Mężczyzna o kruczoczarnych włosach, oczach przypominającymi dno studni i haczykowatym nosie krążył wzdłuż korytarza na czwartym piętrze. Peleryna, za każdym krokiem powiewała tuż za nim. Ciężki materiał szaty, układał się na wzór skrzydeł nietoperza, co sprawiało, że wyglądał jak postać oblana nutą tajemnicy z dreszczowca.
Postronna osoba, która spoczęłaby na ławce przed Skrzydłem Szpitalnym, obserwując czarodzieja w ciemnej szacie, mogłaby rzec, że mężczyzna zamartwia się czymś. Zaciśnięte w wąską linię wargi, oczy pozbawione blasku, dawały złudny obraz, jakby był myślami setki mil stąd. Jednak Snape, nie myślał o niczym. No może, tylko o słowach Trelawney, czy nieprzytomnej dziewczynie leżącej za ścianą. Wracaj do lochów, Snape, zaskrzeczał głos odpowiadający za ogólną niechęć do świata. Chwilę po tym pojawił się rozum, machając ostrzegawczo palcem, na twojej lekcji był wypadek, weź tę odpowiedzialność na siebie.
Zatrzymał się przy oknie i oparł się o parapet, zaciskając mocno powieki. Jak na złość przed oczami ukazała mu się Granger, leżąca w kałuży krwi. Ten obraz sprawił, że poczuł dziwne szarpnięcie w okolicy serca. Natychmiast otworzył oczy, słysząc zgrzytanie drzwi. Odwrócił głowę, spotykając się ze spojrzeniem szkolnej pielęgniarki. Fartuszek Madam Pomfrey, który zawsze był śnieżnobiały, teraz skąpany był krwią. Kobieta odgarnęła kosmyk włosów i kiwnęła głową w stronę nauczyciela eliksirów.
– Jak z panną Granger? – podszedł do kobiety. – Wyliże się z tego?
– Musisz bardziej pilnować swoich uczniów – powiedziała surowym głosem.
– Nie mów mi, co mam robić – warknął poirytowany.
– Nie zapominaj się Severusie. Już dawno powinnam wezwać Albusa. Ciesz się, że jeszcze tego nie zrobiłam – wskazała na niego oskarżycielsko palcem. – Dziewczyna nie wyglądała za ciekawie, a ty mi mówisz, że mam się nie wtrącać?
– Mogę wejść? – puścił wywód pielęgniarki mimo uszu. Gdzieś w środku absolutnie się z nią zgadzał, ale nie mógł się przecież przyznać, że ma rację. Nie on. Nie Severus Snape.
– Niewdzięcznik – odpowiedziała półgębkiem. Skinieniem głowy dała mu znać, aby podążał jej krokiem.
Madam Pomfrey odsłoniła biały parawan, za którym spostrzegł leżącą Granger. Pomfrey postarałaś się, podpowiedział jakiś wredny głosik w jego głowie, kiedy zdał sobie sprawę, że Gryfonka nie jest już umazana krwią. Została odziana w jedną ze szpitalnych piżam w granatowe groszki. Na głowie miała ciasno umocowany bandaż, który tylko częściowo przysłaniał niewielkiego siniaka. Za kilka godzin fioletowa gula pokryje czoło pacjentki. Delikatne nie za głębokie rany na dłoniach i policzkach, zostały po spotkaniu ze szafką pełną pustych flakonów. Przez moment poczuł, jakby zanurzył się w głębi oceanu. Niewdzięczny rozum podrzucił myśl, że Granger wygląda, jakby znajdowała się w prosektorium. Nienaturalnie blada skóra, zlała się z kolorem poduszki. Usta przybrały odcień brudnego fioletu. Wybujała wyobraźnia przyciągnęła przed oczami obraz, jak metalowe łóżko Granger, wsuwa martwe ciało do chłodni.
– Słuchasz mnie?
– Wybacz… - pokręcił głową, odrzuciwszy od siebie obraz prosektorium. – Możesz powtórzyć?
– Mówiłam Severusie, że podałam pannie Granger eliksir usypiający i przeciwbólowy. Wysłałam sondę diagnozującą. Na całe szczęście organy wewnętrzne nie zostały zmiażdżone, ani uszkodzone. Uderzyła się dość mocno w głowę, więc będzie pod wnikliwą obserwacją. Sonda nie wykazała uszkodzeń w mózgu, ale koniecznie muszę ją monitorować – westchnęła, podpierając się o ramę łóżka. – To naprawdę cud, wiedząc, jak mocno oberwała. Wszystkie kości są całe, będzie jedynie obolała przez jakiś czas.
