Od samego rana, uczniowie musieli zręcznie odskakiwać w bok, byle by nie zostać stratowanym przez woźnego Filcha, który biegł z wiadrem po korytarzach, wymachując niebezpiecznie mopem. Jego kotka, pani Norris, dumnie podążała za swoim właścicielem, prychając na wszystko i na wszystkich, wyniośle machając ogonem.
Ginny Weasley nie była wyjątkiem. Widząc biegnącego, z o dziwo prędkością światła woźnego, osunęła się w bok, potykając się o własne nogi. Filch nie zwrócił na nią szczególnej uwagi, tylko biegł przed siebie wykrzykując obelgi na Irytka, który musiał być sprawcą całego porannego zamieszania. Gryfonka w całej okazałości znalazła się na podłodze, patrząc spod rudych włosów na chichoczącą pannę Granger.
– No i co się tak śmiejesz? – warknęła Ginny, prostując mundurek, który z napływu zdarzeń został niemiłosiernie pomięty.
– Ja? – spytała niewinnie. – Nie wiem, o co ci chodzi Ginny – pomogła pozbierać rudowłosej porozrzucane książki z podłogi.
– Ja się pytam, za co oni mu płacą?! – odrzuciła za siebie swoje długie, rude włosy. – No chyba nie za bieganie po korytarzach i usuwanie uczniów, by tylko mogli sobie poleżeć na podłodze. Och spójrz, jaka ona czysta – wskazała dłonią na posadzkę. – Można się na niej podpisać! No co tak stoisz, Hermiono? Złóż autograf obok mojego!
Ginny przez całą drogę do Wielkiej Sali, gęgała o Filchu i przebrzydłej pani Norris. Hermiona tylko przytaknęła głową, uśmiechając się pod nosem. Granger przybrała bardzo prostą, jednak jakże skuteczną taktykę: dać się wygadać rudowłosej, aby potem mieć spokój. Młodsza Gryfonka, w o dziwo lepszym humorze, weszła do Wielkiej Sali, machając Lunie, jakby wcześniejsze zajście z woźnym nie miało miejsca.
– Ej patrzcie, Snape oddaje różdżki Ślizgonom – szepnął Ron, chwile po tym jak dziewczęta usiadły przy stole. Natychmiastowo, cała czwórka dyskretnie odwróciła się za siebie, spoglądając na sąsiedni stół.
– Ciekawe co zrobili... – zamyśliła się Ginny. – Spójrzcie tylko na nich. Wyglądają fatalnie…
– Może chcieli utopić panią Norris i oberwało się im od Filcha? – powiedział natychmiast Harry, na co Ginny mruknęła pod nosem, oby to była prawda.
– Albo chcieli wysadzić klasę Snape'a – żachnął się Ron.
– Nie żartujcie tak – fuknęła Hermiona, obserwując godne pożałowania, blade twarze Ślizgonów. – Może zrobili coś strasznego...
– Na pewno nie odrobili pracy domowej, Hermiono – powiedział dobitnie Harry.
– Nie wiem, co zrobili, ale założę się, że Snape będzie dziś w jeszcze gorszym nastroju niż zazwyczaj... – mruknął posępnie Ron.
***
– Hej Hermiono! Zwolnij!
Wyrwana z rozmyślań Hermiona zatrzymała się, obracając się za siebie. Ku niej biegł znajomy brunet, z ciepłym uśmiechem na ustach. Przycisnęła otwarty podręcznik eliksirów do piersi, otaczając uwagą Gryfona.
– Cześć Seamus. Nie zauważyłam cię.
– Byłaś zbyt zajęta – uniósł kąciki ust w górę, wskazując palcem na podręcznik.
– Oh – zarumieniła się, chowając książkę do otwartej na ramieniu torby. – Jak tam leci?
– W porządku – uśmiechnął się. – Wiesz co... Neville jest ci strasznie wdzięczny za ten eliksir.
– To nic takiego – Hermiona wzruszyła ramionami. – Już mi tyle razy dziękował – uśmiechnęła się na samą myśl, przypominając sobie Neville'a, który dzień wcześniej przyszedł do niej z pudełkiem trufli. – Gdyby Neville nie zrobił tego eliksiru to Teodora...
– Zapewne wylądowałaby w jeziorze – dokończył Seamus poważnym tonem. Ni stąd, ni zowąd, chłopak zatrzymał się w połowie kroku. – O nie…
– Seamus, co jest?
