W
Hogwarcie nastał kolejny dzień. Hermiona przeciągnęła się
leniwie, obserwując drobinki kurzu, które wirowały w specyficznym
tańcu. Jej współlokatorki – Lavender Brown i Parvati Patil –
jeszcze spały, cicho pochrapując. Nie chcąc tego dłużej słuchać,
Hermiona wstała, chwyciła kosmetyczkę i udała się do łazienki.
Zimną wodą usunęła resztki snu z powiek, umyła zęby, rozczesała
włosy i delikatnie podkreśliła spojrzenie, malując rzęsy czarnym
tuszem. Spryskała się swoimi ulubionymi perfumami, tą czynnością
kończąc poranną toaletę. Była gotowa na śniadanie.
W
tym samym czasie, lecz kilka pięter niżej, mężczyzna o
sięgających ramion kruczoczarnych włosach, stał przed lustrem i
wpatrywał się w swoje odbicie. Na torsie, ramionach i plecach
widniało wiele blizn, zdecydowanie za wiele jak na jednego człowieka. Na lewym
przedramieniu widniał Mroczny Znak, co oznaczało, że Severus Snape należał
do Czarnego Pana, a był to znak jego młodzieńczej głupoty. Spojrzawszy ostatni raz w swoje z odbicie z nieukrywaną odrazą,
włożył swoje nieśmiertelne czarne szaty. Założył zaklęcia zabezpieczające na swoje komnaty i skierował się na śniadanie do Wielkiej Sali, planując już swój dzień. Zasiadając do stołu, myślał, któremu uczniowi utrudni dziś
życie, ale nie podjął decyzji, bo z zamyślenia wyrwał go znajomy
głos staruszka.
– Witaj,
Severusie! – powiedział pogodnie dyrektor. Czy
ten uśmiech mu nigdy nie znika?
– Jak się spało?
– Witaj,
Albusie. Codziennie zadajesz mi to samo pytanie. Moja odpowiedź się
nie zmieniła. Spało się okropnie!
– Jak
zawsze rano w podłym nastroju.
– Yhm.
– To
z kim masz teraz lekcję? Komu odbierzesz pierwsze punkty? –
Dumbledore zaśmiał się, poprawiając okulary-połówki, które zjechały mu na nos. Severus spojrzał na niego z ukosa, jemu wcale nie było do śmiechu. Jak ten starzec mógł, każdego ranka tryskać energią? Pewnie sam Merlin tylko wie, pomyślał gorzko.
– Puchoni,
drugi rok. – Severus rzucił wrednie.
– Zjedz
kilka kiełbasek, są naprawdę pyszne. A nuż polepszy ci się humor
i oszczędzisz tych biedaków? - Może
ten stary wariat ma rację? Nałożył sobie dwie kiełbaski i
zmierzył je wzrokiem. – Mój
drogi, one cię nie zabiją. Zjedz, są naprawdę smaczne – polecił
rozbawiony dyrektor.
***
– Co
mamy pierwsze? – zapytał Ron z ustami pełnymi bekonu.
– Och,
Ron, kiedy nauczysz się w końcu planu? – Hermiona spojrzała
groźnie na przyjaciela, a z jej oczu poleciały gromy.
– Ale
po co? Mamy ciebie! Prawda, Harry? – Potter już mu nie odpowiedział, od samego rana zajęty był rozmową z Ginny, co chwila, rumieniąc się przy tym. Odwrócił wzrok od przyjaciela i spojrzał błagalnie na przyjaciółkę – Hermiono, nie obrażaj się...
Do końca śniadania Gryfonka nie odezwała się już słowem do Rona, mając po dziurki w nosie jego brak zainteresowaniem czymkolwiek. Jak kubeł zimnej wody, spłynęły na nią wspomnienia z wczorajszego śniadania. Dyskretnie odwróciła się w stronę stołu nauczycielskiego. Tam profesor Snape siedział wyprostowany, wpatrując się swój talerz, z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Zauważyła, jak lekko unosi głowę, więc szybko odwróciła wzrok.
