Deszcz spokojnie i nieco leniwie dudnił o szyby. Słońce nie było w stanie przebić się za ciężkich granatowych chmur, zwiastując bezwzględnie chłodny poranek. W kwaterach panowała względna cisza, przerywana zaledwie buchającymi iskrami z kominka. Kontury mebli rozmazywały się w blasku paleniska, ciągnąc się po drewnianej posadzce.
W powietrzu unosił się zapach świeżo mielonej kawy, jednak mieszkanie nadal było pogrążone w półśnie. Ciche kapanie wody z kuchennego kranu i dudniące krople deszczu świadczyły, że noc już dawno minęła. Na stoliku stały dwa puste kubki, koc rzucony w róg kanapy i dwa zwoje Proroka Codziennego świadczące, że profesor Snape nie spędził samotnie ubiegłego wieczoru. Na kanapie dostrzegł brązową frotkę do włosów. Było to potwierdzenie, że ostatnie dnie nie były wymysłem jego własnej wyobraźni.
Był na nogach od dwudziestu minut, zaspany, zmarznięty z pogrążonymi oczami i w luźnym wełnianym swetrze, wpatrując się w zaparzony dzbanek z kawą. Jego wzrok był nieobecny, jakby myślami bytował w odległych krainach, zapominając, że nie był tak naprawdę sam w swoich kwaterach.
Hermiona była już po prysznicu, owinięta w ręcznik, stojąc boso na chłodnych płytkach. Mokre włosy przykleiły się do karku i ramion, a serce biło szybszym niż zwykle tempem. Nie z powodu zaparowanej łazienki i gorącego prysznica, który w przyjemny sposób parzył bladą skórę. Wdychała zapach jego szamponu i żelu pod prysznic. Jej miękka i zaczerwieniona skóra pachniała jak on. Wypuściła powietrze z płuc, wycierając dłonią zaparowane lustro.
Spoglądała we własne odbicie, dopiero, po tych kilku dniach zdając sobie sprawę, że weszła z butami do cudzego, intymnego życia, z którego jeszcze nie została wyrzucona. Korzystała z nie swojej łazienki, zajmowała nie swoją półkę z kosmetykami, miała miejsce w korytarzu na płaszcz i buty. Dostała miejsce przy stole i na kanapie, na której mogła spokojnie siedzieć z podkulonymi nogami. I to wszystko przez przypadek, przez jedno wydarzenie została wpuszczona do cudzych kwater, do cudzego życia. Niewiarygodne, wyszeptała pod nosem, wracając do porannej rutyny.
Drzwi łazienki raptownie się otworzyły. Profesor Snape wszedł do środka, przecierając zaspane oczy, gdy Hermiona drugim ręcznikiem odściskiwała nadmiar wody z burzy loków. Przez sekundę może i dwie patrzyli na siebie w absolutnym bezruchu.
– Profesorze, co pan wyprawia?! – rzuciła piskliwym głosem. Dłonie zacisnęły się kurczowo na ręczniku.
– Granger ja… – raptownie obrócił głowę zmieszany. – Przepraszam, zapomniałem, że…
– Że wciąż jestem w pańskich kwaterach? – dokończyła, lekko drwiącym głosem.
– Cóż… – to była jedyna elokwentna odpowiedź, na jaką było go stać.
– Nie zdawałam sobie sprawy, że profesorowie mogą mieć tak wielkie problemy z pamięcią.
W odpowiedzi profesor Snape przetarł twarz dłonią, wycofując się powoli z zaparowanej łazienki. Zanim schował za drzwiami niemalże całe ciało, Hermiona dostrzegła kawałek stopy wetkniętej w próg drzwi.
– To było niezamierzone.
– Wiem – przybrała już nieco łagodniejszy ton. – Po prostu proszę zapukać następnym razem.
Wycofał się, ostrożnie zamykając za sobą drzwi. Zostali sami, każde po swojej stronie. Hermiona wpatrywała się w wejście do łazienki, uspokajając rozbiegany oddech. Już wiedziała, że poranna kawa będzie jedynie umownym zastrzykiem energetycznym. Wtargnięcie profesora daleko odpędziło resztki snu, wybudzając umysł do pełnej gotowości. Profesor Snape wycofał się do kuchni, nie pozwalając, aby uczucie zażenowania i całkowitego braku profesjonalizmu ukazało się jako czerwone plamy na karku.
Po kilku minutach Hermiona dołączyła do niego. Stał oparty o blat z założonymi rękoma. Gdy tylko pojawiła się w progu, posłał jej jedno umowne, dość krótkie spojrzenie, prędko odwracając wzrok. Od razu zauważył, że miała na sobie obszerny, brązowy sweter i ciemne spodnie. Wilgotne włosy opadały na ramiona, tworząc zawiłe skręty.
Nie uszło uwadze to, że mężczyzna mocno zaciskał żuchwę. Żyłka na jego skroni drgała nieznacznie. Co więcej, dostrzegła mocno zaciśnięte kłykcie. Chłonąc jego emocje i aurę, która ciężko wiła się w kuchni, również poczuła się zakłopotana i zażenowana niedawnym zajściem. Co prawda profesor nie dostrzegł niczego, czego nie powinien pod warstwą grubego ręcznika, jednak było to dość dziwne zdarzenie, które nie powinno mieć miejsca.
– Z mlekiem i cukrem. Prawda? – postawił przed nią kubek, gdy tylko zajęła swoje miejsce. Hermiona pomyślała, że porcelana musiała być dla niej przyszykowana już od kilku minut, bo gdy ledwo usiadła na stołku, przed nią pojawił się parujący kubek. Kiwnęła głową, dziękując.
– Zapamiętał profesor. Zaskakujące, jak wiele można pamiętać, gdy człowiek naprawdę się zbudzi – profesor Snape uniósł brew ku górze na jej niezwykłą bezpośredniość, gdy ona niczego sobie zamoczyła wargi w ciepłym napoju.
– Bywa tak, że mózg może działać z pewnym… opóźnieniem. Coś jak ostatnio – odbił piłeczkę, zasiadając do stołu.
– To była łazienka. Ja byłam w ręczniku. Zapomniałam zakluczyć drzwi. Wszystko w porządku, proszę się… nie krępować.
Na słowo krępować profesor Snape kolejny raz, nieco wyżej tym razem uniósł brew, jakby chciał zaprzeczyć, że wcale nie był skrępowany, a co najważniejsze słowo, jak skrępowanie zupełnie nie występuje w jego prywatnym słowniku. Chrząknąwszy, chwycił za swój kubek.
– Proszę mi wybaczyć panno Granger za poranne zajście. – jego ciężki, wciąż zaspany głos, dudnił w pomieszczeniu. – Nie powinienem zapomnieć, że nie jestem tutaj sam.
– Poszliśmy spać dość późno – przyznała, czując, że musi przełamać tę napiętą, ciężką do zniesienia atmosferę. Skrępowany i zażenowany własnym zachowaniem profesor Snape był niecodziennym widokiem, do którego Hermiona nie mogła się przyzwyczaić. – Był pan zmęczony – dodała łagodnie.
– Z racji tego, że chciałaś, omawiać i analizować niemalże każdy artykuł w Proroku Codziennym? – zapytał pół żartem, pół serio. W głębi siebie znał odpowiedź. Analizowanie z Granger artykułów, było ostatnią rzeczą, która mogłaby go wpędzić w totalny brak energii. Doskonale wiedział, że kilkudniowe niewyspanie, nieprzyjemna rozmowa z Albusem i analizowanie klątwy Szyszymory pozwoliły mu zmrużyć oko na co najmniej dwie godziny, w efekcie fundując mu obraz nędzy i rozpaczy, z którym profesor Snape nigdy się nie utożsamiał.
– Cóż… – wzruszyła ramionami zakłopotana.
– To było kompletnie nieprofesjonalne – raz jeszcze powrócił do tematu, jakby cały czas sumienie zżerało go od środka.
– Powiedzmy profesorze, że niezręczne.
Spojrzeli na siebie, jakby w tej samej chwili przypomnieli sobie o ich pierwszym pocałunku. Hermiona lekko zawstydzona poprawiła wilgotne włosy, gdy profesor Snape upił łyk czarnej kawy, nie spuszczając z niej wzroku. Coś wisiało w powietrzu. Był pewny, że i ona była tego świadoma.
– Nie chciałem postawić cię w tak niezręcznej sytuacji panno Granger. Ani siebie.
Niczym bumerang przed oczami przeleciały wspomnienia ubiegłego dnia, gdy rozwiązał w końcu zagadkę krwawych łez. Dostrzegł twarz Albusa oraz ich trudną, lecz nieodzowną rozmowę. Raz jeszcze poczuł na karku zimny dreszcz, gdy zdał sobie sprawę, na czym tak naprawdę polega klątwa Szyszymory. Wiedział, że musiał uratować dziewczynę, a Albus w dziwny i kuriozalny sposób wyraził swoją zgodę na rozkochanie w sobie dziewczyny, tylko po to, aby uratować jej życie. Poczuł nieprzyjemny ścisk w żołądku, gdy przypomniał sobie o dziwnym zajściu w barze. Widział twarz nieznajomego, nieco pokręconego starszego czarodzieja i Granger o trupiej, bladej twarzy. Chwycił za kubek, biorąc potężny łyk.
