Podobno trzeba tonąć lub spadać z trzeciego piętra, aby ujrzeć wstecz całe swoje życie. Hermiona nie chce ani tonąć, ani spaść z trzeciego piętra. Chce żyć, jak najdłużej – mimo to chciałaby dokładnie i wyraźnie ujrzeć całą drogę, którą już ma poza sobą, oczywiście nie ze ścisłością fotograficzną, ale jak kolorowy film, przerobiony z powieści z wyeliminowaniem rzeczy zbędnych i nużących publiczność.
***
Wysoki, szczupły mężczyzna o ziemistej cerze i charakterystycznym haczykowatym nosie wpatrywał się w witrynę sklepową, oglądając zabieganych czarodziejów kryjących się w pubach przed mrokiem i zimnem albo wracających pośpiesznie do swoich domów. Za jego plecami dobiegł cichy, wesoły głos staruszka. Właściciel tego głosu był niskim mężczyzną o przyjemnej wesołej twarzy i siwej czuprynie na głowie. Murry, bo tak nazywał się ten czarodziej półkrwi, pochodzący ze Szkocji, który w dzieciństwie razem z matką, ojcem, dziadkiem i dwójką młodszego rodzeństwa podróżował po morzu. Tam też na jednym statku spotkał swoją pierwszą i jedyną miłość Marie. Razem z małżonką przez ponad trzydzieści lat zamieszkują w Hogsmeade. Murry jest aptekarzem, u którego Severus kupuje niektóre ingrediencje do eliksirów. Mistrz Eliksirów, odkąd pamiętał, zawsze znał tego miłego staruszka, którego traktował, jak wujka już od wczesnego dzieciństwa. Człowiek Morza, bo tak było tłumaczone imię Murry'ego, położył na blacie małą paczuszkę. Severus kiwnął głową, uśmiechnął się lekko, schował zakupioną rzecz do kieszeni czarnego płaszcza i wyszedł ze sklepu. Uliczki były opustoszałe. Gdzieniegdzie można było spotkać czarownice wbiegające do pubów, chowając się przed listopadowym, zimnym powietrzem, które szczypało w nos i uszy.
Profesor Snape szybko dostał się do zamku, zostawiając w swoich komnatach płaszcz i z trzepotem swoich mrocznych szat wszedł do Wielkiej Sali na ostatni posiłek tego dnia. Niezwykle uwielbiał stan, w którym uczniowie chowali głowy między swoje talerze, byleby uniknąć zimnego spojrzenia Snape'a. Z wrednym uśmieszkiem usiadł pomiędzy Albusem i Minerwą przy stole nauczycielskim. Nalał sobie gorącej kawy i po chwili zamoczył zmarznięte wargi w gorącym napoju, a jego zziębnięte ciało zaczęło się powoli ocieplać.
W Wielkiej Sali trwała kolacja, która została ni stąd, ni zowąd, przerwana głośnym skrzypieniem starych drzwi. Ci, co siedzieli najbliżej wyjścia, automatycznie skulili się z zimna, które zostało przez kogoś wpuszczone. Kotka woźnego, pani Norris, dumnie przeszła przez długość sali, kierując się do otwartych drzwi. Wychyliła głowę, rozglądając się na boki i prychnęła tak głośno, że widelec jakiegoś Gryfona, który siedział najbliżej drzwi, spadł na podłogę. Przebiegła pomiędzy stołami, prychając na około i wskoczyła na ramię swojego właściciela, Argusa Filcha. W mgnieniu oka w progu wejścia ukazała się biało-niebieska plama, która zainicjowała głośne poruszenie wśród uczniów. Potter raptownie powstał, wskazując palcem na niebieską poświatę.
- To jest patronus Hermiony!
- Proszę zachować spokój - Dumbledore zwrócił się do uczniów, kiedy Wielka Sala wypełniła się poruszonymi rozmowami.
- Gryfoni na swoje miejsca - upomniał ich Dean, prefekt Domu Lwa, kiedy ci zaczęli kręcić się niespokojnie.
- Hermiona! - rudowłosy chłopak stanął przy swoim przyjacielu, obserwując, jak patronus ich przyjaciółki, mija ich kierując się do stołu nauczycielskiego. Tam zatrzymał się przed Mistrzem Eliksirów.
- Mów no - Snape pogonił patronusa, który usilnie się w niego wpatrywał. W tym spojrzeniu było coś tajemniczego, dokładnie takie samo spojrzenie miała Granger. Patronus wyszeptał tak cicho, że Snape musiał się pochylić nad stołem, by cokolwiek usłyszeć.
- Zakazany Las - poczuł, jakby ktoś wrzucił mu woreczek lodu. Przez sekundę ujrzał Granger, leżącą w kałuży krwi, szybko odgonił od siebie tę przerażającą myśl.
- Hagrid, bierz Kła - zwrócił się do niego chwytając za swoją różdżkę.
- Prefekci, proszę odprowadzić uczniów do dormitoriów - zarządziła profesor McGonagall stając na środku Wielkiej Sali.