– Nie wygląda to ciekawie.
– Och tak... Nie wiedziałam, w co ręce włożyć.
– Nie powinnaś mnie wyganiać.
– Snape – mruknęła ostrzegawczo. – Uświadomię cię, że to ja jestem pielęgniarką. Stan panny Granger nie jest dobry, ale mógł być gorszy. Chwała Merlinowi, że z tego wyjdzie.
– To kiedy będzie wolna? Ominą ją lekcje...
– Hola, hola... – pomachała mu ostrzegawczo palcem przed nosem. – Dziewczyna miała poważny wypadek, a ty się martwisz tylko tym, że ominą ją lekcje? Lepiej pomyśl o jej zdrowiu!
– W takim razie tu zostaję – powiedział stanowczo, sięgając po krzesło.
– Nie ma mowy – złapała za oparcie siedzenia, zanim mężczyzna zdążył usiąść. Profesor Snape, posłał jej długie, piorunujące spojrzenie. – Jesteś cały we krwi. Idź się przebierz – dopiero po tych słowach zdał sobie sprawę, że na rękach i szacie wciąż ma zaschniętą krew Granger.
– Jeszcze tu wrócę.
***
Po szybkim rześkim prysznicu, założeniu świeżych szat oraz żołądkiem zapełnionym kubkiem mocnej, czarnej kawy, Snape wdrapał się na czwarte piętro. Wychodząc zza zakrętu do jego głowy przyszła tylko jedna trafna myśl: banda skretyniałych bałwanów, ujrzawszy Pottera, rudowłosych Weasleyów, Finnigana i winnego całego zamieszania Longbottoma.
– Ale dlaczego? – dopytywała się rudowłosa dziewczyna.
– Powiedziałam, że nie możecie do niej wejść, panna Granger musi teraz odpoczywać.
– Będziemy bardzo cicho, nawet pani nie zauważy, że tam jesteśmy – powiedział błagalnym tonem Finnigan. – T-To jest moja dziewczyna... Ona tam leży, a ja nie mogę jej nawet zobaczyć – zażenowany wywodem chłopaka Snape, wywrócił oczami.
– Nie musimy wszyscy wchodzić, niech tylko wejdzie Seamus. Chociaż na te pięć minut, pani Pomfrey, proszę... – po raz drugi odezwał się okularnik.
– Panie Potter… – cała piątka usłyszała za sobą cichy, lecz spokojny głos nauczyciela eliksirów. – Cóż to za poświęcenie wywalczyć miejsce, aby pan Finnigan wszedł zamiast pana. Zaskakujące.
– Severusie ja muszę wracać na salę, a ty zajmij się tymi dziećmi… – kiwnęła dłonią w stronę Gryfona, przywołując go do siebie. – Panie Finnigan proszę za mną, ale tylko pięć minut i ani chwili dłużej… – surowy głos pielęgniarki zniknął za drzwiami Skrzydła Szpitalnego.
Profesor Snape zmroził spojrzeniem pozostałych Gryfonów. Dłużej zatrzymał swój wzrok na brunecie, który próbował ukryć się w jakikolwiek sposób i patrzeć wszędzie, tylko nie w stronę rozgniewanego nauczyciela. Marnie mu wychodziło krycie się za barkami Ronalda Weasleya.
– Panie Longbottom… – powiedział cicho. – Razem z panną Granger, zrujnował pan moją klasę.
– Przepraszam panie profesorze – wymamrotał, wychylając się zza pleców Gryfona.
– Panna Granger jest chwilowo niedysponowana, więc sam uprzątniesz cały bałagan, który narobiliście.
– Dobrze...
– Może sam, dupek jeden – mruknął pod nosem rudowłosy chłopak. Snape machinalnie przeniósł zimne spojrzenie na Weasleya.
– Rozumiem, że Gryffindor żegna się z pucharem domu, pannie Weasley? Dziesięć punktów od Gryffindoru – powiedział z wyczuwalną ekscytacją w głosie.
– Ron, lepiej już nic nie mów – przemówiła rudowłosa, widząc jak jej brat, już otwierał usta, aby coś dodać.
