Mistrz Eliksirów schodził
spiralnymi schodami do lochów, gdzie miał rozpocząć pierwszą
lekcję tego dnia. Pod salą czekali na niego uczniowie. Gestem ręki
nakazał im, by weszli do klasy i zajęli swoje miejsca. Wypisał na
tablicy składniki eliksiru, który musieli odnaleźć w podręczniku
i przygotować. Profesor nie był zdziwiony, że jeden uczeń,
spojrzawszy przelotnie na tablicę, szedł już po składniki.
Ściślej mówiąc, była to uczennica i Gryfonka; bardzo bystra
Gryfonka. Zwariowałeś
chyba, skarcił
się szybko w myślach. Zauważył, jak z politowaniem popatrzyła na
wertujących podręczniki w poszukiwaniu właściwego eliksiru
uczniów. Dwie minuty później Potter i Weasley maszerowali po
składniki. Mogę
się założyć, że im pomogła.
Po uzupełnieniu dokumentów
zaczął przechadzać się między stanowiskami, obsypując Gryfonów
złośliwymi komentarzami, a Ślizgonów oczywiście nagradzając
punktami. Przed chwilą odjął Finniganowi dziesięć punktów za
zbyt gęstą konsystencję. Podszedł do pierwszej ławki i spojrzał
na Gryfonkę, która w skupieniu mieszała bulgoczącą ciecz.
– Granger, tylko nie zaśnij
nad kociołkiem. To nie historia magii – powiedział ku uciesze
Ślizgonów. Zauważył, że Potter chciał wstać w jej obronie, ale
gdy szepnęła mu coś na ucho, opadł z powrotem na swoje miejsce.
Spojrzała przelotnie na profesora i dodała kolejny składnik do
wywaru.
– Panie profesorze –
powiedziała Hermiona dziesięć minut później – skończyłam.
– Posprzątaj miejsce pracy
i postaw eliksir na moim biurku, wcześniej go opisując – rzucił
formułką.
Kiwnęła głową i zaczęła
wykonywać jego polecenia. Ponownie zasiadł za biurkiem, obserwując
Gryfonkę. I na co
patrzysz, Snape?, odezwał
się jakiś głosik w jego głowie. Podeszła
do niego, położyła eliksir na biurku i czekała, aż odhaczy ją z
listy. Jej wzrok cały czas błądził po twarzy mężczyzny. Gdy ją
na tym przyłapał, Hermiona natychmiast spuściła głowę, a jej
policzki zaczęły płonąć purpurą. Miała nadzieję, że tego nie
zauważył. Najlepszym wyjściem było ewakuowanie się do swojej
ławki i jak pomyślała, tak zrobiła.
– Granger! Dziesięć
punktów od Gryffindoru – warknął, kiedy zauważył, że Hermiona
ciągle odwraca się do kolegi. – Od dziś spotykamy się
codziennie przez tydzień na szlabanie.
– Ale... Dlaczego? –
spytała czerwona na twarzy.
– Dlatego, że na owutemach
nie usiądziesz z panem Longbottomem i nie będziesz mu mówić, co
ma robić.
– To, o której mam przyjść?
– Nie spodziewał się tego pytania. Sądził, że będzie się z
nim kłócić, a on z satysfakcją odbierze kolejne punkty
Gryffindorowi.
– Od razu po kolacji,
Granger.
***
Tego wieczoru zjadł kolację
w swoich prywatnych kwaterach. Wieczerzę podały mu skrzaty. Po
posiłku Zgredek podał czarodziejowi mocną, czarną kawę – taką,
jaką Snape lubił najbardziej. Mężczyzna zamoczył usta w gorącym
napoju, delektując się jego smakiem. Po gabinecie rozległo się
pukanie; prawie zapomniał o pannie Granger i jej szlabanie.
– Wejść – rzucił i po
chwili ujrzał brązową czuprynę wychylającą się zza drzwi. –
Granger, nie kompromituj się, tylko właź.