Severus biegnąc korytarzem, zauważył, jak patronus jego uczennicy wyprzedza go, poganiając mocnym syczeniem. Snape zacisnął palce na różdżce i przyśpieszył. Niedługo potem, zbiegał już po schodach, widząc z daleka gajowego wchodzącego z wielkim psem do Zakazanego Lasu. Wypowiedział zaklęcie, wbiegając między drzewa, które rozjaśniło mu drogę. Patronus zniknął mu z oczu, tylko po to, by nakierować Hagrida do właściwego miejsca. Serce łomotało mu strasznie w piersi, a oddech stał się nierówny. Jego głowę pojawił się tylko jeden obraz - Granger. Zagryzł wargę i przyśpieszył swój bieg. W niedługim czasie zauważył sylwetkę pół olbrzyma kroczącą w jego stronę. Przyświecił różdżką, gdy ten się do niego zbliżył, ale w ramionach Hagrida nie znalazł Granger. Nic z tego nie rozumiał, przecież Granger powinna tam być. Nie dane mu było dłużej się nad tym zastanawiać, bowiem doleciał do niego głos Hagrida.
- Idź za światłem patronusa, to niedaleko. Hermionę pilnuje Kuguchar.
- Co z nią?
- Cholibka, wygląda źle. Traci dużo krwi. Zawiadomię Poppy, aby była gotowa - po czym zniknął z dzieckiem i psem, kierując się w stronę zamku.
Kiedy znalazł się na miejscu, patronus rozpłynął się w powietrzu, pozostawiając delikatną niebieską poświatę. Granger leżała na ziemi, a przy niej czuwał Kuguchar, który na widok czarodzieja cicho mruknął, pochylił się nisko, swoim nosem szturchnął nastolatkę w dłoń, po czym zniknął między drzewami. Snape podbiegł i uklęknął przy niej na ziemi, brudząc swoją czarną szatę. Odgarnął jej z twarzy włosy, które były posklejane krwią, ziemią i liśćmi.
- Ferula - przyłożył koniec różdżki do sączącej się rany. Ta po chwili zaczęła się ścinać, przestając sączyć się szkarłatnym płynem. Przejechał opuszkami palców po ranie, które zostawił Kuchugar i wtedy coś w nim pękło, nie wiedział, czy była to złość, czy strach o tę przemądrzałą Gryfonkę. Dotarło to do niego, w tak fatalnych okolicznościach, ale dotarło. Snape poczuł do niej coś więcej, coś, czego nie powinno się czuć do swojej uczennicy.
Ostrożnie wziął ją na ręce i spojrzał na jej bladą twarz i sine usta. Otoczył jej gołe ramiona skrawkiem swojej szaty i zaczął kierować się pośpiesznie w stronę zamku. Na skraju Zakazanego Lasu, spojrzał na nią raz jeszcze, po czym pochylił się i złożył na jej policzku delikatny pocałunek.
Snape poprawił sobie dziewczynę w ramionach i zacisnął dolną wargę tak mocno, że poczuł na języku słodką krew. Białe drzwi, za którymi było Skrzydło Szpitalne, otworzył mocnym kopnięciem, zwracając na siebie uwagę pielęgniarki, dyrektora i dwóch opiekunek. Mistrz Eliksirów podbiegł ostatkiem sił do najbliższego łóżka, po drodze przywołując na stolik nocny potrzebne eliksiry. Poppy poprosiła o wyjście wszystkich zgromadzonych i została w sali tylko z Mistrzem Eliksirów.
- Cała blada – rzekła krótko. Dotknęła jej policzka i szybko zabrała rękę. - I lodowata! - wybrała czerwony flakonik, a zawartość wlała do strzykawki, po czym wbiła ją w żyłę na przedramieniu. Dalej zaaplikowała jej eliksir pieprzowy oraz słodkiego snu. - Co tam było w lesie? - zapytała cicho obserwując dziewczynę - Hagrid mówił, że pilnował jej Kuguchar.
- Tak, był tam.
- Cała poobijana jest - dotknęła delikatnie jej ramion, które były w krwi, miały także siniaki, w każdym widocznym miejscu - Na chwilę obecną nic więcej nie mogę zrobić. Musimy poczekać, jak panna Granger się wybudzi. Severusie muszę teraz cię przeprosić, musisz wyjść.
- Dlaczego?
- Bo muszę ją przebrać i umyć – spojrzała ostro na niego. - No dalej, rusz się - gdy kobieta odwróciła się do niego plecami, ściągając dziewczynie buty, zasłonił białe kotary i usiadł na najbliższym łóżku.
Oparł głowę na białej poduszce i wziął kilka porządnych wdechów na uspokojenie. Odwrócił głowę w lewą stronę, patrząc na parawan, za którym leżała młoda kobieta. Przymknął powieki, kręcąc głową. Usilnie próbował sobie wytłumaczyć, co takiego właściwie stało się w Zakazanym Lesie, po co dziewczyna tam weszła i skąd się wziął tam jeszcze ten Puchon. Nie dane mu było dłużej się nad tym zastanawiać, gdyż kotary zafalowały i wyszła z nich pielęgniarka. Podparł się szybko, wstając i wyminął kobietę, która udała się w stronę łóżka Kevina, chłopca, który był wtedy z Granger. Przysunął sobie krzesło i spojrzał na nią. Lekko zaróżowione usta, sprawiły, że Snape znów chciał poczuć ich smak, znów chciał dotknąć jej policzka, a niesforne loki odrzucić w bok. Schował twarz w dłoniach, czując jak nieśmiały uśmiech, wpływa na jego usta. Granger, coś ty ze mną zrobiła?