Chciał wstać, chwycić za pergamin i analizować ich poranne wydarzenie, tworząc wykresy i teorie. Gdyby Granger była na niego wściekła, na pewno by krzyczała w niebiosa za wtargnięcie do łazienki, albo spakowałaby się w popłochu, bądź też i nie, uciekając do profesor McGonagall. Jednak ona tego nie zrobiła. Nie uciekła. Nie nakrzyczała na niego. Po prostu była spokojna, wciąż zmieszana, ale spokojna wiedząc dobrze, że on nie zrobiłby jej żadnej krzywdy.
Odwróciwszy wzrok, nałożył na twarz maskę obojętności. Nie powiedział nic więcej, szykując dla niej poranne eliksiry. A potem w ciszy i spokoju zjedli wspólnie śniadanie. Hermiona chwyciła za pusty talerz. Byłaby ślepa, gdyby nie dostrzegła, że poranne zajście dość mocno dało w kość profesorowi, nawet gdy próbował to zakamuflować, siedząc oparty z wysoko zadartą głową, wpatrując się w wejście do kuchni. Odkręciła kurki z wodą sprzątając po nich w zwyczajny mugolski sposób. Ta chwila odłączenia mózgu i skupieniu go na gąbce szorującej talerz i przyjemnym zapachu płynu do mycia naczyń, kompletnie skierowały uwagę jej rozumu w innym, bezpieczniejszym kierunku.
Profesor Snape kolejny raz zapomniał, że nie był sam, że ktoś ostrożnie stawiał kroki tuż za nim, gdy poderwał się z krzesła. Niemalże kolejny raz uciekło mu z pamięci to, że nie był sam, że ona wciąż tu była. Popadł w zadumę, zastanawiając się, jak mogło uciec mu to z głowy, jak Granger mogła wymknąć się niepostrzeżenie z jego umysłu, gdzie siedziała tam bezczynnie przez ostatnie miesiące. Przytłoczyło cię to, że Dumbledore postawił cię przed tak wielkim zadaniem, mruknęło delikatnie serce. A Snape słysząc odgłosy wydostające się z jego wnętrza, niemalże zgodził się z nimi. Byłby głupcem, gdyby się nie bał. Nie o siebie, a o nią, że nie zdoła jej uratować. Nie zdoła jej pokochać, na tyle ile by mógł.
Hermiona nie zasiadła na kanapie, jak miała w zwyczaju czynić przez ostatnie dnie. Zatrzymała się tuż przy wejściu do salonu, przypatrując się każdej ze ścian, każdemu meblowi, każdej, nawet najmniejszej dekoracji, jakich nie było w salonie za wiele. Profesor Snape zasiadł w fotelu, rzucając na nią krótkie spojrzenie.
– Całe mieszkanie jest uporządkowane. Każda rzecz ma swoje miejsce – chodziła wzdłuż biblioteczki. – Nie ustawił pan niczego pochopnie. Wydaje się, jakby próbował zapanować pan nad wszystkim, nawet ciszą. Uwielbia pan minimalizm i ceni sobie spokój.
Słuchał jej w ciszy, łapiąc każde jej słowo. Potarł kciukiem brodę, mrużąc oczy. Nie chciał się z nią zgodzić. Nie chciał pozwolić, aby wiedziała, że mówiła prawdę, że udało się jej zerwać małą skorupę jego zbolałej duszy, że dał się przejrzeć Granger. Wybrał więc milczenie, wygodniej usadawiając się w fotelu.
– Wszystko posegregowane jest tematycznie. I rocznikami. Jak tutaj – chwyciła z półki niewielki tom, niszcząc surową konstrukcję. – To dość stara pozycja. – uniosła książkę w górę, chociaż w dalszym ciągu była zwrócona do niego plecami. Jej wzrok błądził po grzbietach ksiąg.
– Jest z pierwszych lat mojej nauki.
Pojawił się obok niej tak cicho i niespodziewanie, że niemal straciła równowagę. Chwycił ją za łokieć, przytrzymując. Lekko speszona mruknęła w odpowiedzi, dziękuję, odkładając księgę na półkę. Stał obok niej, ramię w ramię również zawieszając wzrok na swojej kolekcji.
– To dość wysłużona pozycja – wskazał palcem na niedawno trzymany przez nią tom. – Jednakże nie warta twojego zachodu.
– Dlaczego? Może być interesująca.
– Do pewnych spraw się nie wraca.
Spraw, pomyślała Hermiona. Co takiego ma na myśli, mówiąc spraw? Chyba nie chodzi o dawną reformę edukacyjną? Wciąż wpatrywała się w tytuły ksiąg, zastanawiając się nad jego słowami. Być może nie chodziło wcale o żadną reformę, być może nie chodziło również o tę konkretną księgę.
– Pewne rzeczy trzeba zostawić za sobą.
– A co jeśli ktoś chce poznać te sprawy? – zapytała cicho.
– Wtedy trzeba byłoby złamać reguły. A to ja jestem tym, który musi trzymać granice – powiedział, ostrożnie zerkając w jej stronę. Spojrzała na niego tak łagodnie, jakby widział ją po raz pierwszy. Poczuł, jak coś niebezpiecznie szarpnęło go w okolicy serca.
– Granice zawsze można lekko przesunąć – rzuciła niemal szeptem, wyczuwając niespodziewanie dziwną, niezrozumiałą dla niej w tamtym momencie aurę. – Wtedy kiedy nie jesteśmy już tacy sami.
– To chyba nie jest takie proste, jak ci się może zdawać panno Granger. Nie mogę pozwolić sobie… przestać uważać – jego głos, był niski i aksamitny. Wyraźnie akcentował każde słowo, nie śpiesząc się przy tym. – Nie wiem, co by się wtedy stało.
Obydwoje wiedzieli, że nie rozmawiali już o księdze. Wiedzieli również, że temat sunął w innym, dość niebezpiecznym kierunku. I być może nie nazwali wszystkiego w odpowiednich terminach, nie określili tego brzmienia, to tak obydwoje byli pewni, że osunął się między nimi mur.
Profesor Snape widział oczami wyobraźni martwe ciało Granger, które tuli w barze Aberfortha. Niemalże czuł jej lodowatą skórę, przemoczone ubranie i swoje własne szaty przyklejone do ciała. Woda między nimi podnosiła się coraz wyżej, a on stał bezczynnie, trzymając martwą Granger w ramionach, zdając sobie sprawę, że nie zrobił niczego, aby ją uratować. Przełknął ciążącą gulę w gardle, odrzucając od siebie wizję swojej bezczynności. Miał przed sobą zadanie, nadane przez samego Dumbledore’a, które musiał w końcu wprowadzić w życie.
Stali tak blisko siebie, że bez problemu mogli dostrzec w swoich oczach własne odbicia. Hermiona z szybszym biciem serca, przełknęła gulę w gardle. I stała obok niego tak swobodnie, jakby już nie raz mogła być blisko jego boku, jakby była to dla niej zupełna codzienność. Potem przeniosła spojrzenie na księgi. Nie zwróciła się już do niego. Nie mówiła do księgozbioru, ani otaczających ich szarych ścian. Mówiła do siebie, czule i spokojnie, jakby słowa pielęgnowane w jej umyśle w końcu postanowiły wybrzmieć, nie zważając na żadne konsekwencje. Wzięła spokojny wdech, niemalże szepcząc.
– Nie wiem kim, byłabym gdybym udawała, że nic nie czuję.
Słowa zawisły w powietrzu. Ciężkie. Niewygodne. Spojrzał na nią, czując pokruszony lód. Nie wiedział, gdzie pękła tafla. Pomiędzy nimi, czy być może w okolicy jego serca? Zrobił krok w tył, niemalże czując, że zaczęło być mu niewygodnie, jakby pokój zmniejszył się do wielkości pudełka od zapałek. Chrząknął, spoglądając na ściany. Patrzył wszędzie tylko nie na nią. Czuł, jakby wydarzyło się coś, na co tak naprawdę nie był gotów. W umyśle pojawiła się pustka. Zabrakło słów, a być może odwagi? Rozmasował dłonią kark.
– Muszę wyjść. Teraz – powiedział cicho, dość surowo. Wyglądał, jakby wcale nie słyszał jej słów, jakby ogłuchł na chwilę. – Wrócę za kilka godzin – dodał szorstko.
– Rozumiem – rzuciła w odpowiedzi.
Hermiona nie spojrzała już na niego. Kątem oka dostrzegła, jak chwycił swoją różdżkę ze stolika, z korytarza zabrał płaszcz, stopy wsunął w czarne buty i wyszedł. Nie trzasnął drzwiami, jak miał w zwyczaju robić. Zostawił ją w ciszy, która cięła w pół niewypowiedziane słowa.
– Może nie usłyszał – powiedziała do samej siebie, stojąc wciąż w tym samym miejscu. Spojrzała na przedsionek, gdzie jeszcze przed chwilą stał. Nasłuchiwała kroków, z cichą nadzieją, że wróci. Nie powrócił. Hermiona poczuła, że nie zmieniło się nic, a jednocześnie zmieniło się tak wiele. – Na pewno nie usłyszał mojego szeptu – rzuciła spojrzenie na splecione dłonie. – Na pewno – dodała już ciszej.
Opadła na kanapę wystawiając twarz do sufitu. Wypuściła ciężko powietrze, czując okropne przytłoczenie. Co ja takiego zrobiłam?, zbeształa się w myślach. Przetarła dłonią twarz, pragnąc zagłuszyć szepty umysłu. Na pewno nie usłyszał, dodała, szukając usprawiedliwienia i pocieszenia. Więcej emocji i krzykliwych głosów się już nie pojawiło. Żadna myśl nie przyszła do głowy. Hermiona poczuła, jak ciężkie powieki opadły, a ona niespecjalnie chciała z nimi walczyć. Poddała się, czując w kącikach oczu słone łzy.