– Och, no tak... –
Zmieszana podrapała się po czerwonym policzku. – Dobry wieczór,
profesorze.
– To jest twoje zadanie na
dziś. – Wskazał palcem na wiadro z wodą i środkami czystości.
– Zacznij od ławek, następnie umyj podłogę. Granger –
powiedział, kiedy dziewczyna skierowała się w stronę wiadra. –
Różdżka. – Kiwnęła głową i posłusznie oddała mu magiczny
patyk.
Obserwował ją znad
dokumentów, które musiał wypełnić. Burza loków opadała falami
na ramiona dziewczyny, co chwilę zasłaniając jej oczy. Usłyszał
ciche westchnięcie i po chwili Hermiona wiązała włosy w wysokiego
kucyka. Mistrz Eliksirów jeszcze przez moment obserwował
dziewczynę, po czym upił łyk kawy i powrócił do dokumentów.
Przelał ostatnie krople
ciemnego płynu do ust i z cichym echem odłożył pusty kubek na
biurko. Po chwili naczynie znikło. Był tak zajęty papierami, że
nawet nie zwracał uwagi na dziewczynę. Kiedy w końcu podniósł
wzrok, okazało się, że panna Granger siedziała w pierwszej ławce,
trzymając głowę na dłoniach, a szmatka i płyn leżały obok
niej. Snape wstał ze swojego miejsca i wtedy zauważył, że
dziewczyna śpi. Stanął naprzeciwko Gryfonki i krzyknął:
– Granger!
Nic. Zero reakcji.
– Granger – krzyknął,
tym razem jednak głośniej.
– Aaa... – Dziewczyna
szybko podniosła głowę, natrafiając na ostry wzrok profesora. –
Oj... – wymsknęło się jej, kiedy dotarło do niej, co się
właśnie stało.
– Oj? – powtórzył. –
Minus dwadzieścia punktów za bezczelne spanie na szlabanie –
warknął.
– Przepraszam –
wymamrotała, prostując się. Poczuła, jak jej policzki płoną
ogniem. Jaki wstyd!
– Przegięłaś – cicho
podsumował lodowatym głosem, co sprawiło, że dziewczyna dostała
ciarek na całym ciele.
– Skończyłam, profesorze.
– Spuściła kolejny raz głowę. Snape rozejrzał się; wszystko
wokół lśniło czystością.
– Ujdzie – skomentował.
– Na dziś masz wolne. Widzimy się jutro. – Wstała, odniosła
wiadro na swoje miejsce. Kiedy już miała rękę na klamce, dobiegł
ją głos profesora. – Różdżka.
– A, no tak... –
wymamrotała, odbierając własność. Czuła na sobie palący wzrok
mężczyzny. – Dobranoc, profesorze – powiedziała tuż przy
drzwiach.
– Dobranoc.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Hej Miśki ♥
Zauważyłam, że wywołałam duże "poruszenie" Draco'nem. Zauważyłam propozycje "trójkąciku", podrywania ze strony chłopaka oraz by Hermiona była ze Severus'em, by Draco był zimnym draniem (pominęłam coś?). Ciekawe te wasze myśli :) Ale wiecie co jest najlepsze? Jest to, że tak Wami to "poruszyło". Że chcecie aby Draco był taki i taki. Nie wiecie jakie to miłe, naprawdę. Czuję, że mam dla kogo pisać, że to nie idzie na marne Czy ja pisze zrozumiale? Bo ja już wątpię ;)
Mam pytanko co Was teraz tak zdziwiło w Draco'nie? To, że był taki "miły", pomógł Hermionie, czy po prostu nie dokuczali sobie. Czy jest coś innego jeszcze :)
Dziękuję, za tak Wasze liczne komentarze pod ostatnim rozdziałem ;*
Podoba się w ogóle nowy rozdział?