środa, 30 stycznia 2013

Rozdział 7


Mistrz Eliksirów schodził spiralnymi schodami do lochów, gdzie miał rozpocząć pierwszą lekcję tego dnia. Pod salą czekali na niego uczniowie. Gestem ręki nakazał im, by weszli do klasy i zajęli swoje miejsca. Wypisał na tablicy składniki eliksiru, który musieli odnaleźć w podręczniku i przygotować. Profesor nie był zdziwiony, że jeden uczeń, spojrzawszy przelotnie na tablicę, szedł już po składniki. Ściślej mówiąc, była to uczennica i Gryfonka; bardzo bystra Gryfonka. Zwariowałeś chyba, skarcił się szybko w myślach. Zauważył, jak z politowaniem popatrzyła na wertujących podręczniki w poszukiwaniu właściwego eliksiru uczniów. Dwie minuty później Potter i Weasley maszerowali po składniki. Mogę się założyć, że im pomogła.


Po uzupełnieniu dokumentów zaczął przechadzać się między stanowiskami, obsypując Gryfonów złośliwymi komentarzami, a Ślizgonów oczywiście nagradzając punktami. Przed chwilą odjął Finniganowi dziesięć punktów za zbyt gęstą konsystencję. Podszedł do pierwszej ławki i spojrzał na Gryfonkę, która w skupieniu mieszała bulgoczącą ciecz.


– Granger, tylko nie zaśnij nad kociołkiem. To nie historia magii – powiedział ku uciesze Ślizgonów. Zauważył, że Potter chciał wstać w jej obronie, ale gdy szepnęła mu coś na ucho, opadł z powrotem na swoje miejsce. Spojrzała przelotnie na profesora i dodała kolejny składnik do wywaru.

– Panie profesorze – powiedziała Hermiona dziesięć minut później – skończyłam.

– Posprzątaj miejsce pracy i postaw eliksir na moim biurku, wcześniej go opisując – rzucił formułką.


Kiwnęła głową i zaczęła wykonywać jego polecenia. Ponownie zasiadł za biurkiem, obserwując Gryfonkę. I na co patrzysz, Snape?, odezwał się jakiś głosik w jego głowie. Podeszła do niego, położyła eliksir na biurku i czekała, aż odhaczy ją z listy. Jej wzrok cały czas błądził po twarzy mężczyzny. Gdy ją na tym przyłapał, Hermiona natychmiast spuściła głowę, a jej policzki zaczęły płonąć purpurą. Miała nadzieję, że tego nie zauważył. Najlepszym wyjściem było ewakuowanie się do swojej ławki i jak pomyślała, tak zrobiła.


– Granger! Dziesięć punktów od Gryffindoru – warknął, kiedy zauważył, że Hermiona ciągle odwraca się do kolegi. – Od dziś spotykamy się codziennie przez tydzień na szlabanie.

– Ale... Dlaczego? – spytała czerwona na twarzy.

– Dlatego, że na owutemach nie usiądziesz z panem Longbottomem i nie będziesz mu mówić, co ma robić.

– To, o której mam przyjść? – Nie spodziewał się tego pytania. Sądził, że będzie się z nim kłócić, a on z satysfakcją odbierze kolejne punkty Gryffindorowi.

– Od razu po kolacji, Granger.


***


Tego wieczoru zjadł kolację w swoich prywatnych kwaterach. Wieczerzę podały mu skrzaty. Po posiłku Zgredek podał czarodziejowi mocną, czarną kawę – taką, jaką Snape lubił najbardziej. Mężczyzna zamoczył usta w gorącym napoju, delektując się jego smakiem. Po gabinecie rozległo się pukanie; prawie zapomniał o pannie Granger i jej szlabanie.


– Wejść – rzucił i po chwili ujrzał brązową czuprynę wychylającą się zza drzwi. – Granger, nie kompromituj się, tylko właź.

– Och, no tak... – Zmieszana podrapała się po czerwonym policzku. – Dobry wieczór, profesorze.