– Lavender jest… – jęknął.
Hermiona tysiące razy słyszała od Harry'ego i Rona jak Seamus opowiadał im o Lavender, która była w nim zakochana na zabój. Dziewczyna posyłała mu romantyczne listy, spryskując je kwiatowymi perfumami, a w rogu widniała pieczątka w kształcie ust, zrobiona zapewne z jej czerwonej pomadki. Czekała na niego pod dormitorium chłopców, byle by zobaczyć go z samego rana. Raz próbowała zakraść się do łazienki, w której brał prysznic, ale Dean wychodzący z pokoju pokrzyżował jej plany. Chłopak wielokrotnie rozmawiał z nią, tłumaczył jej, że nic do niej nie czuje, ale za każdym razem nie przynosiło to efektów.
Lavender Brown ruszyła w ich stronę, uśmiechając się zachęcająco do chłopaka. Seamus skrzywił się nieznacznie, po czym pociągnął Hermionę za rękaw chowając się do pobliskiego składziku na miotły. Machnął różdżką, a pochodnia nad drzwiami rozświetliła małe pomieszczenie. Finigan oparł się plecami o zimną ścianę, kręcąc głową w akcie desperacji.
– Seamus... – doleciał do nich przytłumiony głos Lavender.
– Oh nie – przerażony chłopak spojrzał w stronę drzwi. – To jakaś wariatka!
– Posłuchaj mnie teraz uważnie – dziewczyna złapała chłopaka za nadgarstek, zerkając migiem w stronę drzwi. – To, co zaraz zrobię, nie zmieni faktu, że jesteśmy tylko znajomymi. Dobrze?
– Semaus, kochanie…
– Hermiono co ty chcesz…?
– To nic takiego... – spojrzała ostatni raz w stronę drzwi.
Granger wiedziała, że to, co zaraz zrobi, będzie wielkim błędem. Aczkolwiek nie miała się już jak wycofać. Ujęła niepewnie twarz Seamusa w dłonie, a jego orzechowe oczy powiększyły się ze zdziwienia. Spojrzała na niego niepewnie, po czym ich wargi złączyły się w delikatnym, niewinnym pocałunku. Chłopak stał jak sparaliżowany, nie wiedząc, co ma zrobić. Chciał odepchnąć od siebie Hermionę, ale to, co się właśnie działo, było silniejsze i o dziwo przyjemniejsze, niż mógł się spodziewać. Ostrożnie położył dłonie na biodrach dziewczyny, przyciągając ją jeszcze bliżej.
Hermiona nie widziała, czy to tak właśnie powinien wyglądać pocałunek. Czy składzik na miotły był godziwym tego miejscem? Merlinie, to mój pierwszy raz, pomyślała pomiędzy pocałunkami. W sumie Seamusowi musiało się również to podobać, bo oddawał je z jeszcze większą pasją, o jaką Hermiona nie podejrzewała go. Całował delikatnie, a jednocześnie stanowczo. Zarumieniła się na samą myśl, że podoba się jej smakowanie ciepłych i miękkich ust chłopaka.
Razem z drzwiami, które otworzyły się z hukiem sumienie Hermiony powróciło w zastraszającym tempie. Odskoczyła od Gryfona jak oparzona, dotykając swoich ust. Przeklinała siebie w myślach za swoją głupotę. A chciała tylko uwolnić go z sideł Lavender! Pożałowała, że w ogóle pocałowała chłopaka, a mogła przecież wymyślić coś innego, by pozbyć się nadętej blondynki. Brown stanęła w progu, patrząc w osłupieniu to na Seamusa to na Hermionę.
– Seamus, kochanie... co ty wyprawiasz?
– Nie jestem twoim kochaniem, Brown! – powiedział stanowczo, posyłając chłodne spojrzenie Lavender. Dziewczyna w osłupieniu zamrugała kilka razy, po czym spojrzała w końcu na pannę Granger, wskazując na nią oskarżycielsko palcem.
– Całowałeś się z nią! Z tą, która pochodzi z mugolskiej rodziny?
– Nie waż się o niej mówić złego słowa – przybrał chłodny ton, przypominający kute żelazo. Granger sama poczuła ciarki przechodzące wzdłuż kręgosłupa. Seamus zrobił krok w przód, przez co wyglądał, jakby chciał własnym ciałem zasłonić Hermionę przed obelgami Lavender.
