czwartek, 14 marca 2013

Rozdział 12


Coraz mocniej zaciskała powieki, jakby to miało sprawić, że znów zaśnie. Po godzinie siedzenia w pokoju wspólnym z niechęcią wróciła do swojego dormitorium, ale już nie zasnęła. Przewracała się z boku na bok, w sumie to chyba dobrze. Nie chciała, by znów nawiedził ją ten sen.


Lavender Brown i Parvati Patil krzątały się po dormitorium, szukając podręczników i pakując je do torby, by tylko nie spóźnić się na mugoloznawstwo. Hermiona nie uczęszczała na ten przedmiot, dlatego mogła jeszcze pobyć przez półtorej godziny samej. Gdy w dormitorium nie było nikogo, a z pokoju wspólnego nie dochodziły żadne odgłosy, Hermiona nieco mozolnie przewróciła się na drugi bok.


***


Wielka Sala była niemal pusta. Większość uczniów brała udział w porannych zajęciach. Przy stole Puchonów siedziało tylko dwóch chłopców, stół Gryfonów, tak jak Krukonów, był pusty, a przy stole Ślizgonów siedziała jakaś piątoklasistka. Hermiona zajęła miejsce. Nalała sobie owocowej herbaty i raczyła się naleśnikami. Jedzenie trochę poprawiło jej humor. Nadal czuła wstyd po swoim napadzie histerii na wczorajszym szlabanie, a do tego jeszcze ten przerażający sen... Odgoniła czym prędzej nieprzyjemne myśli od siebie.


Ciszę w Wielkiej Sali przerwał stukot obcasów. Chwilę później u boku Hermiony zjawiła się opiekunka Domu Lwa – profesor McGonagall.


– Smacznego, panno Granger.

– Dziękuję. – Przełknęła spory kawałek naleśnika. – Dzień dobry pani profesor.

– Dzień dobry. Jak skończysz śniadanie, przyjdź do pokoju nauczycielskiego. Dobrze?

– Coś się stało? – Spojrzała uważnie na starszą kobietę, jednak nic nie wyczytała z jej twarzy.

– Chciałabym z tobą porozmawiać. – Odeszła, zostawiając dziewczynę samą.


Hermiona była zaintrygowana, dlaczego profesor McGonagall pragnie z nią rozmawiać. Dokończyła naleśniki, wypiła herbatę, a gdy talerz zalśnił czystością, podniosła się od stołu. Tylko raz była w pokoju nauczycielskim i to na trzecim roku, gdy profesor Lupin, przeprowadzał lekcję o boginie kryjącym się w starej szafie. Wychodząc z Wielkiej Sali, skręciła w lewo, na końcu korytarza po prawej stronie były dębowe drzwi. Powoli podeszła i zapukała. Słysząc pozwolenie, weszła do środka.


Pomieszczenie było dość jasne. Po lewej stronie stał długi, masywny stół – tu zasiadali wszyscy profesorowie. Jedno krzesło było większe od pozostałych, które bez większych złudzeń musiało należeć do Hagrida. Na stole leżały wypracowania, a ściany były pomalowane farbą w kolorze karmelu. Nad stołem wisiały obrazy różnych czarodziei, zapewne dawnych profesorów. Naprzeciwko wejścia było coś na wzór mugolskiej tablicy informacyjnej. Znajdował się tam plan lekcji wszystkich roczników, dyżury nauczycieli, prefektów oraz inne rzeczy, których dziewczyna nie była w stanie odczytać. Po prawej stronie od drzwi stała szafka z napojami i przekąskami. Reszta ścian była zapełniona półkami z najróżniejszymi księgami. W rogu za wysokim wieszakiem dostrzegła starą szafę, w której niegdyś profesor Lupin znalazł bogina. Po prawej stronie stały dwa stoliki z fotelami. Gryfonka dopiero teraz zauważyła obecność profesorów. Przy stole siedziała profesor Trelawney, zanudzając profesora  Flitwicka informacjami o wyjątkowym położeniu  Marsa wobec Saturna. Tuż przy półce z książkami stała profesor McGonagall, zerkając na nią spod okularów połówek.