Pokój Wspólny Gryffindoru był przesiąknięty nutką strachu, paniki i niedowierzania. Wszyscy obecni Gryfoni siedzieli z nietęgimi minami na fotelach, czy kanapach oczekując jakiejkolwiek wiadomości. Większość z nich była zszokowana atakiem na Hermionę Granger, atmosfera była coraz bardziej napięta, więc Dean stanął na środku i poprosił ich o udanie się do swoich dormitoriów, zapewniając, że Hermiona jest w dobrym stanie. Niewskazany był jakikolwiek zamęt w obecnej sytuacji. Kiwnął głową do Harry'ego, Rona i Ginny zostawiając ich samych w Pokoju Wspólnym, a sam wspiął się po schodach prowadzących do dormitorium chłopców. Ron, upewniając się, że nikogo już nie ma, kto mógłby podsłuchać ich rozmowę, zwrócił się w stronę Harry'ego.
- Czułeś ból?
- Jaki? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Harry, no... blizna.
- Sądzisz, że Vol-Voldemort mógł coś knuć? - Ginny na własne słowa lekko zadrżała.
- Przecież ty dzielisz z nim jego emocje. Wiesz, co czuje i te sny co miałeś…
- Nie – stwierdził krótko chłopak i poprawił okulary, które zjechały mu na nos. - Nie czułem bólu.
- Więc... - chłopak rozejrzał się po pokoju i ściszył głos do szeptu. -... to dobrze prawda? Teraz wiadomo, że to nie on za tym stał.
- Ron, my nic nie wiemy – warknęła Ginny. - Nic!
- Spokojnie – Harry pocałował ją opiekuńczo w czoło, aby trochę uspokoić jej temperament. Gdzieś w głębi cieszył się, że to nie Voldemort stał za tym. Przecież by to poczuł prawda? To musiał być tylko nieszczęśliwy wypadek, usłyszał cichy głos w swojej głowie.
- Nie będę spokojna, nie wiemy, co tam się wydarzyło. Ona tam leży i nawet nie możemy jej zobaczyć - spojrzała na nich ze smutkiem.
- Ginny – Harry mocno ją przytulił i poczuł na swojej szyi łzy dziewczyny. - Będzie dobrze. Wszystko będzie dobrze.
- Mogę zamienić z wami słówko? – rozległ się kobiecy głos.
Nawet nie wiedzieli, kiedy profesor McGonagall weszła do Pokoju Wspólnego. Stała ze splecionymi dłońmi uważnie się im przyglądając. Poprawiła kosmyk włosów, który wydostał się z jej idealnego koka i wypuściła ciężko powietrze. Wkrótce potem spoczęła obok nich na fotelu, wpatrując się w kominek.
- Jak wiecie panna Granger uległa wypadkowi. Na razie nie wiemy, co dokładnie się zdarzyło w Zakazanym Lesie, musimy poczekać, jak się wybudzą i wtedy będziemy wiedzieć coś więcej.
- To Hermiona nie była tam sama? - zdziwił się Harry.
- Był z nią Puchon. Kevin Stoner z pierwszej klasy.
- Co z nią? Jak się czuje? - dopytywał Potter, szukając pocieszenia w opiekunce.
- Panna Granger jest w dobrym stanie, podano jej eliksir słodkiego snu, więc na razie śpi.
- Pani profesor? Możemy iść do niej? - zapytała niepewnie Ginny.
- Tak, po to też tutaj przyszłam. Wiedziałam, że nie dacie za wygraną i będziecie chcieli zobaczyć swoją przyjaciółkę - posłała im ciepły uśmiech.
Dotarli do Skrzydła Szpitalnego w zupełnej ciszy, każdy z nich był pogrążony we własnych myślach, usilnie próbując zrozumieć zaistniałą sytuację. Profesor McGonagall otworzyła przed nimi białe drzwi, zapraszając podopiecznych do środka. Spotkali tam Madame Poppy, która dyskutowała o czymś z dyrektorem i Mistrzem Eliksirów.
- Co tu robi Snape? - szepnął Ron do Harry'ego, ale nie uszło to uwadze mężczyzny, bo posłał im lodowate spojrzenie.
- Harry pozwól na słówko - Dumbledore położył mu dłoń na ramieniu, odchodząc nieco w bok.
McGonagall oddaliła się z Poppy i Snape'm, by dać im trochę czasu. Ron odsłonił kotary i wpuścił pierwszą Ginny, która na widok przyjaciółki mocno do niej przywarła, czując zbierające się łzy. Po dłuższej chwili oderwała się od niej i pogłaskała ją po lekko zaróżowionym policzku.
- Hermiona – uśmiechnęła się do śpiącej dziewczyny. - Wystraszyłaś nas na śmierć.
