Snape zarzucił na swoje nagie ramiona czarną koszulę, słysząc pukanie do drzwi. Nie spodziewał się żadnego gościa, zwłaszcza teraz, kiedy wszyscy uczniowie opuścili zamek, spędzając ostatnie dni ferii świątecznych w rodzinnym gronie. Zapiął ostatnie guziki koszuli, chwycił różdżkę i zamaszystym ruchem otworzył drzwi. Kogo jak kogo, ale jej się nie spodziewał. Stała z tajemniczym uśmiechem na twarzy i spoglądała na niego spod wachlarza długich, czarnych rzęs.
- Szczęśliwego nowego roku Severusie.
- A co ty tutaj robisz? - warknął na powitanie Snape.
- Ciebie też miło widzieć – odpowiedziała Ariana nie zwracając najmniejszej uwagi na kiepski humor mężczyzny. Wyminęła go w drzwiach i udała się wprost do jego kwater.
- Jasne, możesz wejść, wcale mi nie przeszkadzasz – rzucił ironicznie Snape, co nie uszło uwadze czarownicy.
Kobieta pozwoliła sobie usiąść w jednym z foteli, nakazując władczo dłonią, by Snape zrobił to samo. Machnęła różdżką, a na stoliku pojawiły się dwie szklaneczki z Ognistą Whisky. Snape uniósł pytająco brew ku górze, zasiadając w fotelu. Ariana chwyciła butelkę ze złotym trunkiem i polała do dwóch szklaneczek, następnie wręczyła jedną mężczyźnie.
- Dlaczego zawdzięczam sobie twoją wizytę?
- Musimy porozmawiać. Musisz o czymś wiedzieć Severusie.
Czarodziej wbił wzrok w twarz kobiety, która mocno zacisnęła dłonie na szklance. Wstała szybko, a jej długa suknia powiała złowrogo. Ariana podeszła do kominka, w którym palił się ogień zatrzymując, na nim wzrok. Jej twarz nie zdradzała żadnych emocji. Snape również wstał, zbliżając się do niej.
- Lepiej będzie jak usiądziesz Severusie, proszę – Snape niechętnie spełnił jej prośbę, powracając na fotel.
- Więc?
- Zanim zaczniemy, jak się ma panna Granger?
- A jak ma się mieć? Chyba jak każda osoba w żałobie. Dlaczego mnie o to pytasz? Jesteś jej opiekunką, sama powinnaś to wiedzieć.
- Severusie – Ariana machnęła różdżką, przystawiając sobie fotel, obok fotela mężczyzny. Usiadła bokiem, patrząc mu głęboko w oczy. - Słyszałam, że panna Granger walczy ze smoczą ospą.
- Do czego zmierzasz? - warknął zniecierpliwiony Snape opróżniając szklankę do połowy.
- Oboje wiemy, że nie chodzi tu o żadną smoczą ospę. Severusie, sam musisz to zobaczyć – dotknęła swojej skroni. - Zaprowadź mnie do Myślodsiewni.
W ciągu chwili znaleźli się nad ceramiczną misą, w której mętnie odbijała się srebrzysta zawartość. Profesor Torres chwyciła za swoją różdżkę, którą przyłożyła do skroni, wyciągając z niej coś na wzór pajęczych nici, upuszczając wspomnienia w misie. Snape rzucił jej ostatnie krótkie spojrzenie, a następnie pochylił się nad misą, czując, że spada głową w dół. Spadał przez ciemność, obracając się wokół własnej osi.
Doskonale znał pomieszczenie ze wspomnienia Ariany, w którym się znalazł.
Kobieta stała w holu Malfoy Manor przed wielkimi mosiężnymi drzwiami, które otworzyły się z ogromnym hukiem. Do holu wlało się jasne światło, a Ariana pewnym krokiem weszła do pomieszczenia, mając wysoko uniesioną głowę. Drzwi za nią się zatrzasnęły z równie imponującym hałasem co wcześniej.
Na końcu pomieszczenia, w wielkim masywnym fotelu siedział on – Lord Voldemort. Temperatura zdawała się spaść o kilka stopni, mrożąc krew w żyłach, Snape zauważył to, kiedy dłoń kobiety zadrżała z zimna, na krótką chwilę. Zbliżyła się do mężczyzny, kłaniając się nisko. Zastygła w tej pozie czekając na znak czarnoksiężnika.
- Mój panie.
- Wstań – nakazał władczym tonem.
Snape przyjrzał się twarzy Torres, krążąc wokół niej. Całkowicie skupiona, z której bił upór i determinacja. Lord Voldemort wstał, zbliżając się w dwóch krokach do kobiety. Pochylił się nad jej twarzą, szepcząc złowrogo:
- Chcesz być jedną z nas? - zasyczał.