– Uspokójmy się – głos Lavender zadrżał odrobinę. – Udam, że tego nie widziałam... – wzięła głęboki wdech, wyciągając dłoń w stronę chłopaka. – Seamus chodź.
– Brown, do cholery! – strącił jej dłoń ze swojego nadgarstka. – Dotrze do ciebie w końcu, że ja ciebie nie kocham? Daj mi święty spokój!
– Ale Seamus... – załkała, drżąc nerwowo. – W-Wolisz ją? – spojrzała na Hermionę, wciąż ukrytą za ramieniem chłopaka. – To wiele wyjaśnia... – dodała słabym głosem. – Nienawidzę cię Finigan! – wyszła, trzaskając za sobą drzwiami.
Stali tak z minutę, bądź dwie, oboje pogrążeni we własnych myślach. Hermiona hardo wpatrywała się w wiadra i miotły, byleby nie spojrzeć na stojącego ku niej Seamusa. Zacisnęła dłonie w piąstki, starając się ukoić ich drżenie. Wdech i wydech, mruknęła do samej siebie. No już… W końcu podniosła głowę.
– Chyba powinniśmy iść na lekcje.
– Słucham? – odwrócił się spoglądając na Hermionę. – A... T-Tak... to całkiem dobry pomysł – mruknął.
Drogę do lochów pokonali w ciszy. Hermiona co jakiś czas zerkała na chłopaka, ale z jego twarzy nie udało się niczego odczytać. Wyciągnęła z torby podręcznik do eliksirów, ale nie uświadomiła sobie, że trzyma go do góry nogami, wciąż zachłannie się w niego wpatrując, jakby starała się pokazać Seamusowi, że to, co przed chwilą się wydarzyło, wcale jej nie ruszyło. Zatrzymała się pod ścianą na końcu korytarza. Seamus nie odszedł do Deana i Neville’a. Stanął tuż obok niej, również będąc pogrążony we własnych rozterkach.
Na korytarzu panował gwar, ale do Hermiony, ani do Seamusa nie dolatywały żadne konkretne informacje. Oboje wciąż dryfowali myślami nad tym co się zdarzyło w kantorku, kilka pięter wyżej.
– Hermiono – zaczął powoli.
– Seamus...
– Przepraszam cię za nią, Brown to kompletna idiotka – westchnął, smętnie kręcąc głową. – A ty jeszcze dzielisz z nią dormitorium... Chcesz, to mogę z nią jakoś pogadać, aby nie wchodziła ci w drogę. Tylko... nie wiem, czy to coś da. Naprawdę cię za to przepraszam…
Seamus był przykładem osoby, która wzięłaby na swoje barki winę za wszystko, co działo się na świecie. Była pewna, że gdyby nie pomogła Neville'owi z eliksirem, Seamus mógłby sobie wiele zarzucić, gdyby tylko coś się stało Teodorze. Zapewne winił się również za to, co wydarzyło się w kantorku i za to, w jaki sposób Brown odezwała się do Hermiony. Spojrzała na niego, gdy wymamrotał, przepraszam, spuszczając głowę.
– To nie jest twoja wina. Stało się – wzruszyła ramionami. Cóż, lepiej nie mogła tego podsumować. Na korytarzu pojawiła się Lavender. Hermiona zauważyła opuchnięte oczy i zaróżowione policzki współlokatorki. Szybko jednak odwróciła wzrok patrząc ponownie na Seamusa.
– Mimo wszystko dziękuje.
– Za co?
– Za to, że uratowałaś mnie przed tą wariatką – pochylił się i musnął jej policzek swoimi ustami. Hermiona poczuła, że to wszystko idzie w złym kierunku.
– Do klasy – na korytarzu pojawił się nagle Snape, a wszystkie rozmowy umilkły.
Harry, Ron i Hermiona, zajęli swoje standardowe miejsc na końcu sali. Po sprawdzeniu obecności, każde z nich wyciągnęło z toreb podręcznik, skupiając się na rozdziale poświęconym zamiennikom Eliksirów Uzdrawiających. Harry spojrzał na Rona, a ten jedynie wzruszył ramionami.
– Hermiono... co to było? – szepnął Ron.
– Ale co?
– No to pod klasą. Bo widzieliśmy z Harrym...
– Nie wiem, o czym mówisz, Ron – szepnęła, nie odrywając wzroku od podręcznika. Czuła, że ta rozmowa nie będzie należała do najprzyjemniejszych.