***
Zbudziła się nagle i niespodziewanie, jakby niewidzialna dłoń szturchnęła ją za ramię. Odgarnęła z twarzy przyklejone kosmyki włosów. Ile tak spała? Nie miała pojęcia. Gardło było zaschnięte, domagając się ugaszenia pragnienia. Ogień w kominku wygasł. Za oknem było szaro. Ciężko było określić, czy zmierzch przypominał o dniu, czy już zbliżał się wieczór. Nie usłyszała uderzających kropli deszczu. Nie słyszała żadnych kroków, ani szurania. Niczego co mogło zwiastować jego obecność.
Poderwała się z kanapy, czując spięty kręgosłup. Wyciągnęła ramiona w górę, szukając ulgi w zaspanych i obolałych mięśniach. Podniosła się z kanapy, idąc w stronę przedsionka. Nie było butów, ani płaszcza. Nadal była sama. Z poczuciem zmieszania i dziwnego żalu skierowała się do kuchni. Odkręciła kurki z wodą, czekając na zimny strumień. Postawiła szklankę, wpatrując się pustym wzrokiem w zlew. Ocknęła się, dopiero gdy dłoń i rękaw swetra zamoczyły się do tego stopnia, że lodowate igły wbiły się boleśnie w skórę. Czym prędzej zakręciła kurki. Chwyciła za ręcznik, odciskając przemoczony rękaw.
– Cholera – rzuciła pod nosem.
Ugasiła pragnienie. Jeszcze przez chwilę stała w kuchni, wpatrując się w ściany. Umyła po sobie szklankę i wyszła na korytarz. Czuła, jak nogi same zaprowadziły ją w głąb przedpokoju. Drzwi do prywatnego gabinetu były uchylone, jakby profesor zapomniał w pośpiechu ich zamknąć. Przez szparę dostrzegła kawałek biurka i półki z książkami. Hermiona ostrożnie położyła dłoń na klamce. Stała w bezruchu. Czekała i analizowała. Jednak ciekawość i brak powściągliwości wygrał. Weszła do środka, a drzwi zaskrzypiały cicho, lecz wystarczająco, aby mogła poczuć przeszywający dreszcz. Pochodnie rozświetliły gabinet. Z niemałym podziwem okręciła się wokół własnej osi, spoglądając na półki z książkami i solidne biurko do pracy. Do jej nozdrzy doleciał przyjemny zapach starego pergaminu i ksiąg. Wyczuła także kawę, która równie mocno unosiła się w powietrzu.
Na biurku stał równy stos ksiąg. Dostrzegła referaty, które sprawdzał ubiegłego wieczoru, oraz dokumenty. Czarne pióro, dumnie prezentowało się w rogu biurka. Hermiona dotknęła palcami solidnego drewna, karmiąc głodną duszę pięknym widokiem ksiąg. Przez kilka ostatnich dni mogła nacieszyć oko księgozbiorem w salonie, ale tutaj poczuła, że może znaleźć dzieła, których nigdy nie odnalazłaby w szkolnej bibliotece. Z dziecięcą ciekawością zbliżyła się do regałów, sunąc palcem po grzbietach ksiąg. Usta delikatnie rozchyliły się z dumy, mogąc na własne oczy ujrzeć tytuły i dzieła, które wydane zostały w zaledwie kilkunastu egzemplarzach w całym magicznym świecie. Uśmiechnęła się delikatnie znajdując również kilka zapomnianych mugolskich dzieł.
Zrobiła krok w tył. Chciała się wycofać, wiedziała, że nie powinna być tutaj dłużej niż to konieczne. Już zmierzała ku wyjściu, już miała dłoń na klamce gdy ujrzała plamkę światła tańczącego po framudze. Odwróciła się do światła pochodzącego z myślodsiewni ukrytej za drzwiczkami biblioteczki, której nie dostrzegła wcześniej. Srebrnobiała zawartość naczynia kłębiła się i migotała. Podeszła ostrożnie uchylając nieco szerzej drzwiczki.
Potem ruszyła, krok po kroku, zupełnie, jak nie ta sama Hermiona. Przejechała dłonią po misie. W tafli wspomnień ujrzała falujący obraz ulicy pokrytej bielą. Śnieg? Mgła?, pomyślała wówczas. Wiedziała, że nie dowie się prawdy, stojąc jedynie i wpatrując się w taflę myślodsiewni. Ciekawość, aby go poznać lepiej i być może zrozumieć, jego trudne zachowanie okazało się silniejsze. Wzięła głęboki oddech i zanurzyła twarz we wspomnieniach. Podłoga natychmiast się przechyliła a ona zsunęła się głową w dół do myślodsiewni. Spadała przez zimną ciemność, obracając się szybko wokół własnej osi, a potem…
Wylądowała mocno stopami, niemalże padając na zaśnieżony grunt. Prędko złapała refleks, prostując ramiona. Gdy stała już stabilnie, rozejrzała się wokół. Z nieba sypał śnieg. Musiał być to środek srogiej zimy, gdyż Hermiona mogła odczuć w jego wspomnieniach przeraźliwy chłód, kąsający w nos i policzki. Śnieg przykrył niemalże wszystko. Pod białą warstwą ujrzała kilka samochodów, zarys jakiejś ławki pod latarnią, której mleczne światło, migotało irytująco. Nagle usłyszała za sobą skrzypienie śniegu. Tuż obok niej przemknął czarnowłosy chłopiec, w pośpiechu chowając paczkę gum w kieszeń spodni.
– Czy to? – wyszeptała.
Przyśpieszyła kroku. Chłopiec biegł w stronę obskurnych i zaniedbanych domów. Nawet prószący śnieg nie potrafił ukryć ubogiej dzielnicy, w której stronę zmierzał mały Snape. Musiała niemal biec, aby dotrzymać mu kroku. Zatrzymał się on przed drzwiami jednego z budynków. Nacisnął klamkę i wsunął się do środka. Hermiona czym prędzej wsunęła się w wąską szczelinę. Zanim pożegnała za sobą obskurną dzielnicę, zdążyła odczytać tabliczkę, pokrytej jedynie w połowie śniegiem, świadczącą, że znajdowali się na Spinner's End.
Mały Snape przemknął tuż obok. Pstryknął włącznik, a nad ich głowami zaświeciła żarówka. Bez klosza, na samym kablu. Hermiona poczuła się nieswojo, wyczuwając w nozdrzach ostry zapach alkoholu. Kilkuletni Snape ściągnął podarte buty. Na widok zniszczonego obuwia, Hermiona poczuła ostre ukłucie w brzuchu. Dopiero teraz dostrzegła, że miał na sobie letnią kurtkę. Była za mała, jakby co najmniej już dawno z niej wyrósł. Powiesił ją na wieszaku, obok dużego, wysłużonego czarnego płaszcza. Przełknęła bezgłośnie gulę w gardle, nie chcąc pozwolić, aby w kącikach oczu pojawiły się łzy.
Snape postawił jedną stopę, a potem drugą wspinając się po schodach. Wraz z nim zastygła w bezruchu słysząc głośny, a zarazem bulgoczący ryk dobiegający gdzieś z nieopodal.
– Severus? Natychmiast do mnie! – stopa Snape’a znieruchomiała w powietrzu.
– Idę – odpowiedział lekko drżącym głosem. Hermiona nie wiedziała, czy zadrżał z zimna, czy może…
Nie musiała się dłużej zastanawiać. Snape poprowadził ich do małego nieuporządkowanego salonu. W rogu dostrzegła skromne świąteczne drzewko z kilkoma czerwonymi bombkami i złotym sznurem przepasanym w talii. Nie było pod nim prezentów, ani zabawek. Za to dostrzegła mężczyznę siedzącego na kanapie. Hermiona pomyślała, że musiał być to ojciec profesora, gdyż zdradzić mógł go haczykowaty nos. Taki sam, jaki miał profesor Snape.
Emanowała od niego ponura aura. W ciemnych oczach nie było iskierek miłości ani czułości. Severus podszedł bliżej, potykając się o szklaną butelkę. Hermiona odkryła, że w pokoju było ich o wiele więcej.
– Kupiłeś, co ci kazałem? – zapytał ostrym tonem.
– Nie.
– Co?! – ryknął, wstając chwiejnym krokiem. Młody Snape instynktownie zrobił krok w tył, garbiąc barki. – Żartujesz sobie?
– Przepraszam tato…
– Co mnie to obchodzi? Jesteś takim samym pieprzonym nieudacznikiem, jak
twoja matka!
Hermiona pierwszy raz w życiu usłyszała tak przerażający ryk. Poczuła się tak, jakby dostała potężny cios w policzek. Spojrzała ze łzami w oczach na małego Snape’a, który skulił się na podłodze. Czym prędzej zwróciła się twarzą ku mężczyźnie, czując poczerwieniałe z gniewu policzki. Chciała zasłonić Snape’a swoim ciałem, gdy w jego kierunku pędziła szklana butelka. Niestety przefrunęła przez nią, jakby była co najmniej duchem. Usłyszała głośny jęk.
– O nie… – obróciła się za siebie. – Severus… – wyszeptała. Pod stopami było potłuczone szkło, a zapłakany Snape drżał na klęczkach. Hermiona uklękła przed nim, chciała go otulić, ochronić, zabrać z tego piekielnego domu przy Spinner's End, gdy nieoczekiwanie drzwi frontowe trzasnęły. Ktoś wszedł do pomieszczenia. Usłyszała łoskot. Coś upadło na posadzkę.