- Tak mój panie – skinęła głową.
- Co będę mieć w zamian? Co ktoś taki jak ty możesz mi dać?
- Swoją lojalność mój panie.
- Lojalność! - krzyknął Czarny Pan, przykładając różdżkę do jej szyi, ale Ariana nawet nie drgnęła o milimetr – Na to trzeba sobie zasłużyć – wysyczał.
- Nie śmiem w to wątpić mój panie. Powiedz mi tylko co mam zrobić, byś dał mi szansę wstąpić w twoje szeregi.
Lord Voldemort zasiadł w swoim fotelu, przymykając oczy, w dłoni zaś wciąż obracał swoją różdżką. Po chwili namysłu otworzył oczy, spoglądając na nią z żywą furią. Snape doskonale znał to spojrzenie Czarnego Pana.
- Słyszałaś o Szyszymorze? – kobieta pokiwała głową. – Naślij ją na tę szlamę – Granger! Trzeba osłabić przyjaciółkę Pottera. Zobaczymy czy jesteś aż tak lojalna, za jaką się uważasz.
Ariana uśmiechnęła się złowrogo w stronę Czarnego Pana, kiwając głową. Wspomnienie się zmieniło, a Snape znalazł się w dormitorium chłopców w piwnicy Hufflepuffu. Na jednym z łóżek siedział chłopiec, zawzięcie kartkując strony jakiegoś starego podręcznika. Z rogu pokoju, niezauważona wyszła postać ubrana w czarną szatę. Opuszczając kaptur, Snape zauważył Arianę. Stanęła tuż za chłopcem i wycelowała w niego różdżką, szepcząc zawzięcie jakąś skomplikowaną formułkę. Obróciła nadgarstkiem w taki sposób, jakby wyciągała z niego duszę. Srebrne nici wpełzły do jej różdżki niczym węże.
Powiał wiatr, wymazując wspomnienie i zastępując je nowym. Snape podszedł do Ariany, która klęczała na środku Zakazanego Lasu. Kobieta miała wyciągnięte przed siebie ręce i z mocno zamkniętymi oczami szeptała zaklęcie, używając do tego bardzo starej i pradawnej magii. Kiedy skończyła, opuściła dłonie, otrzepała kolana z zaschniętych liści i odeszła zostawiając wykreowaną Szyszymorę pośrodku Zakazanego Lasu.
Wspomnienie znów się zmieniło i Ariana pochylała się nad czyimś ciałem. Snape podszedł bliżej zauważywszy Puchona, którego chwilę wcześniej widział we wspomnieniu kobiety. Ariana pogłaskała go po głowie patrząc mu głęboko w oczy.
- Wiesz, co masz robić Kevinie? - chłopiec z zamglonym wzrokiem tylko kiwnął głową.
Czarownica wycelowała w niego różdżką, formując jakąś formułkę. Po chwili opuściła kij, a noga chłopaka zaczęła być oplątywana przez korzenie starego drzewa. Ostatni raz spojrzała na Puchona i odeszła w głąb ciemnego lasu. Policzyła do trzech i usłyszała wnet wołanie o pomoc.
Zawirowało mu przed oczami, a scena znów się zmieniła. Ariana stała tuż za drzewem obserwując jak Granger swoim ciałem osłania chłopaka przed Szyszymorą. Nie wiedział, ile to trwało, ale Szyszymora nie przestawała wydawać z siebie przerażającego krzyku, widział tylko, jak pochłania duszę dziewczyny. W ten Ariana zrobiła coś czego się nie spodziewał. Uklękła na ziemię, chowając się w kłębek, by po chwili, która trwała mniej niż minutę mogła zamienić się w Kuchugara, który wybiegł zza drzewa atakując Szyszymorę.
Czas jakby przyspieszył i ujrzał siebie stojącego kilka metrów od leżącej na ziemi Granger. Obok niej był Kuchugar patrzący mu głęboko w oczy. Dopiero teraz Snape zdał sobie sprawę, że zna to spojrzenie, zna ten błysk w oku. Kuchugar szturchnął nosem dłoń dziewczyny, ukłonił się nisko, nie przerywając kontakt wzrokowego i odszedł, znikając za drzewami.
Wszystko zawirowało mu przed oczyma i poczuł jak, wznosi się w powietrze. Szybował przez ciemność, która wyrzuciła go z Myślodsiewni. Snape ponownie zjawił się w swoim gabinecie, łapiąc powietrze. Rzucił wściekłe spojrzenie na kobietę.
- Severusie – wyszeptała.
- Milcz – wbił jej różdżkę w szyje.