- Przynajmniej jest cała. Ma dwie nogi, ręki nie straciła... – dołączył do nich Harry, starając się lekko rozładować napięto atmosferę.
- To nie jest zabawne... - skarciła go spojrzeniem. - O co chodziło?
- O bliznę – dwójka Gryfonów zrozumiała od razu kiwając tylko głowami. Ginny pochyliła się nad jej uchem i wyszeptała:
- Wybacz mi. Jestem tchórzem.
- Zostawmy je – szepnął Ron i razem z Harrym wyszli, zasłaniając kotary.
- Wiem, że mocno was zraniłam – spojrzała na swoje ręce, gdzie pod warstwą swetra były blizny po samookaleczeniu. - Jestem idiotką, nie wiem, po co się zgodziłam na to. Wiem, że byś mnie za to zabiła, ale dziś zrobiłam kilka nacięć, jak się dowiedziałam, że miałaś wypadek - urwała na chwilę czując zbierające się łzy - Teraz do mnie dotarło, późno, ale dotarło, nie chce być w twoich oczach słaba, chce być silna, jak kiedyś. Zmienię się dla ciebie, bo cię kocham. Wiesz, już nie będzie kreski, już krew nie spłynie po moich rękach, to koniec. Sama wątpię w to, czy mi się uda, ale zrobię to. Dla ciebie, Harry'ego i Rona. A teraz masz się obudzić i to już - uśmiechnęła się lekko i otarła łzy.
- Ginny – poczuła dłoń na ramieniu. Harry spoglądał na nią z czułością - Musimy już iść.
- Nie możemy jeszcze chwilę tu zostać?
- Niestety - pokręcił przecząco głową - Poppy już nalega, byśmy poszli. Przyjdziemy jutro w czasie lunchu.
Snape wytarł puchatym ręcznikiem kropelki wody z twarzy. Przetarł dłonią zaparowane lustro i spojrzał na swoje odbicie. Jakże był wściekły na Granger za to, że weszła do Zakazanego Lasu. I już rozmyślał o tym, jakie da jej kazanie, jak tylko się obudzi. Co jej strzeliło do tej głowy? Oparł się dłońmi o zlew, wypuszczając powietrze. Nagle zacząłeś się nią interesować? Odezwał się wredny głosik w jego głowie. Posłał ostatnie spojrzenie na swoje odbicie i wyszedł zirytowany z łazienki.
Przebrał się w czyste szaty, a włosy osuszył jednym prostym zaklęciem. Już miał iść do kuchni zaparzyć kawy, nim usłyszał pukanie do drzwi. Warknął pod nosem poirytowany. Nikogo się nie spodziewał, zwłaszcza o tej porze. Jakie zdziwienie pojawiło się na jego twarzy, kiedy w drzwiach ujrzał Murry'ego, drugi raz tego dnia.
- Żona kazała ci spać na kanapie? - rzucił mu na powitanie starszemu mężczyźnie.
- Nie ma jej w domu – uśmiechnął się Murry. - Pojechała odwiedzić dzieciaki.
- A ty szalejesz, jak jej nie ma. Co tym razem? Sklejasz modele statków? - otworzył szerzej drzwi, zapraszając go do środka.
- Mam coś lepszego – wyciągnął spod płaszcza butelkę Ognistej. - Chyba nie masz nic przeciwko?
- Murry, zapraszam. Zawsze jesteś u mnie mile widziany.
- Musimy coś opić – rozsiadł się w fotelu, a jego głos zadrżał z radości. Snape również spoczął obok niego i spojrzał na niego uważnie.
- Maria jeszcze cię z domu nie wygoniła? Ja bym cię dawno pogonił – zażartował, posyłając wredny uśmieszek.
- Severusie mój drogi, życie jest piękne!
Machnięciem ręki przywołał dwie szklaneczki i postawił je na stoliku. Murry zniecierpliwiony swoją nowiną zaczął podskakiwać żwawo na fotelu, pomimo swoich lat, i szybko poprawił okulary, które zsunęły mu się na nos. Severus spojrzał na swojego przyszywanego wujka z nutką ciekawości. Ten czarodziej zawsze był promienny, a teraz radość buchała od niego, że Severus sam poczuł ciepło na policzkach.
- No dobra... - nalał bursztynowy płyn do szklanek i podał jedną mężczyźnie. - Mów.
- Po raz trzeci zostanę dziadkiem!
- Moje gratulacje! – uścisnął dłoń mężczyźnie. Murry razem z Marią mają trójkę dzieci. Dwóch synów i córkę, którą jego wujek usilnie chciał zeswatać ze Severusem, na co mężczyzna prychał pogardliwe. W końcu po kilku latach prób Murry'ego, aby wydać córkę za profesora Eliksirów, dał sobie spokój. Kobieta znalazła lepszego kandydata na męża, zdaniem Severusa oczywiście, i razem żyją już od 8 lat ze sobą oraz ich wrednym synkiem. - To, komu się powiększy rodzina? - opróżnił szklankę do połowy.
- Carl będzie miał drugie – wyszczerzył zęby w miłym dla oka uśmiechu.