– Dość!
Krzyk należał do kobiety. Pod jej stopami rozrzucone były jabłka, połówka chleba i mleko w szklanej butelce, które rozlało się po starym dywanie. Kilka potłuczonych jajek również wylądowało na posadzce. Kobieta odgarnęła ze zmęczonej twarzy kosmyk włosów. Jej klatka piersiowa mocno falowała, a dłonie drżały. Trudno było określić Hermionie, czy z zimna, czy z przerażenia.
– Czego?!
– Odłóż to – powiedziała ostrożnie, dobierając każde słowo. Hermiona odwróciła głowę. Pijany mężczyzna znów trzymał w dłoni kolejną butelkę. Rzuciła prędko spojrzenie na Severusa. Szkło przebiło jego brązowy sweter, a krew spływała cienką strużką po materiale. Hermionę przepełniło poczucie gniewu, niesprawiedliwości i wściekłości. Chciała chwycić go w ramiona, opatrzeć i obiecać, że nie pozwoli, aby ktoś więcej go skrzywdził. Serce łomotało tak mocno, że bała się, że wyskoczy z przerażonego ciała.
– Jest nieposłuszny... – mruknął pod nosem mężczyzna. Chwiejnym krokiem podszedł do syna i mocnym szarpnięciem wyciągnął z kieszeni spodni paczkę gum. Przyjrzał się jej przez chwilę, a potem cisnął ją w kąt brudnego pokoju. Paczka upadła na stłuczone jajko. – Nie pozwoliłem ci tego kupować!
– Tobiasz! – wrzasnęła przerażona kobieta kiedy ten wyciągnął ze spodni pasek i uderzył małego Snape’a w nogę, następnie w plecy.
– Przestań! – krzyknęła Hermiona, chociaż zdawała sobie sprawę, że była tylko we wspomnieniu. Nikt nie widział jej, ani nie słyszał przepełnionego rozpaczą krzyku.
– Mamo nie! – zawołał mały Severus, gdy jego matka rzuciła się na niego i kolejne ciosy przyjęła na siebie, chroniąc syna.
Obraz się rozmazał i Hermiona znalazła się w małej kuchni. Drżącą dłonią otarła łzę, która spłynęła po policzku. Tuż obok niej przemknęła ta sama kobieta, którą widziała chwilę wcześniej. Za nią kroczyła druga kobieta, która była w trakcie monologu, mocno gestykulując rękoma. Nadgarstki zdobiła srebrna, połyskująca bransoletka, a na palcach było kilka pierścionków, ozdobionych kamieniami. Nie wiedziała, kim była, ale miała przeczucie, że jej sytuacja materialna i życiowa prezentowała się lepiej niż rodziny Snape'a. Fartuszek, który miała przewieszony przez szyję, wyglądał na dobrze skrojony, wykonany z porządnej jakości bawełny. Hermiona dostrzegła na twarzy nieznajomej determinację, upór i coś, czego nie potrafiła w tamtym momencie nazwać. Nie mogły być spokrewnione, tak bynajmniej wychodziło z założenia, porównując ich rysy twarzy. Hermiona opadła na stołku. Czując mocne kołatanie serca, błądziła wzrokiem, obserwując kobiety. Tuż obok lodówki dostrzegła kalendarz. Poszarzała kartka wskazywała, że był dwudziesty trzeci grudnia.
– Eileen odejdź od niego – powiedziała dosadnie druga kobieta.
Spojrzała na Eileen. Matkę Severusa o pięknym i delikatnym imieniu. Miała ciemne oczy, które pod wachlarzem gęstych rzęs kryły niewyobrażalny ból i niedole. Eileen w młodości musiała być piękną kobietą. Hermiona nie wiedziała, ile miała lat w tamtym okresie, lecz zmarszczki na jej twarzy i srebrzystobiałe pasemka, wystające spod brunatnych włosów zdradzać mogły, że jej życie nie należało do najłatwiejszych.
– Nie mogę – odpowiedziała, pocierając czoło.
– To nie jest miłość. To toksyczny związek.
– Kocham go. On nie jest zły. To chwilowe – wyszeptała.
– Znów cię uderzył?
– Nie pleć bzdur Mario – jęknęła, kiedy kobieta złapała ją za nadgarstek, dotykając kilkudniowej rany.
– Kiedy ci to zrobił?
– Oblałam się wrzątkiem – wyszarpała rękę z uścisku, zasłaniając ranę.
– Mnie nie oszukasz. Eileen to nie jest mężczyzna, którego poślubiłaś – powiedziała z naciskiem.
– Nic nie rozumiesz – podniosła głos, lecz prędko jej sylwetka zgarbiła się, jakby gotowa była na niespodziewany atak. Wyjrzała przez drzwi kuchenne do salonu, z którego dochodziły rozmowy, co najmniej kilku osób. Upewniwszy się, że nikt nie wyszedł zaciekawiony, a co gorsza, że nie pojawił się sam Severus, obróciła się w stronę Marii. – On mnie kocha – powiedziała, wycierając dłonie w ręcznik.
– Kocha i robi ci krzywdę? To nie miłość. Pomyśl o Severusie.
– Mario... – spojrzała na nią ostrożnie. Hermiona widziała w jej oczach ile już przeszła, ile znosiła bólu w swoim życiu i to przez mężczyznę, który obiecał kochać ją i chronić. Poderwała się ze stołka i stanęła obok Eileen. Objęła ją mocno i czulę za ramię, lecz jej dłoń ześlizgnęła się w powietrzu. – Czy mogę jutro przyprowadzić Severusa? Czy może spędzić Boże Narodzenie z wami i z waszymi dziećmi?
– A ty?
– Ja zostanę z Tobiaszem. Postaram się z nim porozmawiać, zapanować nad nim. Och nie patrz na mnie w ten sposób Mario.
– Masz różdżkę przy sobie?
– Oczywiście – podniosła w górę spódnicę. Na pończosze, umocowany do gumeczki znajdował się magiczny kij.
Zapadła między nimi długa, ciężka cisza. Hermiona rozejrzała się po kolorowej kuchni. Miała wrażenie, że nie znajdowała się wcale w mieszkaniu na Spinner's End. Było tu schludnie, czysto, a w powietrzu unosił się przyjemny zapach różanej herbaty. Na stole i szafkach kuchennych był ogrom jedzenia, produktów spożywczych świadczących, że rodzina Marii nie musiała liczyć każdego galeona. Hermiona wyjrzała za okno, mając przeświadczenie, jakby kojarzyła ośnieżone uliczki. Czy to jest Hogsmeade?, pomyślała wówczas.
Odwracając się, zatrzymała wzrok na małej sylwetce skrytej tuż za rogiem. Mały Severus skrył się za komodą, podsłuchując całą rozmowę. A Hermiona chciała wtedy do niego podejść, chwycić go za rękę i zabrać daleko, gdzieś gdzie nigdy nie doznałby przemocy.
– Mario dziękuję za wszystko – usłyszała za swoimi plecami, głos Eileen.
– Pamiętaj, że mój dom zawsze jest dla ciebie i dla Severusa otwarty – obejrzała się przez ramię. Maria złożyła matczyny pocałunek na czole Eileen. – Zawsze możesz na mnie liczyć.
Obraz zawirował. Posadzka zaczęła się trząść. W następnej chwili niewidzialna siła zassała Hermionę w górę. Wirowała i krążyła w ciemnym tunelu, aby upaść w następnej chwili na twardy parkiet. Podparła dłonie o kolana, dysząc ciężko. Całe ciało drżało niebezpiecznie. Gęsia skórka pojawiła się na ramionach i karku.
– Nie powinnam, nie powinnam – zbeształa się na głos.
Przetarła twarz dłonią. Odkryła wiele, za wiele. Hermiona poczuła, jak coś w niej pękło, jak serce potłukło się na milion kawałków. Już wiedziała, już rozumiała. Profesor Snape nie tworzył wokół siebie wysokiego muru, bo taki miał kaprys i tak mu się podobało. Tworzył przez całe życie fasadę, aby chronić samego siebie, aby chronić to małe, wewnętrzne dziecko, które wciąż w nim było. Emanował wokół niego przeraźliwy chłód, nie taki co sam wybrał, ale taki, który miał go chronić.
– Teraz już wiem. Już rozumiem, dlaczego nie dopuszczasz nikogo do siebie – wyszeptała, odrywając dłonie z twarzy.
Spojrzała na swoje ręce. Krwawe łzy, jęknęła, spoglądając na plamy krwi. Czym prędzej poderwała się z podłogi, zapominając kompletnie o poczuciu czasu. W popłochu przymknęła drzwiczki myślodsiewni. Każdy ruch był nerwowy, niedokładny, chaotyczny. Zostawiła uchylone drzwi, takie, jakie były, zanim się tu pojawiła. Błagała Merlina, aby profesor Snape nie dowiedział się, że była w jego gabinecie, ani co gorsza, że poznała jego najintymniejsze wspomnienia.
Szybkim krokiem weszła do łazienki, zamykając za sobą drzwi na klucz. Nie była w stanie spojrzeć na swoje odbicie, nie teraz. Odkręciła kurki z wodą, ochlapując twarz. Spod lekko przymkniętych powiek dostrzegła szkarłatny płyn, wirujący w tafli wody. Wiedząc, że jej cera nie odwdzięczy się niczym dobrym, chwyciła za mydło w kostce. Masowała pianę, jakby chciała zmyć z siebie resztki swojej nagannej postawy. Twarz szczypała, mocno, zbyt mocno. Wytarła twarz ręcznikiem, ciężko oddychając.