– Jedna rozsądna w całym towarzystwie. Panie Longbottom – ponownie zwrócił się w stronę bruneta. – Pójdzie pan teraz do pana Filcha po wiadro z wodą i środki czystości. Och... zapomniałbym... – powiedział takim tonem, co oznaczać mogło jedynie: masz przechlapane. – Proszę przekazać woźnemu, że będzie się pan z nim spotykał przez cały tydzień, każdego wieczoru na szlabanie. Radzę, abyś przypomniał sobie cały materiał od początku roku. Zrozumiałeś chłopcze?
– Tak, panie profesorze – pokiwał ze zrozumieniem. Posłał przyjaciołom ostatnie, pełne przerażenia spojrzenie, kierując się w stronę biura Filcha.
Tymczasem, ze Skrzydła Szpitalnego szybkim krokiem wyszedł Seamus Finnigan. Wcisnął dłonie w kieszenie spodni i z zaciśniętymi wargami szedł przed siebie, nie obracając się na wołanie przyjaciół. Panna Weasley mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem i machinalnie puściła się biegiem w stronę chłopaka, a pozostała dwójka nie mając innego pomysłu, poszła w jej ślady. Snape, obrzucił Pottera znikającego za zakrętem chłodnym spojrzeniem i przekroczył próg Skrzydła Szpitalnego. Pielęgniarka w tym czasie kończyła podłączać kroplówkę. Snape stanął nieco z boku, nie chcąc przeszkadzać krzątającej się wokół Pomfrey. Skończywszy, skinęła głową w stronę mężczyzny, oddalając się do swojego gabinetu.
Severus chwycił krzesło, stojące przy łóżku pacjentki i usiadł na nim, wyciągając nogi przed siebie. Zgrabnie machnął różdżką, a biały parawan zafalował tuż za nim, odseparowując go od świata zewnętrznego. Złożył z dłoni wieżyczkę na brzuchu, przyglądając się śpiącej dziewczynie.
Gdy tylko pochylał się nad nieprzytomną Granger w klasie, czuł okalający go niepokój. Wzrastał na sile, sprawiając, że nie potrafił się na niczym skupić. Czuł się, jakby odebrało mu tlen, a kąsające poczucie winy, że wszystko wydarzyło się na jego lekcji, nie dawało mu spokoju. Nie przypuszczał, że połączenie Longbottoma z Granger przyniesie tak fatalny skutek. Chłopak nigdy nie był obdarzony minimalnymi umiejętnościami podczas sporządzania mikstur. Podobno był całkiem niezły podczas lekcji zielarstwa, ale na eliksirach był jedną z najgorszych osób. Profesor Snape mógłby się pochylić nad spostrzeżeniem, iż Longbottom mógłby podać sobie rękę z Potterem. Niestety nie widział całego zajścia, nie mógł powiedzieć, co poszło nie tak, ale wszystko wskazywało na to, że to właśnie chłopak dodał do kociołka coś, co absolutnie nie powinno być dodane. A nawet taka dość rozwinięta w umiejętności przyrządzania eliksirów Granger, nie mogła zrobić nic, aby zatrzymać mazgajowatego Gryfona. Czarodziej nie chciał przepuścić przez myśl, że dziewczyna w sumie była dość dobra w eliksirach, co to, to nie. Ma szczęście, nic więcej.
Tak nagle i niespodziewanie, gdy wszelkie natrętne myśli odeszły w bok, poczuł się nieco dziwnie, nieco lżej. Zdał sobie sprawę, że napięcie, które trzymało jego ciało w ryzach, odeszło. Uczucie niepokoju, które kroczyło za nim jak cień, powoli znika. A wszystko wydarzyło się… gdy spojrzał na śpiącą Granger. Panna Melisa Granger, zaskrzeczał jakiś głosik w jego głowie. A Snape nie chciał z nim wcale walczyć, więc zgodził się sam ze sobą, widząc oczami wyobraźni neonowy napis: Panna Melisa Granger.
Uchylił biały materiał parawanu i ujrzał Madame Pomfrey pochylając się nad stertą dokumentów. Przysunął krzesło trochę bliżej łóżka dziewczyny i usiadł wygodnie, tym razem prostując zmęczone barki. Wzrok zsunął się na mały, piegowaty nos, usta powoli przybierały swój naturalny malinowy odcień, a na policzkach, mieszały się zdrowe rumieńce wraz z małymi skaleczeniami. Fioletowy siniak wystający spod bandaża, dumnie odcinał się na jasnej karnacji Granger.