- Czyli Maria jest u nich, tak? - wolał nie mówić imienia jego synowej, bo szczerze nie pamiętał, jak ona się nazywała. Sohpie, a może Octavia? Sam już nie był pewien.
- Och, tak. Jak ona się cieszy... - i zaczął opowiadać, jak to dowiedział się, że po raz pierwszy będzie dziadkiem, wcześniej mówiąc o tym, jak to Maria zaszła w ciążę z ich pierwszym dzieckiem - Carlem. Kiedy skończył opowiadać, spojrzał z zaciekawieniem na młodszego mężczyznę. - Wpadniesz w przyszłym tygodniu?
- Robię to od lat. Nigdy nie opuściłem imienin twojej uroczej małżonki.
- Chciałem się upewnić, bo mogłeś mieć inne plany.
- Niby jakie?
- Może... no wiesz, Severusie, byś się spotkał z jakąś kobietą? - mężczyzna przygryzł wargę. Jak on nie znosił, kiedy Murry usilnie próbował go zeswatać z każdą kobietą i natarczywie schodzić na temat związków.
- Wieczór mam wolny. Spokojnie pojawię się - polał do pustych szklanek unikając wzroku wuja.
- Kiedy się w końcu ustatkujesz?
- Mam pracę, przecież - warknął.
- Chodzi mi o kobietę Severusie - posłał mu tajemniczy uśmiech.
- A po co mi jakaś kobieta? Wolę być sam i proszę, nie utrudniaj mi tego.
- Cały Severus, lepiej będzie, jeśli zmienimy temat – powiedział szybko staruszek, śmiejąc się pod nosem.
- Z przyjemnością - oznajmił Snape.
- Słyszałem, że mieliście wypadek w szkole. Co się stało?
- Więc tak...
Severus zaczął opowiadać tyle, ile wie na ten moment. Wyjaśnił, jak to zabrał Granger z Zakazanego Lasu. Murry widział błysk w oku Mistrza Eliksirów, kiedy ten mówił o tej młodej kobiecie. Mimo swoich lat zauważył jak Severus opowiada o pannie Granger, a jego głos był miękki i łagodniejszy niż zazwyczaj. Murry przeczuwał, że ta młoda kobieta zamieszała mu w głowie, czego nigdy wcześniej nikt nie dokonał. Uśmiechnął się pod nosem wyobrażając sobie jak pewnego dnia Severus przedstawia mu kobietę. Opróżnił szklankę patrząc uważnie w ciemne oczy Snape'a.
Witajcie kochane Misiaczki ♥
Wasza nieogarnięta agentka Jazz w nocy nie mogła spać ;x Z tego powodu od 2 do 5 nad ranem czytała całkiem przyjemne opowiadanie. Potem zrobiła sobie mocną, kawę po której już nie zasnęła i jeszcze jedną i jeszcze... I tak w ten sposób wyszedł rozdział niezbyt przyjemny, pisany pod wpływem dużej dawki kofeiny w organizmie za co przepraszam najmocniej. Nie jest ciekawy i pewnie oczekiwaliście innego obrotu sprawy za co przepraszam.
Ogromnie Wam dziękuję, za bardzo miłe komentarze pod ostatnią notką! Ja nadal nie mogę uwierzyć że to ponad 20.000 wyświetleń i co najważniejsze, że ktoś tu zagląda i czyta te moje marne wypociny. Kocham Was! ;* Gdy czytałam Wasze komentarze to zrobiło mi się tak miło na sercu och... wcale nie płacze. Nie myślcie tak :3
Ahh... w opowiadaniu pojawiła się nowa osoba :D Szukałam długo jakiegoś zdjęcia by odzwierciedlał Murry'ego. Zaczęłam szukać w innej kategorii i tak Woddy Allen jest moim Człowiekiem Morza :3 Myślę, że polubicie tego staruszka :)
Jezu Jezu, że nie skomentowałam poprzednich, ale przez dwa tygodnie byłam nieobecna i dopiero teraz wróciłam i stopniowo nadążam z zaległościami :3
OdpowiedzUsuńNo cóż by Ci tu powiedzieć, Malwinko? Przede wszystkim czekam, aż wejdziesz na Gadu i spokojnie sobie popiszemy, bo lekko się stęskniłam <3
Kokaina Ci jak najbardziej służy, czekam na więcej takich rozdziałów :)
I co teraz? Och nie... tylko nie skacz skarbie z balkonu :) 2tyg to nie tak dużo... oczywiście dużo bo nie mogłyśmy normalnie pogadać. A teraz? xd Muszę zrobić Ci spam na GG :D
UsuńKokaina... ale ja ty no... dobra już się bardziej nie pogrążam. Udajmy, że to była "kofeina" xd
Całuski ;**
Kocham Woddy`iego pokochalam Murryego i kocham martwiacego sie Severusa ;D
OdpowiedzUsuńBooooziu, to wszystko bylo tak genialnie opisane, ze jezyka w ustach mi brak, normalnie szczena opada.