Spojrzała na swoje odbicie. Mokre kosmyki przykleiły się do twarzy. Założyła je drżącą dłonią za ucho. Spojrzała uważnie w swoje oczy. Czerwone zabarwienie z każdym mrugnięciem zmniejszało się, zostawiając lekko różową plamę. Nie chciała, aby dowiedział się, że płakała. Co by mu powiedziała? Co by wyznała? Przecież profesor Snape nie mógł się dowiedzieć, że grzebała w jego prywatnych rzeczach, że zabrała cząstkę jego intymności do swojej duszy.
Wychodząc z łazienki, usłyszała kliknięcie otwieranych drzwi. Gwałtownie podbiegła do kanapy, zabierając po drodze wczorajsze wydanie Proroka Codziennego. Rozprostowała papier, zasłaniając nim połowę twarzy.
Usłyszała, jak ściągnął ciężkie buty. Płaszcz zawisł na wieszaku. Zagryzła wargę, nasłuchując kroków. Początkowo nie opuściła gazety, czekając na jego ruch. W dalszym ciągu próbowała zapanować nad rozbieganym umysłem.
– Wróciłem – powiedział.
Hermiona opuściła gazetę. Włosy miał rozczochrane od wiatru, a policzki lekko zaróżowione. Jednak to nie przykuło jej uwagi, jak to, co trzymał w rękach. Butelka wina i bukiet. Nie taki przesadny, krzykliwy. Prosty, ułożony z jesiennych kwiatów. Bordowe i pomarańczowe róże, goździki, dalie. Kilka szeleszczących liści. Piękny, przeszło jej przez myśl.
Serce zabiło mocniej. Czy to dla mnie?, pomyślała. Patrzyła na niego niepewnie. On również spoglądał na nią nieco łagodniejszym wzrokiem. Zrobił krok naprzód. Hermiona odłożyła gazetę na bok, kładąc stopy na dywanie. Poczuła się głupio. Była zawstydzona, a jednocześnie zażenowana swoim karygodnym zachowaniem. Coś ciepłego rozlało się w okolicy serca. Czuła wszystko na raz. Nie poderwała się. Czekała.
– Ubierz się przyzwoicie – powiedział swoim typowym tonem. – Idziemy na imieniny do mojej ciotki. Już dawno jej obiecałem, że wpadnę. Nie mogę zostawić cię samej.
Hermiona wstała powoli. Spojrzała na bukiet, na butelkę wina i oczy, ciemne oczy kryjące tyle tajemnic. Przez moment, przez krótką chwilę poczuła w okolicy serca draśnięcie. Jakże głupio jej było, sądząc, że on mógłby podarować jej kwiaty. Czując wypieki zażenowania, odwróciła zmieszane spojrzenie.
– Proszę iść. Nie musi mnie pan nigdzie zabierać. Zajmę się sobą.
– Wiem, że nie muszę – uniósł lekko brew ku górze. – I tak pójdziesz ze mną – jego głos nie pozwolił na żaden sprzeciw. – Masz piętnaście minut. Niedługo wychodzimy.
Pierwsza! A komentarz napiszę za chwilę XD
OdpowiedzUsuńO Jezu! Jaki piękny rozdział... Szczególnie podobały mi się "przerzutki" na młodość Severusa. Tak dobrze opisane uczucia małego dziecka w toksycznej rodzinie... Ale mi się go robiło żal! :c
UsuńJakie tam Crucio... Co najwyżej takie malutkie, w ogóle prawie bezbolesne! Dostałabyś czymś większym, gdyby nie fakt, że ja też nie dodaję nic już parę miesięcy, więc może nie będę się w tej sprawie odzywać. XDD
Uwielbiam ich kłótnie! Absolutnie zarąbiste, uwielbiam. <3
Zadam ci pytanie, które ty kiedyś zadałaś mi... Daje ci chorą satysfakcję kończenie w takich momentach? Ja nie wiem, co ci bloggerzy tak lubią kończyć w takich chwilach.
*no tu może znów nie będę się odzywać XD*
Oprócz tego błędu, który napisałam ci na gg, to więcej nie zauważyłam. :)
Pocałunek był fajnie opisany, bardzo ładnie. :D Ale mimo to... Wybacz ale muszę - blee! Każdy ma swoje gusta, ale mnie całowanie się z Severusem odrzuca jak nic innego XD
Zdrowiej siostrzyczko!
Czekam na kolejny rozdział, oby był trochę szybciej. <3 *nie powinnam się odzywać x3*
Starałam się opisać jak najlepiej na moje możliwości dzieciństwo Severus'a. Było trudno :_:
UsuńHeh... gdyby mój mały braciszek coś dodał to by mi Crucio ale troszkę silniejsze podarował xd
Mój tekst! Ale jaki on jest 'fejmys' *.* Po prostu cud, miód i orzeszki :3 Hio hio ^^
Sev jest mój! Więc ehm... rozumiem czemu nie wyobrażasz sobie pocałunku :D Cieszę się jakbym dostała kubek kawy ♥ że opis pocałunku był w miarę do 'przegryzienia' xd
Zbieram siły i zacznę skrobać coś na 38 rozdzialik *.* Hio hio ale ja szalooona xd
Całuski braciszku! ;**
Piękny rozdział :) czytając wspomnienia Severusa popłakałam się :'( szkoda że skończyłaś w takim momencie... czekam na next
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że potrafię doprowadzić czytelnika do takiego stanu :3 Chyba jest jeszcze we mnie jakaś nadzieja xd Musiałam skończyć w takim. Mam chytry plan hue hue :D
UsuńDziękuję za miłe słowa! ;**
Jazz ♥
moje pierwsze zdanie brzmiało"zepsuła wszystko głupia krowa" :).Jak ta durna Granger mogła dać się złapać....bo dała czyż nie ? Jak nie to chyba zacznę latać ze szczęscia :)
OdpowiedzUsuńRozdział mnie nie zawiódł jak zawsze
Pozdrowienia
Jane
Może opisałam to troszeczkę hmm... nie jasno ale już tłumaczę. Lwica nie dała się złapać! :D Hehe... :3
UsuńDziękuję Ci ślicznie kochana ;**
Jazz ♥
Kochanie moje najsłodsze *.* Rozdział cudowny! *O* Na koniec to po prostu myślałam że padnę *.* No Severus z kwiatami i winem?! Merlinie też chce! ♥
OdpowiedzUsuńGdy tylko zobaczyłam gifa z posałunkiem to już wiedziałam co się święci :D Mrrr... szkoda że nie zabrał jej do lasu, ale i tak słodko *.*
Jejku wpomnienia Snapa wyszły ci WYSZCZAŁOWO! No normalnie tak wyraźnie to widziałam, że normalnie nie wiem :D
Ogólnie cód miód i malina! :d Powiem ci coś co może zrozumiesz... ten rozdział był dla mnie jak czekolada :D Kumasz? ^^ Musimy o tym pogadać :D
A no i co ja jeszcze miałam napisać kochanie? A tak! Pisaniem się nie przejmuj! Chęci zawsze gdzieś tam będą i zawsze dasz radę, rozumiesz? To że nie masz czasu czy inne problemy to nie ważne. Pisanie zawssze będzie z tobą i nie ważne że długo nie będziesz pisać, ważne że zawsze będzi. Mam nadzieję że dodałam otuchy ♥ Choć dla niektórych moja gadka może wydawać się beznadziejna... to prawdziwy pisarz zrozumie :3
No to życzę... co ja ci życzę? Weny, pomysłu, chęci i czasu na pisanie następnego rozdziału! ♥
Pozdrawiam BellatriX ♥
Dlaczego? Dlaczego ty mi zawsze tak słodzisz? O.o za dużo cukru! Ja wolę gorzko *.* Właśnie.... ;> masz gorzką czekoladę? ^^
UsuńZabrać to ja ją mogę do lasu ^^ Las moje miejsce na małe co nieco :D Zła i szalooona Jazz xd
Widziałaś wyraźnie? O.o Merlinie kochany... wszystko w porządku? Tylko mi tu nie kręć xd
Jak czekolada? Doszło do tego stopnia? O.o Jejka... dziękuję Ci ♥ a porozmawiamy o tym, muszę kiedyś Cię na GG nawiedzić :D
I zatkało mnie. Napisałaś to tak, że nie wiem co powiedzieć. Merlinie drogi Twoje słowa doszczętnie mnie uderzyły i poruszyły :3 Prawdziwy pisarz? O.o O kim tu mowa? A wracając do tematu... troszkę udało Ci się mnie podnieść na duchu. To miłe wręcz strasznie miłe, że czytelnik pisze autorowi takie słowa. Jejka... kochanie dziękuję Ci! ;**
Postaram się aby wszystkie Twoje życzenia doleciały do mnie niczym Hogwart Express *.*
Twoja szalooona Jazz ♥
wzruszajacy rodzial. Szkoda ze krotki ale czekam na wiecej xD
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci serdecznie za miłe słowa *.*
UsuńKtóż to wie? Może będzie dłuższy? ;)
Jazz ♥
Avady i Crucia naleza sie za przerwanie w TAKIM momencie!
OdpowiedzUsuńKurcze, nie moglam oderwac wzroku od gifa <333 taki piekny. <3333
Jestem szalenie ciekawa jak to dalej bedzie, i te roozeee <333
Wiesz jak dogodzic czlowiekowi ;3
Wybacz bledy ; tablet.