– Dzień dobry – grzecznie się przywitała. Profesor Trelawney dziwnie na nią spojrzała, przez co Gryfonka zmieszała się trochę.

– Hermiono – profesor McGonagall gestem ręki kazała jej, by poszła za nią w głębię pokoju. Dziewczyna zauważyła dopiero teraz okno i piękne, kasztanowe zasłony. Profesor usiadła na kanapie, poklepując miejsce koło siebie – może poczęstujesz się herbatą?

– Nie, dziękuję, dopiero co wypiłam.

– Dobrze. Wezwałam cię tutaj, bo chcę z tobą porozmawiać. – złączyła koniuszki palców zupełnie jak Dumbledore.

– Coś się stało?

– Ostatnio nauczyciele martwią się o ciebie – wyjaśniła, nie owijając w bawełnę.

– Dlaczego? – Spojrzała uważniej na kobietę.

– Jesteś nieobecna na lekcjach, dziwnie się zachowujesz.

– To chyba jakaś pomyłka, pani profesor.

– Hermiono, jesteś moją podopieczną. Mam was tylu – tu się uśmiechnęła – że nie mam czasu, by z każdym porozmawiać. Powiedz, co się dzieje.

– Naprawdę nic. – profesor przyjrzała się jej dokładnie znad swoich okularów.

– Nie musisz tego ukrywać. Mogę ci pomóc. Wystarczy, że mi powiesz. – McGonagall położyła opiekuńczo dłoń na jej ramieniu

– Pani profesor, nic się nie dzieje. To prawda, ostatnio jestem przemęczona, nie wysypiam się, ale to wszystko, naprawdę.

– To przez tę naukę. Musisz więcej odpoczywać i spędzać czas na świeżym powietrzu!

– Obiecuję.

– To dobrze. Bałam się, że to coś poważnego. – posłała jej ciepły uśmiech. Drzwi się otworzyły. Hermiona natychmiast odwróciła wzrok. Jej oczom ukazał się sam Severus Snape. Rozejrzał się, spojrzał na zmieszaną Gryfonkę, po czym przeniósł swój wzrok na McGonagall. Dziewczyna mogła przysiąc, że kiwnął głowa porozumiewawczo do jej pani profesor. – Jaką masz pierwszą lekcję?

– Zielarstwo – odpowiedziała półprzytomnie. – Muszę już iść.

– Severusie, mogę z tobą porozmawiać?

– Oczywiście, Minerwo.

– Do widzenia – powiedziała Gryfonka i opuściła pokój nauczycielski.


***


Na zajęciach i podczas posiłków próbowała porozmawiać z przyjaciółmi. Bardzo tęskniła za Harry’ym, Ronem i Ginny. Byli tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Podwójnie bolało ją to, że nie może zwierzyć się przyjaciółce. Dawno nie rozmawiały, a chciała jej powiedzieć o dziwnym zachowaniu Malfoya, bo wcześniej pominęła większość szczegółów, o szlabanie, jak i o samym profesorze eliksirów. Na tej osobie skupiła się najmocniej. Wyobraziła sobie Snape’a i ją, przytulających się... O czym ja myślę? To mój profesor! Stała zamyślona na korytarzu w lochach, kiedy drzwi do sali otworzyły się z hukiem i stanął w nich profesor.


– Granger! Odbywasz swój szlaban w sali, a nie na korytarzu! – zagrzmiał.

– Przepraszam – wymamrotała.

– Jesteś spóźniona, co oznacza, że zostajesz dzisiaj dłużej – powiedział z dziwną satysfakcją w głosie. – No dalej! Do klasy! – warknął.

– Już idę...