– To z Seamusem – odezwał się Harry.
– Nic takiego... my tylko rozmawialiśmy – mruknęła cicho, czując plamy na policzkach.
– Rozmawialiście? Widzieliśmy coś innego.
– Oh niby co takiego?
– On cię pocałował!
– Co? Ron, on mnie nie pocałował – oburzyła się niczym rozjuszona kotka, przyciągając podręcznik bliżej siebie.
– A co to było? – zapytał Harry.
– Buziak – mruknęła.
– Buziak – powtórzył Ron, patrząc na Harry'ego to na Seamusa.
– Czy wy... chodzicie razem? Nic nam nie mówiłaś – mruknął Harry.
– Nie. No coś ty – rzuciła. – Nie w głowie mi chłopcy.
– Nie wątpię, że twoje życie uczuciowe jest niezwykle fascynujące, Granger – rozległ się lodowaty głos tuż za ich plecami. – Ale muszę cię prosić, żebyś nie omawiała go na moich lekcjach. Gryffindor traci piętnaście punktów.
Snape podszedł do ich stolika, gdy rozmawiali. Teraz patrzyła na nich cała klasa. Ślizgoni wybuchnęli śmiechem, ale otrzymując mordercze spojrzenie od swojego opiekuna, automatycznie zamilkli, przypomniawszy sobie nocny nalot profesora. Hermiona spuściła głowę całkowicie zażenowana.
– No cóż, chyba lepiej rozdzielę waszą trójkę, żebyście mogli skupić się na czytaniu, zamiast gmatwać sobie życie miłosne. Potter, ty zostajesz tutaj. Panie Weasley, proszę usiąść koło pana Malfoya. Granger, do stolika przed moim biurkiem. Ruszać się, no już!
Cała rozżalona wzięła książkę pod pachę i powlokła się do pustego stolika z przodu klasy. Kątem oka widziała, pocieszające spojrzenie Seamusa. Chciała się odwrócić i dać mu znać, że wszystko jest dobrze, ale zanim to zrobiła, natrafiła na karcące spojrzenie profesora. Otworzyła książkę, próbując skupić się na tekście. Snape usiadł za swoim biurkiem i rozejrzał się po klasie, upewniając się, że wszyscy czytają rozdział poświęcony zamiennikom Eliksirów Uzdrawiających. Hermiona zerknęła w stronę profesora Snape’a. W odpowiedzi dostała jedynie lodowate spojrzenie nieposiadające ani grama ciepła, które trwało sekundę, nim mężczyzna nie odwrócił wzroku.
***
Od przeszło godziny, Hermiona wpatrywała się tępo w podręcznik. Jaka ona była głupia, całując Seamusa! Oczywiście, cel miała szlachetny, bo żal było jej chłopaka i chciała pokazać Lavender, że Gryfon jest w jakiś sposób zajęty. W efekcie czego została zwyzywana przez blondynkę. Co gorsza, nie miała pojęcia co Seamus o tym wszystkim myślał... Jeszcze wszystko słyszał Snape, pomyślała, kuląc się w środku ze wstydu.
Drzwi otworzyły się z hukiem i wparowała do pokoju rudowłosa postać. Ginny swoim wejściem smoka, wyrwała Hermionę ze wszelkich rozmyślań. Usiadła na brzegu łóżka i spojrzała wyczekująco na przyjaciółkę, a krążący po pokoju Krzywołap wskoczył na jej kolana.
– Jestem kompletną idiotką – Hermiona podniosła głowę, odkładając na stolik podręcznik transmutacji. Rudowłosa przez moment myślała, że spostrzegła łzy w oczach przyjaciółki, ale uczucie było chwilowe i nie była pewna, czy tego sobie nie przewidziała, bo Hermiona zaraz odwróciła głowę.
– No dobra... udajmy, że jesteś.
– Chyba popełniłam swój życiowy błąd – mruknęła cicho, wpatrując się w splecione dłonie.
– Nic dziwnego, ty lubisz popełniać błędy – rzuciła lekkim tonem Ginny, rozładowując napiętą atmosferę.
– Zrobiłam coś strasznego, Ginny...
– Przez ciebie Snape odebrał nam punkty?
– Tak, odebrał – widząc, że wywołała tym śmiech przyjaciółki, dodała migiem: Ale to pikuś...
– Mionka nie przejmujesz się utratą punktów... czyli o co chodzi?