- Daj mi to wytłumaczyć – złapała go za nadgarstek, patrząc mu hardo w oczy. - Wiesz doskonale o tym, że miałam wstąpić w krąg Czarnego Pana, wiesz również, że jemu się nie odmawia. Musiałam się wkupić, musiał mi zaufać. Rozumiesz teraz?
- Niczego nie rozumiem Torres! – krzyknął na nią jak jeszcze nigdy przedtem. Przez te wszystkie lata, kiedy ją znał, nigdy w jej towarzystwie nie ogarnęła go, czyta furia, która pożerała cały jego umysł. Nigdy nie podniósł na nią głosu. Nigdy nie podniósł na nią różdżki. Do tego momentu. - Wystawiłaś Granger na śmierć, wykorzystałaś jakiegoś Puchona do swojej gry! – rzucił oskarżycielsko w jej stronę.
- Masz rację wysłałam na nią Szyszymorę jak mi kazał, wkupiłam się w jego krąg, zaufał mi – warknęła na niego, podwijając lewy rękaw, pokazując mu tym samym Mroczny Znak – Byłeś przy tym jak mnie przyjął, jak mnie naznaczył, widziałeś to! - podniosła głos. - Tylko wiesz co Snape? Mogłam w pełni spełnić swoje zadanie, zostawiając ją tam, ale nie zrobiłam tego. Okazałam resztki swojej godności i zaatakowałam Szyszymorę zmieniając się w Kuchugara. Sądzisz, że te istoty ot, tak pojawiają się w Zakazanym Lesie? Jestem cholernym animagiem, Snape!
Mistrz Eliksirów obdarzył ją tak chłodnym spojrzeniem, że Ariana poczuła gęsią skórkę na karku. Nieśmiała spojrzeć przyjacielowi prosto w oczy po tym co mu wyznała. Poczuła jedynie jak Snape, chwyta ją za rękaw i prowadzi do salonu. Tam popycha ją na fotel i przysiada się bliżej niej, następnie pochylił się w jej stronę, zaciskając mocno palce na różdżce.
- Severusie – odezwała się po dłuższej chwili. – Nie mam pojęcia, jakie masz stosunki z panną Granger, ale klątwa, która na niej ciąży, jest bardziej zawiła, niż mogliśmy się spodziewać.
- Skąd wiesz o klątwie?
- Zaczęłam coś podejrzewać, jak pojawiłam się tutaj, coś mi nie pasowało w dziewczynie. Wiem, że próbujesz ją w sobie rozkochać, ściągając z niej klątwę. Byłam tam, widziałam jak wysłała patronusa, widziałam, że to ty po nią poszedłeś, to twojej pomocy oczekiwała.
- Coś ty powiedziała? - warknął w jej stronę.
- Proszę, nie zaprzeczaj. Domyśliłam się tego od początku, a to było jedyne wyjście z tej sytuacji, aby zdjąć z niej klątwę. Rozkochać ją w sobie, podarować jej nowe życie. Tylko z czasem uświadomiłam sobie coś jeszcze, jeden bardzo ważny element, który teraz wszystko wyjaśnia.
- Co wiesz?
- Twoje uczucie do Granger, które jej podarowałeś działa chwilowo, utrzymuje ją przy życiu, ale jest zdominowane przez czarno magiczną cząstkę Szyszymory, która wniknęła w jej duszę.
Snape wstał, a jego czarna szata zafalowała złowrogo. Oczy powiększyły się dwukrotnie, a żyłka na jego skroni zaczęła drżeć nerwowo. Ariana pociągnęła go za rękę, aby zasiadł ponownie w fotelu.
- Chcesz mi powiedzieć, że Granger ma tylko dwa wyjścia? Albo umrze, albo obudzi się w niej ta ciemna strona, pozwalając jej przeżyć? - kobieta niechętnie pokiwała głową.
- Severusie, jeśli szczerze ją kochasz, musisz pomóc jej przejść na ciemną stronę. - głos Ariany niespokojnie zadudniał mu w uszach. Snape schował twarz w dłoniach kręcąc bezsilnie głową. Teraz już wszystko rozumiał, teraz wszystko stało się dla niego jasne. Opuścił dłonie i spojrzał prosto w oczy przyjaciółki. Wiedział, co musi zrobić.
Dzień dooobry! ♥
Rozdział z dedykacją dla wszystkich czytających! ♥
Rozdział już nie jest taki lekki jak poprzedni. Obiecałam mały rollercoaster, więc o to jest. Mam nadzieję, że nie zawiodłam Was! Jest on również jednym z ważniejszych rozdziałów w całej historii Narkotyka.
Co myślicie? Nie mogę się już doczekać Waszych komentarzy! Dajcie śmiało znać ♥
Na drugim blogu pojawił się nowy rozdział, wszyscy jesteście tam mile widziani. Zapraszam! ♥
Planuję dodać jeszcze jeden rozdział w grudniu (może jak się uda to dwa), także uważnie wyczekujcie sowy!