– Jesteś całkiem znośna panno Granger, kiedy nic nie mówisz.
Nie wiedział kiedy, nie wiedział jak, położył swoją dłoń na policzku dziewczyny. Przymknął zmęczone powieki, oddychając spokojnie. Niespodziewanie poczuł, zalążki czegoś dziwnego, czegoś, co zaczęło mrowić go w okolicy serca. Gdy tylko skupił się na tym niezrozumiałym dla niego odczuciu, wzdłuż całego ciała przemknął dreszcz. Bardzo przyjemny dreszcz swoją drogą. Spiął całe ciało, otworzywszy nagle oczy. Wstał z krzesła, wpuszczając do sali rześkie, październikowe powietrze. Wziął kilka głębszych wdechów, uspakajając ciało i umysł. Czując, że trzeźwieje z tego kuriozalnego stanu, ponownie usiadł na krześle.
– Widzisz, co narobiłaś? – burknął, czując delikatne wypieki na policzkach. – Wszystko to twoja wina – jego głos nie był ani oschły, ani chłodny, wręcz przeciwnie był spokojny i łagodny.
Spojrzawszy na zegarek, uwieszony ciasno na lewym nadgarstku wstał z krzesła niczym oparzony. Za kwadrans miał rozpocząć ostatnie zajęcia tego dnia. Ostrożnie odstawił krzesło, rzucił okiem na pannę Granger, po czym przybrał maskę niesympatycznego nauczyciela eliksirów.
***
Severus wrócił nie wcześniej jak po obiedzie. Spędził tak całe popołudnie wraz z wieczorem, pośród szarych ścian Skrzydła Szpitalnego. A to spoglądał na Granger, a to obserwował ciemne chmury za oknem. Jakiś natrętny głosik w jego głowie wciąż domagał się uwagi, wiercąc się nieznośnie. Po co tak tu siedzisz Snape? No po jaką cholerę? Przecież to Granger, mruczał nieprzyjemnie.
– Przymknij się w końcu – warknął przez zęby, mając po dziurki w nosie swój własny głos rozsądku.
– Słucham?
Spiął mięśnie, odwróciwszy się za siebie. Madame Pomfrey patrzyła na niego z nietęgą miną. Wyglądała, jakby chciała powiedzieć coś niemiłego, coś kąśliwego, ale jedynie uniosła lewą brew ku górze, krzyżując ramiona.
– Poppy, co mnie straszysz? – rzucił oskarżycielsko.
– Mogłabym powiedzieć to samo. Co tu robisz? Wracaj do swoich komnat – dodała, zmieniając dziewczynie opatrunki. – Jest już późno.
– Zawsze mogę zdrzemnąć się na jednym z łóżek.
– Nawet o tym nie myśl – powiedziała karcącym głosem. – To łóżka pacjentów.
– Pacjentów? – rozejrzał się po Skrzydle Szpitalnym. – Nie widzę tu żadnego innego pacjenta poza panną Granger.
Wybił Pomfrey z tropu. Jej mina mogła świadczyć coś pomiędzy: jak on śmie, a niech tylko spróbuje. Chwyciła za metalową tacę i bez słowa, wróciła do swojego gabinetu.
Zgarną poduszkę z łóżka obok i wcisnął sobie za kark. Pokręcił się nieco na niewygodnym krześle, starając się nie zwracać uwagi na parszywy ból w kościach. Przyjrzał się śpiącej brunetce, która była winowajczynią wcześniejszych, dziwnych dreszczy. Musiała być to Granger, bo któż by inny? Raczej nie wyglądało to na sezonowe przeziębienie. A może te dreszcze były właśnie przyjemne, hm?, zaskrzeczał jakiś głosik w jego głowie.
– Severusie – odwrócił głowę, słysząc chrząknięcie. Nie wiedział, czy minęło dziesięć minut, czy może godzina, od kiedy ostatni raz widział czarownicę. Obstawiał na dłuższy odstęp czasu, albowiem zmarszczki na twarzy pielęgniarki nieco rozluźniły się, co mogło świadczyć, że nie dąsała się na jego wcześniejsze zachowanie. – Czarna herbata – dopiero teraz spostrzegł kubek trzymany w dłoniach kobiety.
– Z cukrem? – przyjrzał się ciemnej tafli płynu.