– N-no, bo ja... całowałamsięzseamusem.
– Na Merlina coś ty zrobiła? Nic nie rozumiem, oh zabierz tę poduszkę z twarzy – burknęła, wyrywając przyjaciółce jaśka.
– Całowałam się z Seamusem…
– Co? Ty to jednak szalona jesteś! – zaśmiała się rudowłosa.
– Ginny! To nie jest śmieszne... - dodała już ciszej, podnosząc wysoko głowę.
– Opowiadaj – rzuciła krótko, podając przyjaciółce pudełko z chusteczkami.
– Szłam na eliksiry i dogonił mnie Seamus. No to idziemy, rozmawiamy, aż w końcu wpadamy na Lavender – tu dziewczyna skrzywiła się nieznacznie. – Seamus chciał jej uciec, a jedynym miejscem, gdzie mogliśmy się ukryć, był składzik. Myślałam, co mam zrobić i w końcu go pocałowałam... Chciałam go uratować, odważna Gryfonka ze mnie, co? – mruknęła żałośnie. – Do składziku wpadła Lavender, nawrzeszczała, zwyzywała mnie... od najgorszych. A co najlepsze? Powiedziała, że zapomina o wszystkim i chciała, by Seamus odszedł z nią.
– A on?
– Powiedział, że jej nie kocha i żeby dała mu święty spokój. Mam przeczucie, że Lavender odebrała to tak, że Seamus i ja no wiesz... jesteśmy parą.
Drzwi raptownie otworzyły się i wparowała Lavender. Zatrzymała się na moment, spojrzała chłodno na pannę Granger, wzięła kosmetyczkę i wyszła z pokoju, zaszczycając ją jeszcze jednym lodowatym spojrzeniem. Gdy tylko zostały same, pierwsza odezwała się Ginny.
– Idź z nim porozmawiać. Musicie przecież to wyjaśnić.
– Jutro...
– Nie jutro, teraz. Hermiono, nawarzyłaś piwa, to musisz je teraz wypić – dodała poważnym tonem, rudowłosa.
– Mugolskie przysłowie?
– Nie zmieniaj tematu.
Hermiona zeszła razem z Ginny do Pokoju Wspólnego. Weasley, oddaliła się, siadając przy rozpalonym kominku, a Hermiona rozejrzała się wokół. Miała dziwne przeczucie, że Gryfoni posyłali jej krótkie, pełne ciekawości spojrzenia. Przełknęła gulę w gardle, czując nieprzyjemny ścisk w żołądku. Zauważyła go. Siedział wraz z Deanem i Neville'em, obserwując ich grę w szachy. Wyprostowała łopatki, wzięła głęboki wdech i podeszła do nich.
– Seamus, mogę cię prosić na słówko?
– Hermiona – podniósł głowę. – Pewnie. Chodź, tam jest wolna kanapa.
Gdy tylko przeszli przez Pokój Wspólny, po salonie przeszły pomruki. Usiadła, starając się nie zwracać uwagi na rozgadanych Gryfonów. Złapała za poduszkę, mocno ją przyciskając do brzucha, łudząc się, że pomoże jej to opanować stres. Seamus popatrzył na nią.
– Jak tam? – wypaliła, nie wiedząc, jak zacząć taką rozmowę. Przenigdy nie była w takiej sytuacji i czuła, że to, co właśnie ma miejsce, jest jednym wielkim absurdem.
– Dobrze. A u ciebie?
– N-no… – zająkała się. – Muszę coś ci powiedzieć, Seamus.
– Tak?
– To, co wydarzyło się w składziku, nie powinno mieć nigdy miejsca. Przepraszam, że cię pocałowałam. Nie wiem, dlaczego to zrobiłam. W tamtej chwili myślałam, że będzie to najlepsze rozwiązanie, aby uchronić cię przed Lavender.
– Też o tym myślałem. Wiesz, to było naprawdę miłe... - Hermiona pobladła, czując jakby ktoś, dosypał jej do żołądka woreczek z lodem. – Jestem wdzięczny, że próbowałaś mnie uratować przed Lavender. W sumie to był nasz pierwszy i ostatni raz, co?
– Dokładnie... – a kamień ważący z tonę, spadł jej z serca.
– Seamus! – krzyknął Dean przez cały Pokój Wspólny. – Teraz twoja kolej, chodź.
– Och... – spojrzał na Hermionę. – Obiecaj mi, że nie będziesz się zamartwiać Brown. Dobrze?