– W końcu, a teraz siadaj. – Wskazał ręką stół, stojący naprzeciw biurka. – Dzisiaj trochę posprawdzasz. – Podszedł do biurka, z szafki wyciągnął pergaminy, po czym położył je przed Gryfonką. – To testy pierwszego i drugiego roku.

– Dobrze, profesorze.


Szło jej całkiem nieźle. Zatrzymała się nad jedną pracą, mrużąc oczy.


– Panie profesorze?

– Tak? – Podniósł głowę znad czytanej książki.

– Mam mały problem.

– Jaki, Granger?

– Nie mogę doczytać. – Wskazała na pergamin.

– Pokaż. – Podniósł się z krzesła. Wziął od Gryfonki pergamin, dotykając przy tym nieświadomie jej dłoni. – Dobra... Sam to sprawdzę. – Powrócił na swoje miejsce, chwytając za pióro. Hermiona czuła na policzkach rumieniec, kiedy mężczyzna dotknął jej dłoni. O Merlinie...


Sprawdziła już cały drugi rocznik. Teraz wzięła się za pierwszą klasę – oczywiście łatwiejsze zostawiła sobie na sam koniec.


– Granger! – Usłyszała zimny głos profesora. Zamrugała kilka razy.

– Co?

– Jak to: co? Słucham się mówi! Nie przypominam sobie, abyśmy przeszli na ty.

– Przepraszam – powiedziała zakłopotana. – Słucham, profesorze?

– Może byś wykonywała swoje zadanie, a nie się na mnie gapiła? – powiedział swoim aksamitnym głosem i posłał w jej stronę kipiący uśmieszek.

– Wypraszam sobie! – Zarumieniła się.

– Ja wiem, że nie możesz oderwać ode mnie wzroku.

– Pan chyba żartuje!

– Pochlebia mi to, jak na mnie patrzysz... ale jesteś na szlabanie, Granger – powiedział z ironią w głosie.


Popatrzyła na niego groźnie. Nie miała pojęcia, że zawiesiła na nim wzrok. Codziennie się jej coś przytrafiało. Taki wstyd! Od czasu ich ostrej wymiany zdań starała się nie patrzeć przed siebie, tylko wykonywać zadanie. Przez kolejne półgodziny sprawdziła sześć prac. Poczuła, że zaschło jej w ustach. Mistrz Eliksirów jakby czytał jej w myślach i postawił przed nią kubek.


– Co to? – zapytała, patrząc na mężczyznę.

– Woda.

– Dziękuję. – Była tak spragniona, że wypiła na raz całą zawartość. Dopiero po chwili zorientowała się, że nie podał jej tego, o czym zaświadczył. – Co ty wyprawiasz?

– Uważaj na język, Granger! – warknął.

– Coś mi tu dodałeś!

– Nie jesteśmy na ty, kolejny raz ci to powtarzam!

– No, ale... coś tu jest!

– Uspokój się, do cholery – warknął już poirytowany.

– Idę do profesora Dumbledore’a.

– Żeby powiedzieć, że chcę cię otruć, głupia Gryfonko? Ha! Idę z tobą!


Szybko pokonali lochy i zanim się obejrzała, Snape podawał hasło, a gargulec odskoczył, ukazując im schody. Wdrapali się po nich. Hermiona wpadła do gabinetu dyrektora jak burza, zapominając o tym, by nawet zapukać.


– Chcę złożyć skargę na profesora Snape’a! – Weszła, rozglądając się po pomieszczeniu. Dyrektor siedział za swoim biurkiem, jedząc dropsy.

– Witam cię Hermiono – powiedział zdziwiony dyrektor. – O, i jeszcze ciebie, Severusie – oznajmił, widząc swojego pracownika.

– Ktoś powinien ponieść karę – rzekła Gryfonka, zadzierając głowę w górę.