Zawsze wiedzialam ze Severus chodzi z eliksirami schowanymi w kieszenieach gotowy na kazda ewentualnosc ;D
Bledy wybacz - tablet ;-;
No, no... siostro ale ty teraz miłości wyznałaś :D Mrrr... po prostu ^.^ Dobra... odbija mi xd
UsuńŻe szczęka opada? Merlinie no nie! Zadzwonię na ich infolinię! No jak oni śmią pff... ;x Ten krem Corega on nie działa O.o Puszczę im tam avadę to oddadzą monety, mugole jedni! :D
Ja bym chciała znaleźć u niego w kieszeni Eliksir Miłosny, och tak! :3
No nie... -.- najpierw telefon teraz tablet. Na prawdę to narzędzia szatana xd
Buziaki! <3
Cudo, cudo, cudo *_*
OdpowiedzUsuńPięknie to wszystko opisałaś. Woddy jako Murry? Trafny wybór :3
Czekam z utęsknieniem na następny rozdział.
No nie! Ja sobie nie życzę tak dużo cukru *.* w Twoim komentarzu kochana.
UsuńUdajmy, że to było cudowne i piękne xd I każdy będzie zadowolony :) Jazz na pewno buhaha... wybacz tą mroczną naturę :D
Całusy ;3
Ten staruszek jest uroczy, uwielbiam takie postacie. *.* O Boże, Snape-miły? (no, dość miły) To było zaskoczenie :D
OdpowiedzUsuńSevcio z Hermioną w ramionach... mmm... To było.. FAJNE XD Tak się dziwnie uśmiechałam w tym momencie, że wyglądałam jak Luna. ;D To chyba nie będzie mieć z Voldkiem nic wspólnego...? Mam nadzieję, ale ciekawe, czyja to sprawka, czy przypadek, czy coś. O.o
Uwielbiam 'cholibki' Hagrida, są okropnie świetne :D
Hiehiehie, nie płaczesz? Hmm... No nie wiem xD
Nie mogę się doczekać nn i kazania Snape'a XD
Była Nebula ;P
Ja chyba pójdę wpaść do Murry'ego na herbatkę *.* Snape, to Snape... tego nie ogarniesz xd nawet tej jego "słodkiej" życzliwości :D
UsuńCo tam ją nosić na rekach... hah pocałunek był lepszy ^.^ Wiesz... nie odpowiem na to pytanie bo TY xd za dużo wiesz :D I sama się dowiesz w kolejnych rozdziałach czy było coś z Voldkiem wspólnego czy nie xd
No może jedna łezka spłynęła mi po policzku ale nic więcej *.* o nie! Jazz nie płacze... dobra nie pogrążam się xd
I jak ty nie powiedziałaś mi, że zmieniłaś nick? O.o mam Ci wymienić wszystkie Twoje poprzednie? Haha... xd
Ściskam ;**
Rozdział meeega :3 Już myślałam,że Hermiś...no wiesz xDD Gdy zobaczyłam Woody'ego na zdjęciu zaczęłam się chichrać xD Już myślałam,że jakąś gwiazdę filmową tu wstawisz ;D Świetnie opisane,wszystko.Genialne :3 Uwielbiam Twoje opowiadania.Nie mogłaś spać? Nie martw się,ja też tak miałam xD Wcale nie płaczesz? XD Nie wierzę Ci xD Czekam na nowy rozdział,i żeby dłuższy był XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Helenaaa :3
Merlinie... jak mi miło *.* Hah... no wiesz ja jestem zła i okrutna, ale aby Hermionę uśmiercić? Heh... Jazz do tego stopnia zły nie jest xd
UsuńGwiazdę filmową no nie... ale fajnie, że tak pomyślałaś :3
No nie...! Za dużo cukru, za dużo... ;x Och to nie jest wcale tak świetnie opisane ani genialne. Naprawdę skarbie <3
Oj cicho...nie płaczę i tyle :3
Jeszcze dłuższy? Och... ale wymagania masz kochanie :) Może uda się coś z tym zrobić xd
Całuski ;**
Czytam ten rozdział i czytam i zastanawiałam się kiedy on się potknie o tą swoją mega seksowną szatę, gdy po nią biegł. Nie wiem czemu, ale taka scena aż się prosiła :-) Ale przecież to by zburzyło jego nieskazitelny imgage :-) Ha ha. Fajnie, że wprowadziłaś nowego bohatera, przynajmniej Snape będzie mógł z kimś pogadać i nie tylko o eliksirach, ale tak bardziej od serca przy Ognistej. Dobrze przynajmniej, że już dotarło do niego, że kocha tą Gryfonkę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHah... zabiłaś mnie tą seksowną szatą :D Może kiedyś Sev będzie iść dumnym krokiem i BUM! Hah... mój mózg, złe myśli ;.;
UsuńWylewanie swoich uczuć przy ognistej zawsze spoko! :D
Buziaki <3
Ten rozdział jest genialny :-)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny !!!
Och... dlaczego mnie tak rozpieszczasz? *.* Nie jest genialny ale miło, że tak uważasz. Nie przekonuj mnie, że jest inaczej bo Jazz bardzo uparty jest xd
UsuńCałuski *.*
Rozdział cudowny! :D Już lubię tego dziadka xD
OdpowiedzUsuńZastanawiam się kiedy Sev wyjawi swoje uczucia Hermionie?