– Dobrze.
Hermiona pozwoliła sobie odprowadzić go wzrokiem. Poczuła, jak kanapa obok niej się ugięła. Spojrzała na uśmiechniętą od ucha do ucha Ginny.
– Strach ma wielkie oczy.
– Ale jak…? – co za małpa, wszystko podsłuchiwała. – Kolejne mugolskie przysłowie?
– Być może – zaśmiała się perliście.
~*~
Witajcie kochane Miśki ♥
No i mamy nowy rozdział :)
Dziękuję za ponad 4000 wyświetleń! Jesteście niesamowici ;**
W tym rozdziale podobał mi się opis Filch'a i pocałunek. Nie wiem jak Wam :)
Kolejny rozdział powinien byś szyb... Nie chwila. Stop. Przecież Wy macie mnie zabić. Aby nie było niedomówień, czekam na Was o 22 na ul. Pokątnej przy sklepie Ollivandera...
Jednak Jazz ma ogromną nadzieję, że wyjdzie z tego cało...
Jazz ♥
Wow ale długi rozdział :) Ciekawie piszesz.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn.
Dziękuję ślicznie ;**
UsuńUff... z długością mi się udało :)
Wiesz... ja Cię nie zabiję, o nie :3
OdpowiedzUsuńBo ja lubię pogmatwane historie, potem są ciekawsze :D
Seamus... tylko czemu Seamus? Nigdy go nie lubiłam xD
Ale o tej 22 przed sklepem Ollivandera to się pojawię, oj tak. W razie czego obronię Cię przed tłumem wściekłych fanek Sevmione, hah :D
Pocałunek faktycznie był opisany świetnie. Jazz nie jest naiwna, bo powinna wyjść z tego cało :3
Boo jak Cię załatwimy, to kto nam będzie pisał, hm? :D
Na następny rozdział to ja biorę paczkę czipsów, bo już czuję co się będzie działo :D
A co z bibą u Gryfonów? :< Mam nadzieję, że będzie potem :D
Całuję i do nn! ♥
Yeah jestem żywa! No nie spodziewałam się ;D
UsuńOhh... tak. Pogmatwane historie są świetne. U mnie hmm... może tak będzie hehe :)
Bo Seamus jest super! A tak już na poważnie. Dla mnie to jest ciekawa postać, a mało się o niej słyszy w filmach czy książkach. Seamus nie jet wzorowym uczniem ani nie najgorszym, jest taki normalny xd
Może dzięki mojej historii go polubisz? Kto wie... :)
Dziękuję za Twoją obecność! Jestem cała ;**
No nie było tak niebezpiecznie jak myślałam ;D
Może się przestraszyli Twoich słów: „Bo jak Cię załatwimy, to kto nam będzie pisał” ? :)
Weź czipsy xd
A co uważasz, że się będzie działo? :)
A imprezka w domu Lwa będzie! Spokojnie... :D
Buziaki ♥
W sumie nie wiem... Ale cos mi mowi,ze cos sie dziac bedzie ;3
UsuńSeamus... kto wie, moze faktycznie go polubie? :D
Zle powiedzialam. Nie to, ze go nie lubie, tylko nigdy nie zwrocilam na niego wiekszej uwagi :P
Wezme czipsy, wezme ♥
Uratowalam Cie! Badz mi dozgonnie wdzieczna :D
Ach ta glupia klawiatura w telefonie... Nie moge robic polskich znakow, czujesz? ._.
Ech. Wracam do sluchania HP w audiobooku ♥
Enjoy ♥
Tak będzie się dziać ;D
UsuńJuż rozumiem z Seamus'em. Czemu ja tak późno wszystko kapuję? Ohh Jazz...
Dziękuję za uratowanie życia! Jestem Ci dłużna, ehh... nie wiem z czym ale jestem xd
Ehh te klawiatury. Czarna Magia po prostu... ;>
Jakie długie...O.o Gratulacje! :D
OdpowiedzUsuńMi by się pewnie nie udało ;p
Co do treści (a nie długości xD) to była boska!!! :3
Nie jesteś naiwna, dobrze jest! :p
I jestem pewna, że przed sklepem Ollivander'a nikt Cię nie zabije ;p
Tylko przytuli!!!
