To ja - Jazz... we własnej skromnej osobie. Miałam kłaść się spać i wstać jako tako w pełni silna, by przetrwać kolejny tydzień pełnego wyzwań :) Jednak coś mnie kuło, chodziło po głowie i nie dawało spokoju...
Otworzyłam laptopa i pełna obaw piszę do Was. Może zacznijmy od początku? Co Wy na to? :) Poczujcie się jak na kawie z długo nie widzianą koleżanką... Wygodne fotele, nastrojowa muzyka w tle... Nadchodzi ten moment, kiedy to moja kolej opowiedzenia co się działo u mnie przez ten długi czas...
Ostatni znak życia z mojej strony pojawił się w lipcu. Od tego czasu można powiedzieć, że moje życie wywróciło się o 180 stopni. Stanęłam przed jedną z najtrudniejszych życiowych decyzji, którą miałam podjąć ja, nie mama czy ktokolwiek inny. Od kilku lat jestem pełnoletnią osobą i decyzja, którą podjęłam musiała być jak najbardziej przemyślana, świadoma i... dojrzała. Nie wgłębiając się w szczegóły i nie zdradzając za dużo (to nie jest odpowiednie miejsce) dziś mogę sobie podziękować, za tak dojrzałą decyzję :) Potem nastąpiły kolejne zmiany... otoczenie, poznałam nowe, wspaniałe osoby, pełne ciepła i empatii. Znalazłam pracę, która mnie uzupełnia i daje mi wiele radości, rozpoczęłam studia, zdałam pierwszy semestr i tak o to, Wasza studentka szykuje się na kolejny ciężki tydzień.
Dlaczego pisze o tym wszystkim? A dlatego kochani, że jestem Wam to winna. Zaniedbałam Was, bloga... Chciałabym się jakoś wytłumaczyć, powiedzieć jak strasznie się z tym wszystkim czuje. Ciężko było mi znaleźć czas... jednak, kiedy go miałam wchodziłam na bloga i czytałam, każdy komentarz pod ostatnim rozdziałem. Zdarzało się, że wpadało parę w ciągu jednego dnia - jesteście niesamowici! Po takim czasie, Wy wciąż czekacie na mnie i nie odpuszczacie. Jest mi wstyd, znów miałam zbyt długą przerwę... Za każdym razem, gdy czytałam Wasze komentarze serce mi pękało. Wiedziałam, że jakaś cząstka tego bloga już umarła... a Wy swoją obecnością mimo wszystko podtrzymujecie tą iskrę. Tylko dzięki Wam się odzywam, dzięki Waszej (uwaga... brzydkie słowo....) upierdliwości :D
A przecież obiecałam sobie na samym początku, że ta historia dotrwa do końca...
Od początku pewnie czekacie na moją odpowiedź czy będę kontynuować bloga. Kochani... prawda jest taka, że nie chce niczego obiecywać, boje się, że znów nie dotrzymam słowa :( Obawiam się, że teraz tym bardziej nie starczy mi czasu... Cholernie się boje, że przez tą presje nie podołam...
Mam napisane parę stron kolejnego rozdziału... może trzeba wykorzystać tą szanse, dopisać jeszcze parę stron i niech moje wypociny ujrzą światło dzienne. Co Wy na to? Spróbować? :) <3
Muszę się z Wami czymś podzielić... od dawna, bardzo dawna chodzi mi po głowie nowa historia, nowe Sevmione, takiego.... hm... którego chyba jeszcze nie było. Mam naskrobane parę rozdziałów. Pisałam to dla siebie po cichu licząc na to, że może ta nowa historia spotkałaby się z takim uznaniem jak Narkotyk. Tylko czy podołałabym mając dwa blogi i tyle obowiązków na głowie?
Dziękuje tym wszystkim, którzy zdołali doczytać do końca :D
Dziękuje, że byliście i jesteście! <3
I mam łzy w oczach... ugh
Gdyby ktoś chciał skontaktować się ze mną, pogadać czy cokolwiek innego odsyłam do zakładki "Sowia poczta" - tam znajdziecie namiary jak mnie złapać :)
Wasza JAZZ ♥
Cmoook na dobranoc kochani <3
Cieszę się, że się w końcu odezwałaś. Bardzo nie lubię, kiedy ktoś coś porzuca w środku bez żadnej informacji, wolę wiedzieć czy zaglądać i czekać, czy nie.
OdpowiedzUsuńAle ale - jesteś! :D cieszę się bardzo, że jakoś tam żyjesz i cóż, wydaje mi się, że każdy kto tu zagląda, chętnie połknie kolejny kąsek, choćby i mały, tej historii.
Ponadto, masz ode mnie wsparcie co do kolejnego pomysłu, zawsze spróbować można ;) A znając Ciebie (tzn Twoj styl i pomysły) dostaniemy coś niesamowitego.
No i witaj z powrotem :)
Czarodziejka
Witaj z powrotem!