Pozdrawiam
Tak, tak... też Cię kocham ^^ Ale co ja mogłam zrobić jak nawiedziła mnie jakaś niewidzialna siła i nakazała zakończyć w tym momencie? xd Ja powtarzam to już wszystkim chyba... Magic is everywhere ♥
UsuńJazz taki szalooony i zawsze daje mrr...aśne gify *.* Właśnie! Rozmawiałyśmy o Hiszpanii. Pamiętasz? Coś wspomniałam Ci na fejsie ale czy mówiłam o tym 'szalooonym'? O.o Moja skleroza :_: Arr... -.-
Specjalnie powiadomię Cię o NN sową kochanie i zobaczysz co i jak będzie ^^
Wiem Jazz specjalista hue hue :D
Jazz ♥
Wspomnienia z młosdości Severusa zawsze mnie wzruszały i będą wzruszac, tak samo jak i jego ostatnia gra aktorska w ostatniej części i śmierć. Cóż mogę powiedzieć... Bardzo dobrze się czekało na ten rozdział, w sensie że było warto. Rozdział ani trochę mnie nie rozczarował a błędy, których nie było tak wiele wcale nie przeszkadzały w czytaniu. Jedyne co z błędów mnie rozśmieszyło to fragment " wpatrywał się w gęstą futrynę" chyba chodziło ci o czuprynę :-) Och ten Severus.... Taki oschły na zewnątrz a w środku skrywa w sobie tyle tajemnic i pozytywnych cech. Super
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że chyba każdego poruszając wspomnienia Severusa z młodości. Nawet ja oglądając film potrafię się rozkleić :3 Tutaj próbowałam napisać to na miarę moich możliwości. Chciałam aby czytelnik poczuł te emocje i uczucia, które chciałam przekazać. Może mi się udało, a może nie... :3
UsuńTeraz to ja jestem głupia i już nie wiem co miałam tam napisać xd Czy futrynę, czy czuprynę... Ah ten szalooony Jazz :D
Bardzo dziękuję Ci kochana za te miłe słowa, i to,że dla Ciebie warto było czekać na ten rozdział.
Całuski, Jazz ♥
JA MOGĘ BYĆ BETĄ BIEDNEJ KOCHANEJ JAZZ *.*
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział! Naprawdę.
Kocham te ich pocałunki, tyle że tak ogromnie zazdroszczę Hermionie.. XD :c
Bo chciałabym być na jej miejscu. Ehh..
Ciekawam, kiedy oni będą 'oficjalnie' razem... o ile się doczekam.
Tobiaszu! Jak śmiesz, no?! Rozbijać butelkę na tych plecach Boga.. ;3
XD
Ale mi się go szkoda zrobiło. Ale jest Hermi, aby go ukoić i ucałować :D
Jazz w szpitalu? :c czo się jej stało? ;cc
Mam nadzieję, że już po wszystkim :*
Przepraszam za taki głupkowaty komentarz.. I dziękuję za rozdział. ♥
Do nn :3
PS: Jakbyś chciała mianować mnie betą, no to pisz na gg. xd
Pocałunki zawsze spoko :D Nie ty jedna jej zazdrościsz, afe... :_: Mój Sev! ^^
UsuńEhm... nic nie powiem o oficjalnym związku. Bo ten... nie powiem i tyle ;3
Tobiasz jest podły i tyle, aż smutno czytać jakie Sev miał rzeczy w dzieciństwie, a raczej co biedak musiał znosić :c
Może porozmawiamy o tym kiedy indziej dlaczego znalazłam się w Skrzydle Szpitalnym :3
Boże... ktoś podziękował mi za rozdział? O.o Pierwszy raz w mojej krótkiej karierze spotkałam się z czymś takim. To... dodało mi skrzydeł. Dziękuję Ci kochanie ;**
Oczekuj mojej wiadomości na GG ^^
Całuski ♥
Super!! Cieszę się że wróciłaś !! Wspomnienia były takie smutne :( Ale także wspaniałe! Końcówka też była ekstra! Mam nadzieję, że starczy ci sił by dokończyć to opowiadanie bo jest genialne :)
OdpowiedzUsuńJa też szalenie się cieszę ponieważ ogromnie stęskniłam się za moimi Miśkami ♥ Mam nadzieję, że ze wspomnień emanowały uczucia i emocje, które bardzo chciałam Wam przekazać i może udało się mi :3 Dziękuję za budujące słowa! Nie chce tego kończyć tak szybko, nie chce odejść od tego. Będę starała się mimo przeciwieństw losu zostać tu ;**
UsuńDziękuję kochana! ;**
Jazz ♥
On ją widział w ręczniku.? Myryryryr ^^
OdpowiedzUsuńOn...On...Na Merlina, on ją pocałował.! *.* To jakie słodkie...Brrr coś za dużo cukru, za dużo, ale co tam *.*
Haha kocham jak Oni się kłócą.! ^^ A ty ze swoim talentem, potrafisz napisać te sceny kłótni jak nikt inny.! *.*
:_: I pomyśleć, przez ile ten mężczyzna musiał przejść...Jego dzieciństwo...Te wspomnienia zawsze dziwnie na mnie działają...
Czy ja śnie.?! Sev z kwiatami i winem.? *.*
No teraz w miarę ten komentarz jakoś wygląda o.O
Widzisz.? Ogarnęłam się. Powinnaś być dumna ze swojej pany.! xd
Czekam na kolejny cudny rozdział.!
Weny mycha.! ;3
Twoja pandzia : To$ka ^^ xd
Tak skarbie... widział ją w ręczniku, masz rację :D
UsuńNie ma dużo cukru, nie wygaduj bzdur xd Może... tak troszeczkę? ^^
Teraz to Ty mi na słodziłaś, że ho ho O.o Nie mam talentu, i ty dobrze wiesz o tym Pando ^^
Nie skarbie... (czuje się jakbym mówiła do kilku letniej To$ki xd) Severus przyszedł z kwiatami i winem :D Przeczytałaś dobrze xd
Ja jestem dumna! ;* Mój mały mistrz!
Twoja Mycha ♥
Zuy Jazz ; < Czemu skończyłaś w takim momencie?! Czemu, ja się pytam!
OdpowiedzUsuńBiedny Sev... Kurde no żal mi go. Takie dzieciństwo...
Snape z czerwonymi różami i winem... O Salazarze xD. To mnie zaskoczyłaś... *zbiera się do napisania dalszej części komentarza*. Asdfghjkl... *pisze dalej* No. Ale czemu, ty zUa kobieto, a takim momencie?! I weź tu czekaj na nowy rozdział... Gdzie to ja różdżkę zapodziałam... A, nieważne. Znajdzie się. A potem Crucio, moja droga, Crucio!
No i Ty mi nie wierzysz... No bu. No. Jeden z najlepszych blogów jakie czytam.
Pocałunek... No, to sobie wybrał sposób na uciszenie Hermiony. Asdfghjkl x2.
Beta! *podnosi nieśmiało łapkę do góry*.
Taki krótki, nieogarnięty komentarz xD.
Zeeet~ ;3
(znowu anonim... Ehh, to lenistwo xD)
Nie zła, tylko kochana i okrutna xd Autorka chciała pokazać jaka jest paskudnie miła i urwała w takim momencie *.* A tak na serio... tak musiało być :D Crucio?! Poproszę mrr ^^ Ej... Sev i róże to bardzo nietypowy obrazek ale jak cudowny xd I masz rację, że nie wierzę. Mówiłam Ci już. Jest wiele lepszych blogów niż mój i nie kłóć się ze mną kochanie :3
UsuńKocham nieogarnięte komentarze! <3
Twoja jeszcze bardziej nieogarnięta Jazz ♥
Rozdział jest świetny! Na pewno nie dostaniesz ode mnie Cruciatusem, ani Avadą ;).
OdpowiedzUsuńTo prawda, że są błędy, ale kto ich nie robi? Szukasz Bety? Będę tym czarodziejem, który zgłasza się na ochotnika! :D
Co do rozdziału.... Snape całował się z Hermioną!!! Ugh... Jak ja bym chciała być na jej miejscu... xD Widzę, że akcja się rozkręca. I to w tym kierunku, który podoba mi się najbardziej. Rozdział jest krótki, ale 1) moje wcale nie są o wiele dłuższe, 2) jego treść w całości to rekompensuje! :D
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział ;*.