Oczywiście ja tek że się tam pojawię ^.^
Weny!!! ♥
Nie mów tak, uda Ci się z długością. Ja w Ciebie wieżę ;**
UsuńBoski rozdział? Kurczę dziękuję ślicznie. Jejku ale mam zaciesza ;D
Byłaś przed sklepem Ollivander'a! Widziałam Cię xd
Dziękuję, że przytuliłaś. Mały gest a wiele znaczy dla mnie ostatnio!
Dziękuję! ;**
I chodz Rickmanicka ma kare, Rickmanicka musiala wykrasc podstepem telefon, schowac sie w kibelku zeby moc przeczytac i skomentowac roozdzial ;D. Seamus oh Seamus, czemu akurat on? ;D Wiesz to ostatnia osoba ktora bym o to podejrzewala, ale ciekawie .... hmm wyobrazilam sobie Zabbiniego z Hermiona... :_: matko Jezusa.. jednak dobrze ze to stary dobry Seamus. Malo malo malo Sevmiony smutam ;( ale z drugiej strony sie ciesze bo to oznacza ze w nastepnym sie bedzie dzialo ;D Mowilam Ci juz ze Cie strasznie lubie? Nie? To teraz oglaszam calemu swiatu Uwielbiam Jazz! Dobre z tym Filthem XD. A scena pocalunku mistrz. Nie rozpisuje sie bo moge wzbudzic podejrzenia nie wychodzac tyle czasu z kibelka... koncze! Do nastepnego ;) mam nadzieje na szybki next!
OdpowiedzUsuńProszę mi się teraz przyznać coś ty narobiła, że masz karę? No mów ;D
UsuńAle, żeby się tak poświęcać by się chować z telefonem? To było wielkie!
Dziwisz się, że Seamus? Xd Mogłam dać Neville'a :) No troszkę dziwne by to było. A Seamus jest taki tajemniczy jak dla mnie :)
Z Zabini'm też pojechałaś ;D
Tak mało Sevmiony, ale niedługo będzie stopniowo więcej. Chyba za dużo nic nie powiedziałam...
Jejeku lubisz mnie? Cofnij, ty mnie uwielbiasz?! Merlinie jak miło mi ;** Dziękuję, jeszcze nikt się publicznie nie przyznał, że mnie lubi. A ty ogłosiłaś to całemu światu! Strasznie mi miło! :)
Napisz czy cała wyszłaś z kibelka i czy nikt nic nie podejrzewał! Xd
Dziękuję! ;**
Tak jest, moge nawet raz jeszcze oglosic moje uwielbienie wzgledem Twojej osoby. Z kibelka cala wyszlam tylko mama jakos na mnie krzywo patrzyla. Jakbym tam jakies dziwne rzeczy robila... ej no przepraszam, co mozna roic w kiblu? Napewno nie czyta sie bloga ;D No co, moze akurat zjadlam za duzo fasoli? Nie wazne XD Jest postep bo odzyskalam telefon ;D a do kompa nadal nie mam dostepu ;D za co kare dostalam lepiej bd jak napisze Ci na gg bo publicznie sie nie przuznam XD Pierwszy raz bd musiala pisac nn na kartce papieru ;D bo tak to mam laptopa na ktorym pisze to swoje badziewie ;D
UsuńPozdrawiam, za bledy musisz mi wybaczyc ;)
Ohh Twoja mama za dużo podejrzewa :) Byłaś tam, no ehh w pewnym celu ;D
UsuńGratulację za odzyskanie telefonu! xd
Chyba nie uwierzysz ale nie mam Twojego numeru GG. Szukałam u Ciebie na blogu ale nie znalazłam :(
Proszę napisz w komentarzu albo wyślij mi wiadomość ;D (GG - 32599111)
Długi, ciekawy, świetny, całuśny XD
OdpowiedzUsuńFajna akcja z Seamusem, a jeszcze lepsza z Ronem i Snape'em. :D
Och... bardzo dziękuję!
UsuńBardzo się cieszę, że Tobie się podoba akcja z Snape'm ;D
Kochana autoreczko ja Cię normalnie zamorduje( ŻARCIK :)) )...Seamus SZOK, SZOK OGROMNY SZOK!!!!!!! No choć on lepszy niż Ron czy któryś tam jeszcze :D. Co za pogmatwana akcja (hihi). Żądam od cb więcej Severusa !!! :P.