– Uważaj na język, Granger, ostrzegam cię! – Stali naprzeciwko siebie, nie zwracając uwagi na obecność Albusa Dumbledore’a

– Grozisz mi?

– Gryffindor traci dziesięć punktów!

– Jeszcze co?! – wysyczała dziewczyna, zakładając ręce pod biustem.

– Kolejne dziesięć punktów, ty... – Nie zdążył dokończyć.

– Cisza! – zagrzmiał dyrektor, wstając z fotela. – Na miłość boską, uspokójcie się! Hermiono, proszę, byś usiadła – nakazał dyrektor, wskazując dłonią krzesło. – A teraz z racji tego, że damy mają pierwszeństwo, opowiesz mi, co się wydarzyło.

– Pff... – prychnął Snape.

– Severusie – upomniał go starzec, mrużąc oczy.

– Sam pan widzi, profesorze – poskarżyła się Hermiona.

– Cicho siedź, Granger! – warknął Snape.

– Cisza! Zachowujecie się jak dzieci. Severusie, zajmij fotel obok panny Granger. – Mężczyzna nie raczył się ruszyć, ale widząc twarz dyrektora, ze skwaszona miną wykonał zadanie

– Widzi pan, i taki ktoś ma nas nauczać?

– Granger! – wysyczał przez zęby Mistrz Eliksirów.

– Cisza! Ile mam to powtarzać? Severusie, siedzisz teraz cicho, a panna Granger mówi.

– Dziękuję, panie dyrektorze – powiedziała Gryfonka. – Byłam na szlabanie u oto tego potwora...

– Minus dziesięć punktów!

– Severusie...

– Sprawdzałam testy i dostałam kubek. Profesor Snape powiedział, że to jest woda. Wypiłam, dopiero później zorientowałam się, że coś jest nie tak.

– Wierzysz jej, Albusie? – Severus spojrzał na dyrektora, który właśnie wkładał do ust cytrynowego dropsa.

– Nie powiedziałem tego. Teraz proszę cię, Hermiono, byś wysłuchała profesora Snape’a.

– Jeśli muszę...

– Widzisz sam, Albusie. Kogo ja muszę uczyć! Nic jej nie dodałem.

– I co ja mam z wami teraz zrobić? – Zamyślił się, a po chwili na jego ustach pojawił się uśmiech. – Na początek proszę, abyście się pogodzili.

– Co? – warknął mężczyzna.

– Ale profesorze... – oburzyła się dziewczyna.

– Natychmiast! – Oboje wstali, unikając swojego wzroku. Snape pierwszy wyciągnął rękę. Dziewczyna lekko ją uścisnęła i szybko zabrała. Oboje przy tym wymamrotali „Przepraszam”. – Z wami jak z dziećmi... – Zaśmiał się. – No dobrze. Hermiono, teraz nas wysłuchaj. Minerwa martwi się o ciebie, więc poprosiła profesora Snape’a, by dał ci eliksir wzmacniający.

– Właśnie – wymamrotał Snape, mrożąc Gryfonkę wzrokiem.

– To dlaczego było tyle zamieszania wokół tego?

– Inaczej byś go nie wzięła. Trzeba było cię zmylić – oznajmił Snape. – Teraz powiedz, gdybym ci go dał, mówiąc, co to jest, wzięłabyś go?

– Nie – wyszeptała, patrząc gdzieś w podłogę, która w tej chwili była bardzo interesującym obiektem.

– No właśnie...

– Ja... Ale mi głupio. – Zaczerwieniła się.

– I wszystko się wyjaśniło. – Albus uśmiechnął się dobrodusznie. – No to ja zaparzę nam herbaty. – I wyszedł.

– Przepraszam, profesorze – powiedziała, gdy zostali sami. – Nie wiedziałam. Nie chciałam pana obrazić. Ale się wygłupiłam...

– To prawda, wygłupiłaś się... – odrzekł chłodno.

– Profesorze?