– Oczywiście, że nie – odpowiedziała cieplejszym głosem. – Wstrętna, gorzka, czarna herbata.
– Wyśmienicie, moja ulubiona – Pomfrey kiwnęła głową, sprawdziła jeszcze coś przy pannie Granger i wróciła do swojego gabinetu.
Godziny mijały, jedna za drugą. Snape nie spostrzegł, że słońce leniwie wznosiło się w górę na tle pomarańczowego nieba. Rzucił okiem na zegarek, a smukłe wskazówki, dały znać, że powoli zbliża się szósta nad ranem. Momentalnie poderwał się na równe nogi, przecierając twarz. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, jak strasznie był zmęczony. Nie wiedząc, co właściwie robi, pochylił się nad dziewczyną, a jego usta musnęły ostrożnie jej czoło. Do nozdrzy doleciał delikatny zapach Gryfonki. Zadrżał, wyczuwając spokojną nutę bergamotki. Zdusił w zarodku ponowne szybsze uderzenie serca. Nie mógł się nad tym rozwodzić. Po prostu nie mógł. Gdy stał tak przy łóżku panny Granger, przyrzekł sobie, że więcej nie dopuści do takich wydarzeń. Nie może pozwolić sobie, by jakaś Granger mieszała mu w głowie. Nie jemu…
~*~
Witajcie kochane ♥
Rozdział dedykuję:
Frozen - Za wykonanie cudownego szablonu ;** Teraz mój blog ma ręce i nogi ♥
Pani Detektyw Esther - Za pomoc we wstawieniu szablonu. Ehh... powtarzam i będę się powtarzać. Dla mnie to czarna magia ;D
Czekałyście długo na rozdział. Przepraszam. Miałam ogromne problemy, by cokolwiek napisać. Już nie mówię, o moim życiu prywatnym, które jest w opłakanym stanie... Kurde, no...! I znowu się wyżalam. Dobra wracam na właściwą drogę... Jak pisałam wyżej, miałam problemy z tym rozdziałem. Wzięłam kartkę i długopis. I nic. Kartka była pusta. Nie spałam po nocach, bo dręczyło mnie to, że nic dla Was nie mam. Do szkoły chodziłam niewyspana... Wkurzyłam się i ponownie zasiadłam przed biurkiem. I coś mnie olśniło i pisałam wiele scenariuszy tego rozdziału. Wszystkie były okropne! Ale coś udało mi się naskrobać i chyba ma sens. Jeśli Was kolejny raz rozczarowałam, to bardzo przepraszam. Ostatnio staczam się...
Informacja! Poszukuję BETY. Robię to dla Was i siebie. Rozumiem Was, że ciężko czyta się opowiadanie, gdzie wciąż są błędy czy literówki. Ja potrzebuję pomocy. Może wśród moich czytelników jest Beta, a ja o tym nie wiem. Jeśli jest któraś chętna, to proszę o kontakt pod rozdziałem lub na GG (nr - 32599111) Będę bardzo wdzięczna ;**
Jazz ♥
PIERWSZA! :D
OdpowiedzUsuńDziękuję za dedyk kochana, ale wiesz, że ja uwielbiam pomagać przy blogach - sama przyjemność a już szczególnie wstawianie szablonu :p
Wyobraziłam sobie Snape'a w zielonych bokserkach a potem obwiązanego białym ręcznikiem w... ekhem, w każdym razie czasami nie ogarniam mojego mózgu XD
Bardzo chętnie zostałabym Twoją betą i już się miałam zgłosić, ale doszło do mnie, że mam sześć blogów i nie dam rady jeszcze betować Twojego... No ale chęci mam ;-;
Severus był taki śłodki jak tak siedział przy Mionie <3 I Seamus tak chciał zobaczyć Hermionę, cudeńko :D
Nie martw się, bo się nie staczasz. Bywały rozdziały lepsze i gorsze, ale ten na pewno do tej drugiej grupy nie należy. Zresztą ja też dawno nic nie dodawałam i rozumiem, nie można pisać na siłę, bo przecież każdy ma jeszcze życie prywatne :)
Buahahahaha, i kolejne punkty odebrane Gryffindorowi :"D
A ja nadal uparcie czekam na melanż w Domu Lwa xD