Całuję,
Jazz ♥
No po trzech ostatnich akapitach to ja z tego rollercoastera wypadłam i walnełam twarzą w ziemię...
OdpowiedzUsuńAż normalnie nie mam pojęcia co powiedzieć...czytało się płynnie (bo po zakończeniu nie powiem że lekko) i szybko, były jakieś literówki, ale widoczne jeśli ktoś bardzo się uprze i będzie szukać.
Pozostaje jedynie powiedzieć, że czekam na następny i lecę na drugi blog zobaczyć co tam się wydarza może moja twarz nie zaliczy spotkania z ziemią.
Dzięki za chwilę "wytchnienia" po kolokwiach i zaliczeniach z całego tygodnia
Paa😘
Czyli rollercoaster był wystarczająco mocny? Haha ♥ Spokojnie, jeszcze troszkę Was nim pomęczę w kolejnych rozdziałach 😇
UsuńTyle razy czytałam tekst, ale nie jestem w stanie wyłapać wszystkich literówek. Widocznie zbyt mnie lubią, by od tak sobie odejść. No trudno, każdy coś przyciąga, a one dopadły mnie 😂🙈
Na drugim blogu już będzie nieco spokojnie, obiecuję!
Mam nadzieję, że kolokwia i zaliczenia poszły Ci jak najlepiej! Trzymam kciuki za resztę, dasz radę! ❤
Dziękuję za komentarz! Trzymaj się kochana!
Całuję,
Jazz ♥
Ariana ❤ Już w momencie kiedy mi o niej wspomniałaś, wiedziałam, że coś się zadzije. No ale...Hermiona i przejście na ciemną stronę...nie powiem...zamurowało mnie, nie da się ukryć, że rollercoaster dobry 😳
OdpowiedzUsuńChoć to "Severusie, jeśli szczerze ją kochasz, musisz..." aż mnie kłuje po oczach, takie dropsowate to jest, że mimo, że polubiłam Ariane to za te słowa ma u mnie minusa 🙊
No ale nic, skoro ruszyłaś z takiego kopyta to aż strach co to będzie dalej! Ale oczywiście z niecierpliwością wyczekuję kolejnego rozdziału 😍
Buźki! Tośka ❤
+gif 😍💔
Wiedziałam, że troszkę zaszaleję z tym rollercoasterem, ale wiem, że mi wybaczysz jak to się wszystko rozegra, obiecuję 😇
UsuńHaha wybacz! Chciałam ująć to ja jak najbardziej dosłownie i trochę się inspirowałam wspomnieniem o Lily, przyznam się bez bicia 😏
Dziękuje kochana za ciepłe słowa!
Do następnego 🙈
Ściskam mocno,
Jazz ♥
CO TU SIĘ STAŁO W OGÓLE 🔥🔥🔥
OdpowiedzUsuńNo ja mówiłam, że tak będzie. W sensie nie przewidziałam akurat TAKIEGO zwrotu akcji, ale czułam, że tu coś będzie namieszane i jak uderzy to się nie pozbieramy.
Ale powiem Ci, że jak czytałam końcówkę, to miałam taki obraz załamanego Snape'a, jakby się dowiedział o śmierci Lily. Jeszcze ten gif w ogóle. O Pani, co to się tutaj stanęło, haha 🔥🔥🔥😂
Spokojnie moje Panie, opanujmy się! Kto jak kto, ale Severus to napewno okiełzna KAŻDĄ jej stronę. Nawet ciemną.
Podsumuję to tak:
"Chociażbym chodził ciemną doliną,
zła się nie ulęknę,
bo Ty jesteś ze mną"
Czekam na następny 🔥🔥🔥
Buziak!
Tylko taki mały rollercoaster, ale taki tyci, tyci tu wplotłam 🙈
UsuńPrzypuszczałam, że nieźle zszokuję takim obrotem akcji, ale jak Ci już pisałam, wymyślenie eliksiru przez Severusa, byłoby czymś zbyt prostym i przewidywalnym. Nie mogłam się powstrzymać, za długo miałam ten pomysł w głowie no i buuum, stało się 🙈
Oh teraz jak patrzę na ten fragment raz jeszcze, to masz rację, prawie jak obraz załamanego Snape'a przy Lily.
Oh zobaczymy jeszcze czy okiełza 😈🔥
Dziękuje za komentarz kochana!
Do następnego ♥
Całuję,
Jazz ♥
Nie mogę się doczekać nexta
OdpowiedzUsuńBędzie niedługo, raczej już na dniach!
UsuńŚciskam,
Jazz ♥
ALE ONA MNIE WKURZA AAAAAAA
OdpowiedzUsuń