– Tak? – Spojrzał na zaczerwienioną twarz dziewczyny.

– Mogę o coś spytać?

– Już to zrobiłaś, ale mów.

– Czy to pan podsunął pomysł porozmawiania ze mną profesor McGonagall?

– Tak, to ja. Dlatego rozmawiała z tobą. – Snape zastanowił się chwilę, dlaczego jej o tym powiedział. – Nie bój się, Granger. Nie zdradziłem jej szczegółów szlabanu.

– To dobrze. – Odetchnęła z ulgą.


Chwilę później dyrektor wrócił z herbatą i ciasteczkami. Dziewczyna przepraszała jeszcze co najmniej dziesięć razy. Jak mogła się tak skandalicznie zachować? Wybiła dwudziesta druga. Dyrektor nakazał jej wrócić do dormitorium, chociaż profesor Snape nie był za. Oświadczył, że dziewczyna nie skończyła swojego zadania. Dumbledore posłał mu złowrogie spojrzenie i powiedział, że panna Granger dokończy je jutro. Chcąc nie chcąc, Mistrz Eliksirów musiał się zgodzić. Za naradą dyrektora odprowadził dziewczynę pod portret Grubej Damy i odszedł do swoich ukochanych lochów.



~*~


Witajcie!


Jakoś mi się udało dodać nowy rozdział. Muszę Wam powiedzieć, że chyba powoli zaczyna się u mnie układać. Ale czy tak na pewno to sama jeszcze nie wiem.


Chyba w końcu coś się dzieje między Hermioną a Severus'em. Jak Wam podobają się ich kłótnie?


Dziękuję bardzo za ciepłe słowa pod ostatnim rozdziałem. Wasze komentarze dają mi wielką siłę i motywację. Gdyby nie Wy zostawiłabym na zawsze tego bloga. 


Jazz  

27 komentarzy:

  1. Notka fajna, a ich kłunia zabawna przynajmniej dla mnie ;D. Mam nadzeje, że w kolejnych rozdziałach akcja między nimi się jeszcze rozwinie. A tym czasem czekam na nn
    Pozdrawiam
    SPL
    P.S czy mogła byś mnie informować na moim blogu o nowościach u cb? z góry dziękuje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Bardzo cieszę się, że kłótnia Ci się podobała. Może uda mi się w przyszłości wstawiać więcej takich sytuacji.
      Oczywiście powiadomię Ciebie o nowych rozdziałach. Informacje zostawię w "spamowniku".

      Usuń
  2. Muszę z przykrością stwierdzić, że ten rozdział był chyba jednym z gorszych. Mnóstwo błędów, niekiedy ciężko się czytało.
    Kłótnia między Hermioną i Severusem również mi się nie podobała. Rozumiem, że można być zdenerwowanym, ale żeby tak obrażać nauczyciela, którego od zawsze szanowała? Na dodatek mówienie do niego po imieniu, urządzanie takiego przedstawienia przed dyrektorem, a Severus taki jakiś miękki.
    Nie mam na celu zdołowanie Cię, wręcz przeciwnie. Chciałabym, abyś jakoś racjonalnie przyjrzała się temu rozdziałowi i zobaczyła, że jest on trochę... niesmaczny i dziwny.
    Życzę dużo, naprawdę dużo weny (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz mi napisać kiedy Tobie "ciężko się czytało"? Jakie to były momenty? Chciałabym na przyszłość nie popełniać takich błędów. Napisałaś, że zwróciła się do niego po imieniu. Zgaduje, że sytuacja była w gabinecie dyrektora. Tak? Pewnie to była kwestia Dumbledore'a. Musiałam napisać jakoś to niezrozumiale. Co uważasz pod pojęciem "miękkim"? Zaciekawiło mnie to.
      A i dziękuję, za ten komentarz. Oczywiście przyjrzę się jemu.