OdpowiedzUsuńNo a teraz jak się już nakrzyczałam czekam na szpiki nn i na imprezkę oczywiście u gryfonów ;)
Pozdrawiam i życzę duuużo weny
SPL
„No choć on lepszy niż Ron czy któryś tam jeszcze” to było mocne! Xd
UsuńOch nie jest pogmatwana hehe ;D No dobra jest i to bardzo! ;)
Nie krzyczałaś, co ty mi tu udajesz? Xd
A imprezka będzie spokojnie ;**
O ironio! Pomimo gróźb podobał mi się ten pocałunek! :D I Seamus... czemu nie? No tym bardziej, że wyjaśnili sobie, że nic do siebie nie czują ;>
OdpowiedzUsuńByłam mile zaskoczona jak zobaczyłam, że dodałaś dziś (a raczej wczoraj xp) nowy rozdział! Baaaardzo mi się podobał...
Kurde nie mogę się doczekać co będzie w kolejnych rozdziałach :DD
Czekam z (nie)cierpliwością,
Liz c:
Dziękuję za taki miły komentarz ;**
UsuńTeż podobał mi się pocałunek. Jazz lubi pocałunki ♥ Hehe przebywam za dużo w szkole. Wariuję... ;D
Dodałaś komentarz prawie o 2 w nocy? Mogłaś zaczekać do rana. I pewnie się przeze mnie nie wyspałaś :(
Buziaki ;**
Naprawdę świetny rozdział, spodobał mi się ;)
OdpowiedzUsuńLiczę na więcej tak fajnych rozdziałów! :>
Dziękuję, dziękuję! ;**
UsuńA co Ci się podobało dokładniej? Postaram się więcej takich rozdziałów pisać :)
Pozdrawiam, Jazz ♥
Och... Ależ się porobiło. Pocałunek Seamusa i Hermiony, to było coś o czym sobie nawet nie pomyślałam, ale fajnie to opisałaś. Było mało Snape'a. :( Mam nadzieję, że w następnej notce będzie go więcej. :3 Dłuugi rozdział to coś co lubię. ^^
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać NN. :>
Dużo weny!
Pozdrawiam Cyzia14. :3
UsuńTak, tak porobiło się xd
Wiem, mało Sevmiony ale postaram się w kolejnym rozdziale dodać troszeczkę więcej.
Lubisz długie rozdziały? Hmm... muszę zapamiętać! ;D
Całusy ♥
Późno dodaje komentarz i ogólnie czytam, ale nie miałam czasu. ;( No, ale najważniejsze, że mogłam przeczytać to cudo! Więc, pierwsze pytanie, skąd Ginny zna mugolskie przysłowia? ;d
OdpowiedzUsuńPocałunek - świetny! Podoba mi się to, i to bardzo, że dodałaś jakiś nowy wątek, który dodał temu opowiadaniu tego czegoś, chodź już to miało.
Czekam na nn i pozdrawiam. ;*
Nic nie szkodzi. Każdy jest człowiekiem :)
UsuńCudo powiadasz? Ohh jak miło, dziękuję ślicznie ;**
Postaram się dodać wątek z Ginny i przysłowiami w kolejnych rozdziałach. Spokojnie dowiesz się tego, obiecuję :)
Ogromnie się cieszę, że nowy wątek Ci się spodobał. Bałam się, że nie wyjdzie. Uff... ;D
Buziaki ♥
No nie, ale ze mnie ciumciok, znowu nie skomentowałam -,-
OdpowiedzUsuńAle to nie prze ze mnie, po prostu coś mi się dzieje z blogiem i zacina mi się blogger, gdy wchodzę na pulpit nawigacyjny i muszę wchodzić przez posty, dlatego nie zauważyłam, że nowa notka ;)
Ta co pisze długie i zajebiste rozdziały i dodaje fajne obrazki żeby było suodko ;*
Mi w ubiegłym tygodniu działo się coś z bloggerem. Teraz na szczęście jest już dobrze :)
UsuńJejku dziękuję ;** Długi i zajebiste rozdziały? Miło mi bardzo. A obrazki też mi się bardzo podobają, nie mogłam się powstrzymać by ich nie wstawić ;D
Jakoś nie jestem przekonana do Seamusa, ale rozdział ciekawy :D i ten kac Ślizgonów... ;D Bardzo podoba mi się jak wstawiasz obrazki albo animacje do sytuacji ;) Oby tak dalej :D
OdpowiedzUsuńPowodzenia ;*
Alex6
Podoba mi się że Ginny używa mugolskich przysłów❤
OdpowiedzUsuń