***
– Pamiętajcie
o referacie! Dwie stopy pergaminu! – krzyczał profesor Flitwick do
opuszczających klasę uczniów.
– Hermiono,
dokąd ty idziesz? Błonia są tam - wskazał palcem Harry.
– Muszę
odrobić pracę domową.
– Mamy
tydzień na ten referat. – gdy natknął się na jej słynne
mordercze spojrzenie, od razu zmienił zdanie. – No dobra, idź.
Miłej pracy. Może spotkamy się później w pokoju wspólnym?
Kiwnęła
głową, zgadzając się z nim i odeszła. Wchodząc do biblioteki, od razu porwała kilka
książek i zasiadła do swojego ulubionego stolika, tym najbardziej odizolowanego od pozostałych, w głębi biblioteki. Już wyobrażała sobie Rona i
Harry’ego błagających ją o pomoc w dzień przed oddaniem pracy.
Ale oni naiwni, pomyślała. Chwyciła za pierwszy opasły tom, zagłębiając się w lekturze. Po godzinie
miała już zapisaną ponad stopę pergaminu. Nie jest źle,
stwierdziła.
Hermiona była z siebie zadowolona rzucając wzrokiem na ukończony referat. Odchyliła
się na krześle, zakładając ręce na kark, a ciszę przerwało głośne burczenie dochodzące z jej brzucha. Rozejrzała się, sprawdzając, czy nikt nie
słyszał tego wstydliwego odgłosu, ale biblioteka była pusta. Pani Pince znów wyszła z biblioteki, nie upewniając się, czy nie pozostali w niej uczniowie. Zapewne, gdyby usiadła nieco bliżej, zostałaby wyłapana przez ostry wzrok czarownicy. Zerknęła na zegarek, czując, jak krew odpływa jej z twarzy. Za dziesięć dwunasta, już dawno po ciszy nocnej. No nieźle Hermiono! Prędko spakowała pergamin do torby i odłożyła
wszystkie księgi na swoje miejsce.
– Lumos
–
wyszeptała, a na końcu różdżki pojawiło się białe światełko, oświetlające ciemny korytarz. Otuliła się mocniej szatą i kroczyła przez opustoszałe mury zamku, a niektóre postacie w
portretach narzekały pod nosem o braku spokoju i nakazywały jej zgasić światło.
– Panna
Granger – nagle usłyszała zimny głos tuż za sobą. – Mogę
wiedzieć, co pani tu robi?
Zaklęła w myślach, wiedząc z kim ma do czynienia, prosiła Merlina, tylko aby był dla niej łaskawy. Gryfoni obraziliby się na nią na śmierć, gdyby ich dom już na początku roku stracił cenne punkty, a to jeszcze przez jej chodzenie nocą po zamku. Zagryzła nerwowo wargę, odwracając się za siebie, a profesor Snape stał w swojej okazałości z różdżką skierowaną w jej stronę. Tak jak się spodziewała, uniósł jedną brew ku górze w charakterystyczny dla niego sposób, kiedy próbowała ułożyć chociaż jedno logiczne i spójne zdanie.
– Profesorze... bo ja...
– Proszę
się nie śpieszyć z wyjaśnieniami, panno Granger, mamy całą noc.
Naprawdę mam czas na stanie z panią tutaj, w środku nocy, czekając jak wielki umysł Hogwartu, w końcu się wysłowi – powiedział lodowatym tonem, a nieprzyjemny dreszcz przeszedł wzdłuż jej kręgosłupa. Skup się Mionka, przecież widać, że Snape nie jest w humorze, przeszło jej przez myśl.
– Panie profesorze - zaczęła, prostując barki, jakby chciała dodać tym sobie powagi - Byłam w bibliotece, gdzie odrabiałam pracę domową. Zasiedziałam się nad nią, nie miałam pojęcia, że jest już tak późno, kiedy zdałam sobie z tego sprawę, jak najprędzej wyszłam z biblioteki.