      Usuń
    2. Między innymi: "Profesor Trelawney dziwnie ją zmierzyła." "Jesteś spóźnia." - czyli tak jak wspominałam, błędy niekiedy utrudniają czytanie. Same literówki są niekiedy irytujące, gdy jest ich cała masa.
      Hermiona zwróciła się również na "ty" do Severusa przed pójściem do dyrektora jak również w gabinecie Albusa.
      Severus poza odbieraniem punktów Gryfonom oraz "uważaj na język, Granger" nie robił nic większego, aby uspokoić dziewczynę.

      Usuń
    3. Dziękuję, że mnie o tym uświadomiłaś. Będę musiała dokładniej czytać rozdziały zanim je opublikuję. A no tak. Już sobie przypomniałam ten moment. Na szlabanie napisałam to tak "celowo". Ale chyba nie zbyt fajnie to wyszło. Nie pozbawiałam Snape'a przyjemności odebrania punktów Gryfonom. Masz rację, że nie napisałam jakoś tak by uspokoił dziewczynę.

      Usuń
  3. Nie przejmuj się!
    Rozdział ciekawy i świetny! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Bardzo chciałam by ten rozdział był trochę inny i się podobał.

      Usuń
  4. Zostałaś nominowana na blogu: because-it-is-love.blogspot.com do Liebster Award. ^^ Szczegóły znajdziesz w zakładce ,,Czekoladowe Żaby". Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajnie, btw. świetny szablon, idealnie współgra ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ohh... bardzo Ci dziękuję. Też mi się podoba, tamten wygląd bloga był trochę „surowy”. Chciałam go jakoś zmienić i chyba się udało.

      Usuń
  6. Rozdział by fajny, choć taki naskok Hermiony na Snape'a wywołał u mnie zaskoczenie. No, ale wiadomo co nerwy robią z człowiekiem :-) . Ich kłutnia była spoko, mam nadzeje, że w kolejnych rozdziałach wątek z nimi będzie dalej ciągnięty= >
    P.S fajny szablon :-)
    Pozdro i weny
    POISON

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem chciałam pokazać, że Hermiona nie jest tylko aniołkiem. Wątek będzie ciągnięty. Mam pomysł na kolejny rozdział. Z tego co planuję nie będzie tak „ostro” jak teraz, będzie wręcz przeciwnie. Bardzo mnie cieszy, że szablon Ci się podoba.

      Usuń
  7. Hej, dawno mnie tu nie było.
    Naprawdę świetny rozdział.
    Ps. nominowałam cię na http://bellsiprzyjaciele.bloa.pl/ do The Versatile Blogger.
    Jagoda :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, że o mnie zapomniałaś. Hehe... nie no żartuję. Dziękuję za to że Ci się podobało i jeszcze na nominację kochana.

      Usuń
  8. Mnie nie czytało się jakoś źle czy opornie. Szło okej. Nie ma wielu błędów, choć jakie takie oczywiście się zdarzają :)
    Ładny nowy nagłówek i tło, fajnie współgra w opowiadaniem ;)
    A mi się właśnie kłótnia bardzo podobała, bo według mnie Hermiona była wcześniej zbyt potulna. No, ale ja to ja. Lubię kłótnie i awantury :3
    Nie przejmuj się hejtami, nawet jeśli takowe są,bo Sevmione nigdy nie miało wielu fanów. Dla ludzi ten parring jest po prostu odrzucający. Tak szczerze, to dla mnie też, ale podoba mi się jak Ty to opisujesz.
    Czekam na NN :**

    PS. Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger na make-love-not-horcruxes.blogspot.com ;)
    ~~XOXO~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że do końca dobrnęłaś. Hehe... no a tak na poważnie bardzo mnie cieszy, że Tobie się podobało.
      Jesteś już trzecią osobą, u której nowy wygląd bloga i nagłówek się podoba. Cały czas mam uśmiech na twarzy!
      Nie wiedziałam, że uwielbiasz awantury? Hmm... napiszę kiedyś taki rozdział ze specjalną dedykacją dla Ciebie!
      „Tak szczerze, to dla mnie też, ale podoba mi się jak Ty to opisujesz” - popłakałam się jak to czytałam, wiesz? To kilka słów a mnie dobiły pozytywnie. Dziękuję Ci ;*

      Bym zapomniała, dziękuję Ci jeszcze raz za nominację. Dziękuję!