Mam nadzieje, że już niedługo :P
Teraz idę po lody, a później będę płakać za Hermioną w poduszkę!
Życzę weny i pozdrawiam! ;33
Sev ma przyszywanego wujka, jak słodko *.*
UsuńKiedy wyjawi... och braciszku nie wiem, hah :D Ale Jazz zły i okrutny xd
Czemu za Hermioną płakać? Och mała... nie płacz. Przytuliła bym Ciebie ale złamię opinię brata mięśniaka... ale co tam xd
Buziaki ;**
"Edycja limitowana" uwielbiam Twoje perełki :)
OdpowiedzUsuńDługo kazałaś nam czekać na tę notkę ale warto było. Rozdział bardzo składnie napisany, czyta się z zapartym tchem. Podoba mi się, że nie przyspieszasz akcji na siłę.
Nowa postać - bardzo duży kontrast do Severusa, ciut zbyt mocny jak dla mnie. Jeden Dumbledore wystarczy.Nie jestem jednak na nie ale również nie na tak.
Obyś miała takich nocek jak najwięcej :P
Ajć... Jazz'ik ma perełki! Ale to słodko zabrzmiało *.* Dziękuję! <3
UsuńDługo... ehh wiem. Nie mam nic na swoje wytłumaczenie, może to, że nie było mnie prawie tydzień w domu ;.;
Bo ja mam od początku zaplanowane iść ślimaczym tempem. U mnie wszystko spokojnie i powoooli xd
Dziękuję, że napisałaś swoją opienie jeśli chodzi o Murry'ego :) Sama nie wiem czy mi dropsik wystarczy xd
Więcej nie przespanych nocy? Wiesz na co mnie skazujesz? Hah... xd
Całusy <3
Biedna Hermiona, Hermionka, Hermionusia. :( No, ale gdyby nie to, Snape nie wiedziałby, że ją kocha. Zdałby sobie z tego sprawę, ale z lekkim opóźnieniem, więc jest dobrze. xd
OdpowiedzUsuńOd razu, gdy wspomniałaś po raz pierwszy o nim, polubiłam naszego Człowieka Morza! <3
Och, moja Jazzunia nie spała. :( Ty mój Mistrzu, tyle kofeinki! Jak to wykorzystałaś? ;> Hahhaa, o Boże! ^^
No to całuję, całuje, pozdrawiam również i czekam na nn. ;* <3
To Severus, tego nie ogarniesz :D Ale przykre, że w takich okolicznościach to sobie uświadomił ;.;
UsuńHah... Murry budzi sensacje... xd Jazz co ty zrobiłaś? Hah *.*
Widzisz jaka biedna, zero snu :c A później musiałam jeszcze zająć się naszą pracą, dużo tego było, oj dużo :D Kofeina mnie kocha! <3
Całuski! ^^
Świetne! Yhhh no myślałam że to się inaczej skończy,: łzy, cierpienie i miłość...ale twoje lepsze xD Ale jestem ciekawa co się z tym puchonem stanie! Haha oczywiście zwracam uwagę na takie szczegóły xD
OdpowiedzUsuńOgólnie super rozdział :-D Jesteś miszczem *.* Pozdrawiam i zapraszam do mnie dracoihermionasielofciajaxd.blogspot.com :-D
Łzy, cierpienie? Nie myślałam nad takim scenariuszem :) Ale bardzo ciekawy pomysł przyznam ^^
UsuńO a się przekonasz co z naszym Kevinem... hah :D Nic nie powiem, oj nic xd
Mistrzem? Merlinie... nie rób tak bo się rumienie! :3
Jak znajdę chwilę to wpadnę :)
Buziaki <3
Witaj moja córko kochana XD. uzależniona od kofeiny (ale to szczegół).
OdpowiedzUsuńWybacz, że Twa matka z takim opóźnieniem pisze, ale jest gupia, bo pisała rozdział (a tak, jest gotowy XD). a teraz proszę! przeklinaj mje do woli XD.
rozdział.. no wież czo.. takie mrrrożące krew w żyłach przygody Gryfonki pisać i je tak szybko kończyć? brakowało mi jakiegoś trupa.. (odkryłam u siebie nowy fetysz ;d).
Salazarze.. jakie to było piękne.. to oddanie Severusa - cuudowne. jak ja bym chciała, żeby ktoś za mnie się tak poświęcał.. mamo mamo mamo.
brawo ! nagrodę, za wczesny zapłon otrzymuję SNAAPE! nareszcie się zorientował, że coś czuje do Hermajni ;-; .. szkoda, że musiało dojść do takiej katastrofy, by wreszcie to ogarnął. a ti ti..
człek Morza ;-;. wiedziałam, że to Alien XD. już gościa polubiłam, ale wyobraziłam go sobie, jako stukniętego staruszka.. mózgu przestań XDD.
a czy moja córka wie czo.. czy Ona wie, że kocham jej bloga, opowiadanie, rozdziały, nowe/stare postacie i ogólnie ją? czy wie, że wywołuje takiego banana na mordzie, gdy dodaje nowe posty? no ja mam nadzieje, że wie ;3.
dzięęęękuuuuuuuujeeeeeeeeeem ! borze, pisz tak dalej, bo taki talent cza rozwijać <33.
z pozdrowieniami od gupiej mamuśki! XD.