Wzięłam sobie na rozdział orzeszki słone i zjadłam... Przez Ciebie przytyję XD
Całusy, zawsze skora do pomocy i tak dalej Esther :*
Ja też zawsze chcę być pierwsza w komentarzach, no ale nie wychodzi... ;c
UsuńAle Tobie gratuluję ;**
Ty sobie nie wyobrażasz co ja sobie wyobrażałam pisząc tamtą scenę. Severus w samych bokserkach, a potem ręcznik ahh... ^^
6 blogów? Zaskakujesz mnie. Jeszcze prowadzisz własne i pomagasz innym. Podziwiam Ciebie kochana! :) A właśnie, jak bym miała kłopot w sprawach blogowych zgłaszam się do Ciebie :D
Severus słodki, czy nie uważasz, że to połączenie nie jest zabujcze? Hihi xd
Będzie libacja, no dobra kulturalne picie. W swoim czasie, ale będzie! Ja o tym pamiętam ;D
Przytyjesz haha... ;D No ale jak się tak upierasz to co powiesz na spacer do... Londynu? ;>
Staczam się i nie zaprzeczaj ;) Kurcze cieszy mnie, że ten rozdział nie zaliczas do drugiej kategori! ;3
Buziaki! Tak, tak i tak dalej hehe ;**
Spacer do Londynu! Kiedyś miało być na miotłach i testralach dookoła świata, pamiętasz? Nie zapomnę Ci tego xD :D
UsuńJakoś tak te 6 blogów samo wyszło. Nie potrafię z żadnego zrezygnować i jeszcze nad siódmym myślę, like a boss! ^.^
Kulturalne picie xD Taak, u Ślizgonów na początku też na pewno miało być kulturalne picie xD
U mnie nn też niedługo... i może będziesz w końcu pierwsza! :p
Na bokserki Severusa ♥ Najpiękniejsze powiedzonko EVER, a to musiało być zabójcze uczucie opisywać tego Seva pod prysznicem :33
Całusy ♥
Na spalenie kalorii najlepszy spacer xd A jak nam nogi wysiądą to miotły ;D
UsuńW Domu Węża jakoś no nie wyszło hihi ;D Ale się starali, no nie wszyscy xd
Postaram się ;3 Teraz robię misję i bawię się: Kto pierwszy, ten lepszy ;D
Och tak, zabójcze... Jak tak o tym... no tak myślę to nogi same mi miękkną hehe ;D
Buziole! ;**
Bardzo fajny rozdział, wgl wystrój bloga zachęca do czytania ;D
OdpowiedzUsuńDark.Paradise.
Przeczytałam, że wygląd bloga jest zabujczy. Merlinie... Jazz za dużo kawy!
UsuńDziękuję kochana i pozdrawiam ;**
Ooo... Jakie to było uroczę ^.^
OdpowiedzUsuńSeverus z innej strony ;3
Taki.. Uroczy Sev :D
Podobał mi się strasznie ten rozdział i aż nie mogę doczekać się kolejnego! ;)
Pozdrawiam i życzę weny! ;*
Dlaczego Twoje komentarze zawsze wywołują u mnie rumieniec? No przynaj się i to już... ;D
UsuńDziękuję ślicznie kochana ;3
Oto ja. Ciocia Rickmanicka :D ( tak mówię, gdybyś nie widziała XD )
OdpowiedzUsuńNo więc tak, na początku Avadą Cię, za to, że musiałam tyle czekać, no jak tak można? To jest brak kultury po prostu:D Ok, a teraz ( ja se magik nie? XD ) ożywiam Twojego ducha i za momencik wygłoszę litanię uwielbienia XD
Po pierwsze : Rozdział był taki fajny, że nie potrafię go mądrze skomentować XD Czytając tę notkę, na usta ciągle mi się cisnęło : "Awww, jaki on jest uroooczy. No Aww, pocałował ją w czoło, ojej *.* ;3 ;3 ;3 ;3"
Buhahah :D
Teraz sprawa kolejna - a właściwie, to kolejna Avada ;3
Czy ten dupek w końcu uświadomi sobie, że ją kocha? ;_;
Kurde, nie wiem co się dzieje, ale czytając różnorakie opowiadania, to autorki bardzo lubią zadawać Hermionie ból fizyczny XD I ja również ostatnimi czasy zaczęłam należeć do tego grona. :D
A może ją tak uśmiercę...? Hmm, się zobaczy :D
Zdenerwowałam Cię XD Buahahaha XD
Wybacz mi treść tego komentarza, zawładnęła mną faza zwana głupawką ;_;
Niech żyją czarne jednorożce!