– Doprawdy? - zamiast
odpowiedzi, Snape usłyszał głośne burczenie dochodzące z brzucha
Hermiony, która starała się je zagłuszyć, dociskając dłonie do brzucha. Nie musiała długo czekać, nim poczuła oblewające ją z zażenowania policzki. Co za wstyd... – Nie
skomentuję tego, panno Granger - powiedział kwaśno, ale mogła przysiąc, że wyczuła w jego głosie nutkę rozbawienia.
– Mogę
już odejść do dormitorium? - zapytała szybko, starając się przełamać nieprzyjemną ciszę.
– Innego wyjścia nie masz, panno Granger. Lepiej cię odprowadzę, bo znów najdzie cię głupi pomysł na spacerowanie po zamku - jego głos był cierpki, pozbawiony jakichkolwiek pozytywnych emocji.
Szli
w milczeniu przez dość długi czas, a ona w duchu się modliła, aby jej brzuch znów nie zaczął wydawać upokarzających dźwięków, tym samym pogrążając ją w zażenowanie. Wystarczająco najadła się wstydu tego wieczoru. Przed portretem Grubej Damy
Hermiona powiedziała hasło i, zanim weszła do środka, odwróciła się za siebie, spoglądając na czarodzieja, po czym powiedziała:
– Dobranoc,
profesorze.
– Dobranoc,
panno Granger.
Profesor Snape odszedł, a długi czarny płaszcz powiewał za nim jak skrzydła
nietoperza.
***
Hej Miśki ♥
I o to jest drugi rozdział! :) Mi się podoba, a Wam? Komentujcie ;*
Me too! ;*
OdpowiedzUsuńBooże, Hermiona + Snape?! Zeszłam na zawał...
Genialny rozdział. :D Ale żeby ich razem łączyć? Ciekawe, ciekawe. ;) Myślałam, że coś jej zrobi w tej bibliotece. :D
Przypomina ci, że u mnie nn. ;d
Wiem, że przeżyłaś szok! No ale nie mogłam się powstrzymać :) musiałam zrobić taką parę hehe ;D
UsuńA co myślałaś, że jej zrobi? ;p
Podasz mi swój numer gg? Będziemy siebie nawzajem powiadamiać o NN :)
Dziękuję, za miły komentarz ;*
Bardzo mi się podoba *-*
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz,czyta się płynnie i szybko.
Dołączam się do Hoshi,bo nie wiadomo jakbyś opisywała, Sevmione zawsze będzie dla mnie dziwne ;P
Czekam na 3 rozdział!
I zapraszam tutaj na prolog:
esme-carlisle-cullen-love.blogspot.com
Chyba, każdy będzie się dziwił z takiego połączenia ;)
UsuńDziękuję za komentarz. Jest to już czwarty a ja się cieszę jak dziecko :)
Weszłam na tego bloga ponieważ pierwszy wyświetlał sie w Googlach jak wpisałam Hermiona i Snape, a przeczytałam już sporo opowiadań i blogów z tą parą. Jesli chodzi o Twój to bardzo łatwo i przyjemnie się go czyta, aczykolwiek troszkę za krutkie zdania moim zdaniem - mam nadzieje że nie obrazisz sie na słowa krytyki. Będę na bierząco pisać czytając, i zapraszam do mnie: http://luna-lovegood-historia-jej-zycia.blogspot.com/ Tyle że ja piszę Luna&Snape :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAmishi
Opowiadanie - używasz wielu wyrazów , nie znalazłam powtórzeń i literówek dla mnie coraz lepiej.. G.M
OdpowiedzUsuńCiekawe i dobrze się zapowiada, aczkolwiek mam parę uwag. Po pierwsze za krótkie zdania. Lepiej gdy są złożone, ale też bez przesady. Po drugie w niektórych miejscach zamiast kropek powinny być przecinki. Tak uważam i proszę, nie obrażaj się. Chciałam ci dobrze doradzić.
OdpowiedzUsuńSev nosi białe koszule, przecież to powszechnie znany fakt :-/
OdpowiedzUsuńOMG *.* *.*
OdpowiedzUsuńBiedna Hermiona, ofiara nieznośnego burczenia w brzuchu 😂
OdpowiedzUsuń