Nie dostanę? ;3 Chociaż się ktoś nad Jazz'em zlitował :D Hio, hio... nie ty jedna, wierz mi chcesz być na miejscu Panny Wiem-To-Wszystko-I-Jeszcze-Więcej :) W końcu mogę odetchnąć. Udało mi się po dłuuugim czasie nabrać odpowiedni motyw i tępo akcji. Taki malutki sukces Jazz'a *.* Krótki... ehm nie prawda ;D No dobra masz rację, krótki jest :_:
UsuńKochanie bardzo Ci dziękuję, że napisałaś i chciałaś być tym odważnym czarodziejem ^^ Nie masz pojęcia jak miło było mi przeczytać, że zgłosiłaś się do mnie za co bardzo dziękuję! ;** Ale znalazłam już Betę ;3 Mimo wszystko jeszcze dziękuję Ci! <3
Całuję Jazz ♥
,,- Granger idiotko!" i na mych ustach już widnieje uśmieszek. xd Tak, tak - kłótnie w ich wykonaniu chyba kocham najbardziej, bo są takie mrau, hau i wgl... wtf? O.o xd
OdpowiedzUsuńNieważne! No więc ogólnie rozdział był niesamowity, szczególnie ,,pierwsza" część, że tak to ujmę, była i będzie moją ulubioną chyba do końca życia. <3 A ten pocałunek, jeszcze ten gif, na który się tak długo patrzyłam, mając przed oczami ich: SEVERUSA I HERMIONKĘ! I jeszcze ten cytat... No rozpływam się, normalnie! Kocham, kocham i jeszcze raz kocham! ♥
I te myśli Hermionki, o ich złączonych dłoniach, tym pocałunku i ogólnie tym cudaśnym zdarzeniu! <3 Tak się rozpływam, że zaraz będzie ze mnie mokra plama. -,- Zadowolona?! xd
A potem te wspomnienia i BUM! Smutne, porażające... Nie wiem, co tu napisać, bo się jeszcze rozpływam. :(
No tak... myślałam, że dodałam komentarz, dlatego jest tak późno. -,- Mądra ja! Przed chwilą się skapłam, że nie dałam, a muszę napisać swoją ocenę! No więc czekam na nn i pozdrawiam. :***
Mrau, hau...? :o Ok... staram się zrozumieć xd Ulubiona? Nie słodź mi tak... ^^ Jazz za dużo masz już cukru... to źle, oj źle xd Nie sądziłam, że to tego stopnia Ciebie doprowadzę :d Mokra plama? Hehe Jazz... co ty robisz z młodzieżą? :D
UsuńNic się nie stało, ja mam sklerozę i dziwne, że jeszcze głowy nie zapomniałam xd :D Miło mi, że napisałaś co sądzisz o tym rozdziale *.*
Buziaki, Twoja szalooona Jazz ♥
Cudowny rozdział <3 Wspomnienia opisane na prawdę nieziemsko *.* Jak to czytam to chce więcej :) Świetnie piszesz i wszystko potrafisz napisać tak aby ani nie zanudzało ani nie zdradzało za wiele ♥ Uwielbiam :*
OdpowiedzUsuńZazdroszczę i weny życzę :) ;*
O Merlinie... ^^ Jakie miłe słowa i jak motywują! Dziękuję Ci bardzo ;* Strasznie jest to miłe ♥ Ogromnie się, że rozdział się podobał. Dziękuję, że napisałaś swoją opinię i może przyszłe rozdziały też Ci się spodobają :3
UsuńBuziaki, Jazz ♥
Ukłony, ukłony, ukłony.. Przeczytałam wszystko w jeden dzień. ;` ) Chciałam Ci podziękować. To jest dzieło i proszę pisz dalej. Nie zmarnuj tego, nie porzuć.. Po prostu rób to dalej. Dzięki tobie ludzie przed monitorem się uśmiechają. :) <3
UsuńDziękuję Ci bardzo za miłe słowa! ;**
UsuńBlog jest dla mnie ważny, staram się pisać najlepiej jak potrafię, jestem tego świadoma, że nie jest pięknie, ładnie czy idealnie. Do dzieła mi jeszcze daleko, ale to bardzo daleko brakuje :3 Jeśli starczy mi sił dokończę historię, która i tak wniosła wiele w moje życie ^^
Dziękuję, że napisałaś komentarz Anastazjo, jest to dla mnie bardzo ważne :)
Całuski, Jazz ♥
Piszę z opóźnieniem, ale czytałam Twój rozdział w dzień w którym został wstawiony. Ale to było śmieszne, zarazem urocze i romantyczne. Merlinie, pocałunek. *,* Taki piękny, do tego ten gif! Super. <3 Wspomnienia Snape'a, aż mi się łezka zakręciła w moim oczku, takie piękne. ;* Masz wielki talent, kochana. <3 Wybacz, że tak krótko... Ale jestem w totalnej rozsypce, kiedyś Ci na gg napisze. ;)
OdpowiedzUsuńTak więc, weny życzę. ;**
Całuski, Cyzia. <3
Hio, hio gify Jazz'a zawsze spoko :D Ale mimo co cieszę się, że Ci się spodobał :3 Jejka... takie emocje wywołałam? :_: Słońce dziękuję za Ciepłe słowa. Bardzo dziękuję! ;*
UsuńKocham! ♥
Świetny blog, czytam już od dłuższego czasu i dzięki tobie zapragnęłam stworzyć swój własny. Piszesz rewelacyjnie i czekam na następną notkę, a ciebie zapraszam na mój pierwszy, pewnie nieciekawy rozdział. :* https://hgxss.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNie prawda ;) Nie piszesz dzięki mnie kochana. Chciałaś zobaczyć jak to jest wykreować własny świat, móc potem pokazywać go innym. To nie moja zasługa ;3 Postaram się wpaść niedługo *.*
UsuńDziękuję bardzo za ciepłe słowa! ;*
Jazz ♥
Ohayo~!
OdpowiedzUsuńTwój blog znalazłam jakiś czas temu i przyznam Ci się iż go zgubiłam ;#;
Ją wiecznie na tel jestem to czasem blogi gubię ale odnalazłam go dzisiaj i patrzę a tu nowa notka <3
Ciekawie piszesz i avada Ci za przerwanie w takim momencie!
Szczerze Ci powiem, że twój blog jest jednym z moich ulubionych. C:
Ładnie i czytelnie napisany. Akcja zajebista *.*
< hehehe, Grell buntownik przeklina>
Bardzo miłe to wszystko dla oka i umysłu.
< powiedziała humanistka>
Wspaniałe radzisz sobie z postacią Snape'a i z Hermiony również nie zrobiłaś takiej 'ciapy' na nasze szczęście.
Wszystko dopracowane i idealne. Jak zawsze z resztą :3
Jakbyś potrzebowała pomocy to Grell humanista zawsze pomoże. Czy to przez gg czy na fb :3
Pozdrowienia i cóż. . . Weny! <3
Grell
Nya~ *.*
Następnym razem spróbuj zaklęcia 'accio' :D Powinno zadziałać jeśli znów zagubisz blogi ;D Ehm... tak avada od razu? :o Jak chcesz... nie ma kolejnego rozdziału, Jazz będzie wąchał kwiatki od spodu xd Ulubiony? Ale ja fejm *.* Nie no spoko, staram się pisać wręcz aby ociekało zajebistością :D Ciapy? O.o Nie mam tego w słowniku :_: Wątpię abyś miała Grell ze mną chęć kontaktu xd Zryję Ci banię na samym początku :D Więc... wszystko na własną odpowiedzialność bierzesz xd
UsuńDziękuję za miłe słowa! ;**
Jazz ♥
Hmm. . . Mogłabym spróbować :D
UsuńA co do 'ciapy'. . . Nie ma w słowniku bo ja się bawię w zaawansowanego humaniste i tworzę własne słowa :D
Grell
Nya~ *.*
Ho, ho... ale poziom xd Spróbuję hm... rozwiązać zagadkę 'ciapy' Jazz sobie poradzi, ot co! :D
UsuńJeśli jesteś taka odważna to zapraszam ^.^
Jazz ♥
Nie zrozumiałaś. . . Ty z niej ' ciapy' nie zrobiłaś więc to dobrze. Nic nie musisz robić. ;-;
UsuńGrell
Nya~ *.*
Ehm... mądra ja :_: Ale... już kapuję więc jest dobrze :D
UsuńDzięki za ogarnięcie mnie ;3
Jazz ♥
* uwaga! Przerwa na mega konstruktywny komentarz *
UsuńTak sobie się i myślę.
A myślę że. . . Miau ~ =(^,^)=
Jestem jednak tępa >3<
A teraz serio. . . Ty lubisz mangi bądź anime? Bo tak nad tym myślałam i stwierdzam, że jakbyś lubiła to by bylo tak bardzo kawaii <3
Grell
Nya~ *.*
Nie jesteś tępa, słuchaj się Jazz'a, bo on wie lepiej :D
UsuńMiałam okazję przeczytać kilka komiksów ^.^ Jednak nie interesuje mnie to tak bardzo ;3
P.S Przenieśmy tą rozmowę na GG :3
To do mnie napisz bo ja jestem na tel i nie umiem tu dodawać nowych kontaktów. 24141723 <-- moje gg ;-;
UsuńGrell
Nya~ *.*
1. Skarbie zdrowie jest najważniejsze, ważniejsze niż blog(nawet taki świetny jak ten) i nie musisz niczego nikomu tłumaczyć. Mam nadzieje że już z Tobą lepiej :)
OdpowiedzUsuń2. Błędami też się nie przejmuj, jesteśmy tylko ludźmi i wszyscy wiemy że zdarza się je popełniać i bez bety jest ciężko.
3. Teraz zacznę wychwalać rozdział :D Kocham to jak piszesz, Sev jest taki jaki być powinien.... Te róże na końcu. Mam nadzieje że Hermiona nie zniszczyła tego co miał w planach, no głupia ona czemu to myśloodsiewni lazła?! :P Czekam na ciąg dalszy i życzę weny:D
Staram się połączyć te dwie rzeczy. Oczywiście blog jest dla mnie ważny, ale jak mówisz zdrowie też jest ;) Też mam taką nadzieję ♥
UsuńBłędy chwytają się każdego z nas ;D Takie małe wredne robaczki xd Kolejny rozdział będzie bez błędów już, Jazz znalazła Betę *.*
Jejka... ale dawkę cukru mi podarowałaś ^.^ (Jazz obstawia, że autorka komentarza jest dziewczyną xd) Sev oblany nutką sarkazmu i posypany odrobiną swej mroczności. Kocham to ^^ Powiem tak... a raczej nic nie powiem bo nie mogę zdradzić tego co będzie w kolejnym rozdziale ;) Taka zła i okrutna Jazz xd
Dziękuję za komentarz kochana! ;**
Jazz ♥
ja sie zgłaszam na poprawiacza jak coś! a opowiadanie masz mega :)
OdpowiedzUsuńStrasznie mi miło, że jesteś chętna na Betę :3 Tak, Beta czyli poprawiacz jak to nazwałaś :3 Tylko już znalazłam nową Betę ^^ Dziękuję, że zaoferowałaś się! ;**
UsuńO bardzo się cieszę i dziękuję również za komentarz *.*
Jazz ♥
Hej, hej, hej, hej!