Na bokserki Severusa... Co ja plotę...
;_;
Bużka!♥
P.S Życzę sobie szybkiego nexta, bo będzie Crucio. ♥
Czytając Twój komentarz leżałam już w piżamce w łóżeczku i musiałam wziąść misia! Bałam się Twoich słów ciociu ;D
UsuńTak wiem, przepraszam,że tak długo czekałaś ;c Ale życie... siła wyższa :( Wybacz.
Dlaczego dowiaduje się teraz, że jestes magigiem, hmm co? Ożywiłaś mojego ducha i to jak ;D
Skomentowałaś mądrze. Nie martw się ;D Tak, tak Sev uroczy, ale jak pisałam to już Detektyw Esther to połączenie jest zabujcze...! Hihi xd
No wiesz co? Avadą mnie ;c Smutam. No ale należy mi się... Ten dupek jeszcze tego nie pojął. Szybiej ona to zrozumie niż on. Ci faceci... masakra ;D
Tak też miałam dziką frajdę umieszczając Hermionę w Skrzydle Szpitalnym ;D Uśmiercać ją? Zwariowałaś! Tak masz rację. Zdenerwowałaś mnie... *.*
Haha... też mam głupawkę. Och jesteśmy takie same ciociu i do tego kosmitki... Jak uroczo :D
Niech żyją czarne jednorożce! A czemu nie? Hehe ;D
Od dzisiaj "Na brodę Merlina" będzie "Na bokserki Severusa"... xd ! Świetny pomysł mi z tym podsunełaś hehe... ;>
No wiesz, co? Straszyć mnie Crucio. Dobra! Ufam Ci. Postaram się szybko coś naskrobać... Buziaki ♥
Znowu mija mi miło lekcja, a to dzięki tobie! ;* Nauczyciel mnie nawet pochwalił, że tak cicho siedzę, a ja nie wiem nic o Bożym świecie, bo skupiam się na tym pięknym rozdzialiku. ^^
OdpowiedzUsuńGdy Snape szedł się myć, to liczyłam na jakieś szczegóły jego ciała... ale szczerze powiem, że dobrze, że go nie było, ponieważ nie mogłabym się na niczym skupić i nieprzyzwoite myśli, by mi krążyły. ;>
Kokos i drewno? Tak pachnie Hermiona? ;d Fajnie. Zapytaj ją, jakich perfum używa. ^^
Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam. ;*
/ Esme.
Jesteś niegrzeczną dziewczynką, wiesz? Czytać bloga na lekcji... nie ładnie ;D No ale jeśli nauczyciel Ciebie pochwalił to nie mam nic za złe ;) Chyba będę dodawać rozdziały byś sobie na lekcji czytała... ;3
UsuńHmm... chciałam opisać... jego ciało *.* Ale stwierdziłam, że sostawię polę do popisu Hermionie xd
Nieprzyzwoite myśli ja mam ciąle jak myślę o Severus'ie hihi :D
Łatwo to wyjaśnie ;) Kokos-żel po prysznic xd A drewno czyli biblioteka i wszystkie stare księgi ;3
Całusy kochana ;**
Rozdział chwyta za serce, jest cudowny. Nie znalazłam żadnych błędów i wcale nie sugeruję, że je popełniasz. Z niecierpliwością czekam na next:)
OdpowiedzUsuńWeny:)
Anonimowy czemu ty jesteś Anonimowy? ;3 (Jazz ogląda za dużo Romea i Julii xd)
UsuńPrzeczytała Twój komentarz i nie wiem jak podziękować. To takie piękne słowa były. Dodały mi otuchy i siły za co najmocniej dziękuję ;**
Nie umię sklecić sensownie słów by wyrazić Tobie wdzięczniść. Chwycił Ciebie za serce i był cudowny... Jejku ja bardzo dziękuję! To dla mnie tak wiele znaczy ;**
Ja i tak się upieram, że Beta jest mi potrzebna ;) Zbyt wiele błędów popełniam, nawet w najprostrzych wyrazach ;c
Może niedługo się ujawnisz Anonimowy? Było by mi bardzo miło Ciebie poznać ;3
Buziaki i pozdrawiam ♥
Wolę pozostać anonimowa, chociaż miło byłoby Cię poznać, to fakt.:)
Usuńoj tam, literówki. Każdy ma jakieś słabostki;)
Nie namawiam :) No może kiedyś nadejdzie taki dzień, ze chociaż Twoje imię poznam, a to by mi wystarczyło do szczęścia ;3
UsuńBuziaki ♥
Omnomnomno rozdział Boski. *.* Nie wiem dlaczego, ale uwielbiam rozmowy Snape'a z Poppy, są takie fajne. xD Odejmowanie punktów zawsze spoko. Zaczęłam się śmiać jak to przeczytałam. :D No, ale ile można czekać, aż w końcu uświadomi sobie, że czuje coś do Hermiony?! No ile można się borykać z tym uczuciem, hm? Ciągle się mijają i nie mogą się zejść. Aj... Ciocia Cyzia ogląda za dużo komedii romantycznych i potem jej się w głowie przewraca. ^^ Nieszczęsny mój los.
