Słońce
powoli chyliło się ku zachodowi, dając ostatnie promienie.
Bladoróżowe niebo zastygło w swym stanie, jakby czekając na
najgorsze. Młoda kobieta stała na wzgórzu, jej gołe stopy były
sine, lecz zimno jej nie przeszkadzało. Stała tak, ubrana w czarną
sukienkę sięgającą kostek. Jej kasztanowe włosy powiewały na
wietrze razem z czarnym materiałem. Twarz miała opanowaną, tylko z
jej oczu bił lód. Lód, który pokrywał także jej serce, wiedzące
niegdyś, co to dobro i miłość. W całej tej postaci dało się
ujrzeć coś jeszcze. Znak, który tkwił na lewym przedramieniu.
Czarne jak noc znamię miało kształt czaszki z rozwartą szczęką,
z której wychodził wąż. Każdy w świecie czarodziejów wiedział,
co to oznacza. Kobieta uniosła różdżkę, celując w pierś
mężczyzny klęczącego przed nią. Twarz miał czerwoną od krwi,
we włosach kryły się zaschnięte liście. Błagał, prosił o
litość. Kobieta nie słuchała jego skomlenia. Nabrała powietrza i
krzyknęła: Avada Kedavra! Z różdżki wyleciało zielone
światło, które ugodziło mężczyznę w pierś. Jego martwe ciało
opadło na trawę. Do jej uszu dobiegły okrzyki i wiwaty
zakapturzonych postaci. Dziewczyna z lekkim uśmiechem ukłoniła się
przed nimi z gracją.
Ptaki
zaczęły powracać do swych gniazd, wiatr zmalał na sile. Potem
nastała ciemność...
Hermiona
otworzyła szeroko oczy, siadając na łóżku. Czuła, że jest tak
zalana potem, jakby ktoś wylał na nią wiadro z wodą. Oddychała
szybko, próbując złapać dech.
– Lumos
– wyszeptała, łapiąc za różdżkę.
Była
w swoim dormitorium, w swoim łóżku. Uchyliła kotary i zobaczyła
swoje koleżanki, które spokojnie spały. Zamknęła oczy i ponownie
otworzyła. Teraz na pewno była w Hogwarcie. Jest bezpieczna.
Odetchnęła z ulgą.
Pośpiesznie wyszła z łóżka i zbiegła schodami do pokoju wspólnego. Usiadła na kanapie, rzucając zaklęcie wyciszające na całe pomieszczenie. Nie wiedziała, co zrobić. Zabiłam człowieka! Należę do Lorda Voldemorta! Jestem śmierciożerczynią! Może powinnam pójść do Dumbledore’a? Ale to był tylko zły sen. Nic więcej... Starała się sama siebie przekonać. Podciągnęła kolana pod brodę, wybuchając gromkim płaczem.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Witajcie
Jest to najkrótszy rozdział jaki pojawi się na blogu. Ja nie miałam siły napisać nic więcej. Rozdział można porównać do mojego nastroju, czyli jest kiepski. Nie potrafię dodać nic więcej. Przepraszam.
Dziękuję za to, że po prostu jesteście...
krótkie ,ale bardzo ładnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na NN. :3
Pozdrawiam Cyzia14.
Smutny rozdział ;<
OdpowiedzUsuńI krótki ;p
Ale ważne że jest! ;)
Weny!! :)
Króciutki, ale naprawdę podsyca ciekawość na kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńDoskonale to rozumiem, teraz mam bardzo podobny humor.
Życzę poprawy humoru i weny!
Fajny sen!
OdpowiedzUsuńMoże Tom ją opętał? .___.
To byłoby ciekawie! ☻
Czekam na nn!
- Dawna Sakura
Ale smutne, właśnie natrafiłam bloga. Cudnie piszesz bardzo mi się podoba, czekam na next
OdpowiedzUsuńA tym czasem zapraszam do siebie na bring-me-to-live.blogspot.com/
Pozdrawiam
SPL;D
Rozdział super szkoda, że taki krótki...Ciesze się, że wróciłaś ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzeje, ze szybko coś dodasz ;D
Pozdro i weny
POISON
Super, że wróciłaś i dałaś radę coś napisać.
OdpowiedzUsuńMi się bardzo podobało, lubię takie smutne rozdziały :3
Nie martw się, nie jest kiepski. Dobrze że w ogóle udało Ci się coś dodać ;)
Czekam na NN.
Całuję i ściskam mentalnie, Esther (dawniej Isabell)
~~xoxo~~
Okropny sen, biedna Hermiona :c
OdpowiedzUsuń