OdpowiedzUsuńDużo czasy minęło, ale... Ja nadal czekam na kolejny rozdział. Fajnie byłoby doczytać do końca tę historię. Na kolejne opko też już ostrzę sobie ząbki, ale proszę nie porzucaj tego co już napisałaś! Wiernym czytelniczkom z pewnością należy się zakończenie. Trzymam kciuki za wytrwałość!
Tak się cieszę, ze jesteś!!! Twoj blog jest jednym z lepszych, uwielbiam go jako całość i każdy rozdział z osobna :D gratuluję dobrych decyzji, oby tak dalej ^^ powiem szczerze, że jeśli ty powoli tracisz przywiązanie do tego bloga to możem zamkniesz go po 2-3 rozdziałach? Najważniejsze sceny już były, to najważniejsze :P a jeśli napiszesz nowy blog to będzie cudownie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę milego tygodnia :)
Wróciłaś 😁😁 codziennie z niecierpliwością wyczekuje nowego posta i z każdym dniem mam nadzieje że jal wejdę coś będzie. Cieszę się bardzo że mimo wszystko jesteś. Pisz dalej 💞💞 jestem wierną fanką tego bloga
OdpowiedzUsuńDoskonale rozumiem długie przerwy w pisaniu, sama bije rekordy przerw między rozdziałami. Ale najważniejsze że jesteś i że pamiętasz o nas i o blogu. Warto było czasu do czasu zaglądać żeby sprawdzić czy nie pojawia się coś nowego, wchodzę dzisiaj a tu proszę Świeżutkie niusy ;-) Z tą drugą historią to mam nadzieję, że uda ci się wystartować bo jestem bardzo ciekawa pomysł.
OdpowiedzUsuńDroga Jazz, wzruszyłaś mnie tym wpisem. Jestem niezmiernie szczęśliwa, że dałaś jakikolwiek znak życia. Wiadomo, są sprawy ważne i ważniejsze. Czasami trzeba stanąć przed decyzją, którą podejmowanie zajmuje sporo czasu - grunt to podjąć tą właściwą. Bywa tak, że życie wywraca się do góry nogami i nie musi ci być wstyd. Nie zaniedbałaś nas. My, jako czytelnicy, jesteśmy z tobą związani (niektórzy już parę lat jak ja :D) i myślę, że każdy powinien zrozumieć taką sytuację i ciebie wesprzeć. Ej, w końcu jesteśmy jak rodzina! ;) A co do bloga, jeżeli będziesz miała wenę i czas, to jak najbardziej pisz i pokazuj nam swoje dzieło (bo naprawdę piszesz wspaniale), a jeżeli nie, to nic na siłę ;)
OdpowiedzUsuńTylko proszę, odzywaj się do nas częściej, nawet jeżeli będzie to jedno albo dwa zdania. A co do drugiej historii Sevmione, prawdopodobnie spodoba się każdemu bo pomysłów masz z pewnością nie mało, a pokazałaś to już w tej opowieści :) Nie musimy zaczynać niczego od nowa, po prostu kontynuujmy to, co jest, ale z nową siłą.
Buziaki :*
Wiki.
Jak ja się cieszę, że żyjesz... Wiem nie zaglądałam tu codziennie, moja wina i przepraszam. Bałam się że ta historia bedzie kolejną niedokończoną, nie naciskam oczywiście, ale mam nadzieje że tak nie bedzie. Co do nowego Sevmione, jakbyś mogła i miała siły, wenę i chęci, to myślę że nie ma pośród nas osoby, która by tego nie przeczytała.(Streszczenie poprzedniego zdania: Jak już zaczniesz pisać to daj link, tak ładnie Cię proszę...).
OdpowiedzUsuńProszę nie zostawiaj nas na tak długo bez znaku życia, dobrze?
Czekam na nowy rozdział Narkotyka, a jeśli nie :( to na całkiem nową historię...
KALLA
PS: Nie denerwuj się na mnie, wiem, że jestem hipokrytką, bo sama od dłuższego czasu nic nie napisałam, ale bez twojej historii czuję się jak ryba bez wody...
Jazz! Jesteś na szczęście ❤ Czekałam na Ciebie tak długo więc myślę,że mogę jeszcze trochę poczekać na kolejny rozdział (chociaż nie ukrywam,że wolałabym żeby pojawił się już). Pozdrawiam Cię i życzę weny! XOXO~Paulina
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAle super że wróciłaś!!!Jak dodasz nowy rozdział, to wybaczę Ci wszystko!
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńproszę nie porzucaj tej historii- jeśli masz pomysł na nowe sevmione to tym bardziej proszę podziel się nim z nami - może w miedzy czasie najdzie większa wena na " narkotyk" i po kilku rozdziałach nowej historii lub całości wrócisz "tutaj". Jak bardzo kocham sevmione tak wydaje mi się, że zmuszając się do pisania też radości z tego nie będziesz czerpać. Tylko proszę nie zostawiaj nas bez żadnego sevmione bo tu usychamy - moze mały zarysik nowej historii:)??
MjR