OdpowiedzUsuńWczoraj gdzieś przypadkiem znalazłam Twojego bloga i po prostu zamarłam. Jak można opisywać to wszystko w tak perfekcyjny sposób?!
Osobiście, zakochałam się w tym blogu!
Szczerze mówiąc mam po prostu ochotę Cię zabić!
WHY? WHY? WHY?
Rozumiem wszystko, ale zeby przerwać w takim momencie?!
W razie gdybyś potrzebowała nowej Bety to wal śmiało :p
Jakieś tam doświadczenie mam, to zawsze chętnie pomogę :D
Kiedy możemy liczyć na nowy rozdział?
Bo ja chyba nie będę spała aż do następnego rozdziału :D
Trzymaj się cieplutko i życzę zdrówka! <3
@pani_potter
Pani Potter, zaszczyciła nas swoją obecnością :D Wybacz, ale siła wyższa xd Gdzieś? :o To mi wszystko mówi ^.^ Perfekcyjny? No bez przesady, nie jestem jakimś mistrzem tylko amatorką i popełniam błędy czy też mam nie dociągnięcia :3 Mój blog jest takim fejmem *.* podbija serca tylu młodych dziewcząt mrr... :D Zabić? Śmiało dziś się nie pogniewam ^^ Siła wyższa... wiadomo, że ja zła i okrutna ... więc dlatego urwałam w takim a nie innym momencie xd Dziękuję bardzo, że jesteś chętna na Betę! *.* Tylko ja już znalazłam :3 Ale mimo wszystko cieszę się, że napisałaś ♥ Rozdział powiadasz? Zacny Milord powiada, że krążą plotki odnośnie 38 rozdziału. Więc... jest część rozdziału w łapkach Bety... a kiedy pojawi się do wglądu publicznie? Nie mam pojęcia :__:
UsuńDziękuję, że napisałaś komentarz i miłe słowa! ;**
Całuski, Jazz ♥
hahaha, Ty fejmie :D ja wcale nie przesadzam słońce! :p och, Ty zły człowieku, zapamiętam to sobie! :D Zupełnie inaczej czyta się opowiadanie kiedy człowiek wie, że ma przed sobą kilka tam całych rozdziałów, a kiedy przychodzi ten moment gdy sie kończy to na głowę idzie dostać :D
OdpowiedzUsuńapeluję do Bety:
DODAJ JAK NAJSZYBCIEJ TEN ROZDZIAŁ BO BĘDZIESZ MIAŁA NA SUMIENIU TE MŁODE DZIEWCZĘTA :D
Trzymaj się ciepło <3
@pani_potter
Ja wiem, że taki fejm ze mnie... każdy błyszczy w moim blasku :D Zły? O.o Tylko tyle? Ja jestem zła, wredna, okrutna i mściwa... buhaha :D Proszę nie mieć nic do mojej Bety ;3 Ma część tekstu, część ma sprawdzoną a na część czeka z mojej strony, której nie ma. Więc proszę wszystkie żale do mnie prowadzić :3
UsuńBuziaczki ♥
EJJJJJJ Ja chce nową notke :p My ty jesteśmy i czekamy :)
OdpowiedzUsuńNie żyję samym blogiem i proszę też o wyrozumiałość dla mej osoby :3 Część rozdziału jest w łapkach Bety. Kiedy ukaże się publicznie 38 rozdział? Nie mam pojęcia :__:
UsuńPozdrawiam cieplutko ;**
Severus z różami i winem, wow tak romantyczny, wow dobre wino, wow CHCĘ TAKIEGO FACETA! A teraz powaga.Mam trzy pomysły jak to się skończy:
OdpowiedzUsuń1. Sev zabierze Hermy na romantyczną kolację( i oczywiście do megaaaa drogiej restauracji)
2. Nasz seksowny Nietoperz chcę się oświadczyć Mionie( WTF!? Brain!)
3. Severus Mega-Seksowny-Nietoperz-Z-Lochów Snape przyniósł jakieś dobre winko, róże tere fere sritu pitu, a jak naszą Grangerównę trochę zamroczy to Sev zmoczy...
STOP! Mózgu, przeginasz z tymi rymami!
Tak wiec rozdział jest ,,Omoomomo" i ,,łomatokoboska chcę więcej" i czekam na next :)
Pozdrawiam, Amy Lee
Hm... bardzo ciekawe pomysły i koncepcje jak się skończy przyjście Seva z różami :3 Może zgadłaś, może nie... któż to wie? ;) "zamroczy to Sev zmoczy..." zabiłaś mnie tym, i to doszczętnie xd Chcę więcej rymów! Jazz pragnie ich :D
UsuńDziękuję za komentarz ;**
Jazz ♥
O boże rozdziały się skończyły!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCo ja teraz będę robić?-pewnie czekać na kolejne
Już mówiłam Ci że jesteś świetna a jak nie to mówię teraz
Współ czuję Ci października ale na pewno się poprawi
Rozdział cud , miód i malina ( choć na ostatnie mam uczulenie )
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział
Ubustwiam twoje pisanie ale jest jeszcze jak na razie jedna wspaniała pisarka
Nwm czy słyszałaś o Venti Noks - chyba dobrze napisałam
równierz jest świetna ale ty zwracasz mniejszą uwagę na komentarze za co Ci dziękuję
Pozdrawiam !!!!
G.M
Śledziłam od początku Twoje komentarze ;3 Byłaś osaczona heh :D Ale coś podejrzewałam, że na koniec tak jakoś wszystko podsumujesz i miałam rację :D Przeczytałaś 37 rozdziałów i mało Ci jeszcze? Spokojnie kochana.... ;3 Venti Noks? Nie słyszałam o niej. Podasz linka do jej bloga? *.* Zwracam mniejszą uwagę na komentarze? Oj... chyba nie zrozumiałam o co Ci teraz chodziło :_: Wyjaśnisz? :3
UsuńDziękuję za komentarz, który zostawiałaś pod przeczytanymi rozdziałami i mimo co szłaś dalej czytać moje wypociny. Dziękuję Ci za miłe słowa ;**
Pozdrawiam, Jazz ♥
Dobrej lektury zawsze mało!!! ;)
UsuńOna pisze dramion jej blogi to:
http://dramione-gdy-jestesmy-sami.blogspot.com
i ten pisała wcześniej ale też jest dobry:
http://dramione-dwa-swiaty.blogspot.com
ale nie wiem czemu jak przed chwilą patrzyłam jest nie dostępna :(
A z komentarzami chodzi mi o to że mówisz że są dla Ciebie ważne ale z tego co zauważyłam raczej nie zablokowała byś bloga i nie ogłosiła go tylko dla tych co komentują .
A i żeby nie było czytałam wszystkie rozdziały a nie tylko wybrane ;) , ale byłam i jestem chora i nie za bardzo miałam jak skomentować.
Oj jeszcze nie dziękuj bo jak narazie opowiadanie się nie skończyło !!!
Dziękuję za odpowiedź na komentarz to dla mnie wiele znaczy że przynajmniej go przeczytałaś :)
Ja równiesz Pozdrawiam!!!
G.M
A czy mogła bym prosić o odpowiedzi na moje pytania w moich komach pod opowiadaniem? była bym wdzięczna chyba że wolisz na GG jak tak to napisz a podam lub napisze z mojego :)
UsuńJeszcze raz Pozdrawiam!!!
G.M
Skarbie wygodniej dla mnie i zapewne dla Ciebie będzie odpowiadać w jednym miejscu :3 Skuszę się na formę jednak GG. Kontakt do mnie znajduje się w Fasolkach Wszystkich Smaków w 'Sowiej Poczcie' ^^
UsuńCałuski w ten zimnnny dzień <3
Hej :D
OdpowiedzUsuńNadrobiłam wszystkie zaległości...I powiem Ci szczerze jestem zachwycona, ale też mam ogromną chęć posłać ci z tuzin Crucio :P Jak tak można zakończyć...w tak kluczowym momencie i wooogóle dlaczego ten rozdział by tak baaardzo krótki. No, ale jestem wstanie Ci to wybaczyć za ten pocałunek, który zainicjował nasz Nietoperz ^^ tak, że wiesz liczę na szybki next bo jestem strasznie ciekawa co też się dalej wydarzy i czy Sev widział jak Hermiona rządziła się jego Myśloodsiewnią, a jak już o tym mowa te wspomnienia była naprawdę poruszające.
Czekam bardzo niecierpliwie na nn ;)
Pozdro i weny
POISON
Omon *.* Crucio? No wiesz, Ty co? xd Ej, nie był krótki... Jazz zbiera siły aby wystrzelić z mega dłuuugim rozdziałem! Uwierzyłaś? ;3 Bo ja nie xd Całusy, uwielbiam Ślizgońsko-gryfońskie ^^ Jejka... *.* Dziękuję za miłe słowa ;**
UsuńJeśli się uda i nie wydarzy się to o czym Ci mówiłam na matematyce... będzie szybko NN :3
Kocham! ♥