      Usuń
  9. Ja osobiście uważam, że ten rozdział jest świetny, mimo kilku małych błędów... Ale przecież nikt nie jest idealny. :)

    PS: Nominuję Cię do Versatile Blogger i Liebster Awards. Wszystkie szczegóły na: http://narcyza-lucjusz-love-forever.blogspot.com/.
    Pozdrawiam Cyzia14. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Świetny? Już nie przesadzaj... ;)

      Jeszcze raz dziękuję za nominację.

      Usuń
  10. Witaj ;)
    Tak jak powiadomiła Cię w zakładce "Spam" Przeczytałam Twojego bloga i postanowiłam że wypowiem się na jego temat :)
    Zacznijmy od tego, że fajnie by było nie widzieć, albo widzieć mniej błędów ortograficznych, chodź literówki kochają wszystkich i zawsze się jakaś wkradnie ;) Więc tym się nie przejmuj. To kwestia przeczytania tekstu przed wstawieniem, bądź znalezienie bety. Tutaj widzę że Anonim po Tobie pojechał... Hmm, to jest FanFiction i tak naprawdę Twoja wersja Snape'a czy innej postaci może być jaka tylko Ci się podoba, bo Ty to piszesz a nie pani Rowling. Masz czytelników (do których i ja się zaliczam :) ) więc po prostu rób swoje ;) Życzę Ci weny i bardzo się cieszę że do nas wróciłaś. O nn, nie musisz mnie informować, bo codziennie tu wpadam z nadzieją że dodałaś nowy rozdział :) Chcę również zaprosić Cię do siebie...
    http://sevmionelove.blogspot.com/
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Rickmanicka!
      Dziekuję za tak obszerny komentzrz. Tak wiem. Już się wzięłam za siebie i muszę coś zrobić z tymi błędami. Nie ukrywam, że nie spodziewałam się takiej krytyki. Anonim zrobił swoje. Masz rację, że to jest moja wersja bohaterów. I to jak ja ich „nakreślę” zależny ode mnie. Och... to miłe, nowa czytelniczka. Dziękuję. Ty się cieszysz, że ja wróciłam a ja się cieszę, gdy czytam takie miłe komentarze ;* Codziennie wpadasz do mnie? Jestem zszokowana. Ale myśle, ze jak wpadniesz niedługo do mnie to będzie już NN.
      Pozdrawiam Jazz

      Usuń
  11. Nie rozumiem niektórych komentarzy... Przecież nikt nie jest idealny, no i zresztą to przecież twoje opowiadanie, które osobiście uważam za jedno z lepszych. Każdemu trafiają się literówki, błędy ortograficzne itp., ale ja ich nie widzę, bo tak się zaczytuję w twoich rozdziałach. ;d Ogólnie ten wybuch Hermiony - bezcenny! Czekam na kolejny rozdział. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Esme czy ty się nie pomyliłaś? Nazwałaś moje opowiadanie jednym z najlepszych. Trafiłaś na odpowiedniego bloga hehe :) ?
      Ale jeśli nie pomyliłaś się z blogami to bardzo Ci dziękuję kochana. Na sercu robi się cieplej czytając takie miłe komentarze aż zachęcają do dalszej pracy. Dziękuję ci ;*

      Usuń
  12. Wow, Hermiona zrobiła niezłą awanturę 😂

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz, uwaga czy spostrzeżenie znaczy dla mnie bardzo dużo i pobudza Pana Wenę, który czasem bywa leniwy :)