

      A jak zareaguje Snape, któż to wie, czas pokażę haha 😁

      Dziękuję Ci, że jesteś. Cieszę się Twoją obecnością tutaj ♥ Do następnego słońce!

      Ściskam ciepło,
      Jazz ♥

      Usuń
  3. Rozdział tak jak każdy poprzedni cudowny, cieszę się że wróciłaś i wszyscy możemy czytać to cudowne dzieło ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa! Cieszę się, że podoba Ci się moje opowiadanie 😘

      Również się cieszę, że wróciłam, dobrze jest tutaj być 😊

      Ściskam ciepło,
      Jazz ❤

      Usuń
  4. Witam witam 🤗🙃

    Hermiono pamiętaj że nie używamy zaklęć których nie znamy....

    To Snape jej podrzucił ten podręcznik, żeby uważyła ten eliksir czy to jej ciemne moce kazały jej go ukraść...🤔 A jeśli tak to to może ona nieświadomie jest osoba odpowiedzialną za naszyjnik... chyba za dużo fantazjuje 😅 także lecę na drugiego bloga nadrabiać zaległości.

    Paa😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A witam, witam ponownie! 😇

      A jak, prawda? Nie dotyka się rzeczy, które nie należą do nas, tym bardziej, nie używamy zaklęć, których nie znamy 😳

      Haha wszystko się wyjaśni z podręcznikiem już w następnych rozdziałach, spokojnie 😁💕

      Cieszę się, że jesteś!
      Widzimy się niedługo na drugim blogu, do następnego!

      Ściskam,
      Jazz ❤

      Usuń

Każdy komentarz, uwaga czy spostrzeżenie znaczy dla mnie bardzo dużo i pobudza Pana Wenę, który czasem bywa leniwy :)