Nie jestem wcale uzależniona! Może troszkę tam wypije... ale to nie zmienia faktu, że no ten... Merlinie pogrążam się ;x
UsuńMoja matka kochana nie jest głupia! Jest najukochańszą mamusią na blogerowym świecie! Która posiada niezwykły talent *.* Tylko szkoda, że talentu się nie odziedzicza :c
Hah... ja lubię niszczyć 'słodką' przygodę :D W końcu jestem zła i okrutna :D
Ja bym dała Sevowi jakąś karę... za ten zapłon w miłości... :D Już mam ten plan taki ten teges... xd Mózgu przestań już!
Stuknięty starzec? U mnie inna wersja... może zrobię taką hmm... 'wersję limitowaną' hah :D
Mamooo... ja nie wiem co powiedzieć, no! To takie miłe, że aż dech w piersi zapiera <3 Wiem, że mnie kochasz (bo jak tu Jazz'a nie kochać xd), a mojego bloga ogólnie całego? Emm... to teraz nie wiem co powiedzieć. Dziękuję! ;**
Och znów... grr...! Ja nie mam talentu albo jak to tam zwą xd Ty coś brałaś, jestem tego pewna :D
Całuski, Jazz'ik ^^
No jak można, biedna Hermiona. Kurcze z tym patronusem to było urocze. *.* I Sevcio pędzący do Zakazanego Lasku. Takie fajne skurcze w żołądku miałam. ;) O Merlinie, najjaśniejsza siwizno Dumbledora, Woddy. <3 Jak ja go kocham!! *.* Człowiek morza, epickie. ^^ Ty jedna, małpo moja, kochana, Ty się wysypiaj dobrze, a nie na kawkach jedź!! Bo Cię Ciocia przypilnuje. :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następną notkę. :)
Całuski, Cyzia. :***
Ajć... ciocia no normalnie można :D Jazz jest przecież zła i okrutna ^^ A może po prostu Ciebie brzuch bolał, a nie żadne skurcze? Skurcze?! No wiesz... dopiero teraz się dowiaduję O.o Grr...!
UsuńZaproszę Ciebie w imieniu Murry'ego na herbatkę do apteki *.* Jakże słodko i uroczo... :3
No nie da się tak... :c Nie moja wina, że spać nie mogę a kolejna sprawa, że kawa mnie koffa! :D Ale pokemoniasto zabrzmiało xd
Całuski! ;**
No i po raz kolejny czytam twój rozdział z takim opóźnieniem. Mów co chcesz, ale ja sobie tego nie wybaczę :_: ;d
OdpowiedzUsuń"Zbolała dusza" jebłam xd On to kuźde ma ciągle "zbolałą duszę". Nio to ci biedni Sevuś, no. Taka to już jego zbolała natura :_: xd
No Sevcio.! Co chciałbyś sobie popatrzeć na widoczki, co.? Albo sam byś ją najchętniej przebrał, nie.? Hah, no nie ma tak dobrze, nie ma xd
Hah już lubię Murry'ego ^^ Fajnie, że dałaś nową postać ;d Mam nadzieję, że jeszcze nie raz o nim wspomnisz ^^
Jestem ciekawa jakim to też kazaniem uraczy Hermi nasz kochany Sevcio ;x
Hah, rozdział świetny.! Już czekam z niecierpliwością na kolejny.!
Weny mycha, weny ;3
+Wybacz za nieogarnięty komentarz *.*
Całuje : psychiczna To$ka ^.*
Cicho pando... ^^ Jazz wybacza :D
UsuńNo wiesz ty co? Zniszczyłaś mnie doszczętnie tą zbolałą duszą i naturą heh... ;x
Pando... xd cóż ty masz za myśli nieczyste? A może nawet jeśli by przebrał... ^^Oj wspomnę o Człowieku Morza, spokojne :D
Ja kocham Twoje nie ogarnięte komentarze... ♥
Całuski ;**
Zostałaś nominowana szczegóły u mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://tylko-to-i-milosc.blogspot.com/2013/08/nominacja-do-liebster-blog-award.html
Dziękuję ♥
UsuńProszę o następną część *O*
OdpowiedzUsuńHeh... spróbuj zaklęcia 'accio' może zadziała w tym przypadku ^^
UsuńMam początek rozdziału... ale pan wen ma humorki i stoję w miejscu ;x
Całuski Jazz ♥
Ale mnie wciagnelo to opowiadnie masakra hehe....pozdrawiam Cie serdecznie i oczywiście czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńStrasznie mi miło,że opowiadanie aż tak wciągnęło ^^
UsuńRównież pozdrawiam, całuski Jazz ♥
NARESZCIE się doczekałam.
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć, kochana. Bardzo miła niespodzianka na koniec dnia.:)
Zapraszam na opowieść HG/SS na worldbytaiyo.blogspot.com !
Taiyo
Och... strasznie mi miło ^^
UsuńDziękuję ślicznie ;**
Właśnie czytam zaległe blogi i na pewno wpadnę do Ciebie *.*
Całuski ♥