OdpowiedzUsuńTak więc czekam na NN z niecierpliwością. Dużo weny i całusy. :**
Dziękuję Ci bardzo, kochana ;**
UsuńNie jesteś sama ;p Też uwielbiam Seva i Poppy. Ahh... te ich rozmowy, tzn kłótnie hihi ;D
Ja tam jestem Ślizgonka, więc się zbytnio nie przejmuję punktami ;D Puchar Domów będzie mój...!
No ale, Gryfoni powinni się martwić xd
Jeszcze troszeczkę Ciebie potrzymam w niempewności. Nie chcę by zbyt szybko to się stało. Na razie będą sobie wysyłaś hmm... sygnały :) Rozumiem, że już nie możesz tego znieść, że się tak mijają ale troszeczkę trzeba poczekać ;D
Chwila, napisałaś ciocia Cyzia.. Czyli mam drugą ciocię! Yeah ;D ! ;**
Pozdrawiam, kochana ciociu ♥
Jesteś Ślizgonką?! Like a Severus, a co najważniejsze, jesteś ze mną w domu! ^.^
UsuńMyślałam, że należyć do Ravenclawu, wiesz skąd... Głupie pottermore xD
No tak w pottermore jestem Krukonką xd No, ale się tak tam nie czuję ;c
UsuńJa zawsze będę w Domu Węża, więc tak czy siak jesteśmy razem ;D
Ślizgoni są najlepsi... ;3
Notka GIENIALNA troche kazałaś na nią czekać, ale warto było :D
OdpowiedzUsuńKocham takiego zamartwiającego się o Hermione Severusa :)
Już nie mogę doczekać się kolejnej notki :)))
Pozdro i weny
POISON
p.s Pisze z anonimowego, ponieważ tel odmówił współpracy z bloggerem XD
Tak samo jak ty kocham takiego Severus'a ;3 Czyż on nie jest uroczy? xd
UsuńPodejrzewam, że Czarny Pan coś Ci grzebał przy telefonie ;D Trzeba to zbadać... xd
Tak wiem... ;c Długo nic nie pisałam. Dziękuję Ci bardzo za miłe słowa! I momo to, że Ci się spodobało kochana ;** Kurcze no, to bardzo miłe, dziękuję! ;3
Jakiż czuły gest... I czuły Severus... I biedny Neville! Szkoda mi go. :(
OdpowiedzUsuńNo, te zielone bokserki to już mogłaś sobie darować! *śmiech* XD
Ale sexy, całkiem sexy.. O.o
Ogółem, cudny rozdział i szablon, ale mam do niego zastrzeżenie: dodaj marginesy do obramowania komentarzy, bo tekst wchodzi w ramki, ale prócztego całość przecudna! *,*
Dziękuję Ci bardzo, kochana ;3
UsuńMi też szkoda Neville'a. Snape zawsze dla niego taki zimny brr... ;c
Nie mogłam sobie darować, bo ja wogóle nie mogłam się powstrzymać :D Widok Seva w bokserkach jest cudowny ^.^
Masz rację sexy! Hihi xd
Postaram się jak najszybciej "uleczyć" ramki ;D
Całusy ;**
Czytam i czytam i coraz bardziej się wkręcam. Podoba mi się wątek Hermiona i Seamus, choć wiem że to tylko po to żeby wzniecić zazdrość w Snape'ie. Ale ogolnie masz super teksty, i co chwila bucham śmiechem choć ten rozdział jest smutny :) Lece czytać dalej
OdpowiedzUsuńPO PROSTU UWIELBIAM
OdpowiedzUsuń