– To jest twoje zadanie na dziś. – Wskazał palcem na wiadro z wodą i środkami czystości. – Zacznij od ławek, następnie umyj podłogę. Granger – powiedział, kiedy dziewczyna skierowała się w stronę wiadra. – Różdżka. – Kiwnęła głową i posłusznie oddała mu magiczny patyk.


Obserwował ją znad dokumentów, które musiał wypełnić. Burza loków opadała falami na ramiona dziewczyny, co chwilę zasłaniając jej oczy. Usłyszał ciche westchnięcie i po chwili Hermiona wiązała włosy w wysokiego kucyka. Mistrz Eliksirów jeszcze przez moment obserwował dziewczynę, po czym upił łyk kawy i powrócił do dokumentów.


Przelał ostatnie krople ciemnego płynu do ust i z cichym echem odłożył pusty kubek na biurko. Po chwili naczynie znikło. Był tak zajęty papierami, że nawet nie zwracał uwagi na dziewczynę. Kiedy w końcu podniósł wzrok, okazało się, że panna Granger siedziała w pierwszej ławce, trzymając głowę na dłoniach, a szmatka i płyn leżały obok niej. Snape wstał ze swojego miejsca i wtedy zauważył, że dziewczyna śpi. Stanął naprzeciwko Gryfonki i krzyknął:


– Granger!

Nic. Zero reakcji.

– Granger – krzyknął, tym razem jednak głośniej.

– Aaa... – Dziewczyna szybko podniosła głowę, natrafiając na ostry wzrok profesora. – Oj... – wymsknęło się jej, kiedy dotarło do niej, co się właśnie stało.

– Oj? – powtórzył. – Minus dwadzieścia punktów za bezczelne spanie na szlabanie – warknął.

– Przepraszam – wymamrotała, prostując się. Poczuła, jak jej policzki płoną ogniem. Jaki wstyd!

– Przegięłaś – cicho podsumował lodowatym głosem, co sprawiło, że dziewczyna dostała ciarek na całym ciele.

– Skończyłam, profesorze. – Spuściła kolejny raz głowę. Snape rozejrzał się; wszystko wokół lśniło czystością.

– Ujdzie – skomentował. – Na dziś masz wolne. Widzimy się jutro. – Wstała, odniosła wiadro na swoje miejsce. Kiedy już miała rękę na klamce, dobiegł ją głos profesora. – Różdżka.

– A, no tak... – wymamrotała, odbierając własność. Czuła na sobie palący wzrok mężczyzny. – Dobranoc, profesorze – powiedziała tuż przy drzwiach.

– Dobranoc.


~*~


Hej Miśki  ♥


Zauważyłam, że wywołałam duże "poruszenie" Draco'nem. Zauważyłam propozycje "trójkąciku", podrywania ze strony chłopaka oraz by Hermiona była ze Severus'em, by Draco był zimnym draniem (pominęłam coś?). Ciekawe te wasze myśli  :)  Ale wiecie co, jest najlepsze? Jest to, że tak Wami to "poruszyło". Że chcecie, aby Draco był taki i taki. Nie wiecie jakie to miłe, naprawdę. Czuję, że mam dla kogo pisać, że to nie idzie na marne  Czy ja pisze zrozumiale? Bo ja już wątpię  ;)


Mam pytanko co Was, co tak was zdziwiło w Draco'nie? To, że był taki "miły", pomógł Hermionie, czy po prostu nie dokuczali sobie. Czy jest coś innego jeszcze  :)


Dziękuję, za tak Wasze liczne komentarze pod ostatnim rozdziałem ;*


Podoba się w ogóle nowy rozdział?



Jazz  ♥


sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 6

W głowie wciąż miała mętlik. To, co się wydarzyło tego dnia, było dla niej ciężarem. Było tego o wiele za dużo, nawet jak na nią. Nie potrafiła poskładać kłębiących się myśli i posegregować ich w głowie. Tego było za dużo, a ona była na to zbyt słaba.


Z drugiego końca pomieszczenia usłyszała ciche skrzypnięcie. Natychmiast zerwała się na nogi, zahaczając nieświadomie dłonią o coś ostrego. Sięgnęła ręką za różdżkę jednak panika i strach ją ogarnęły, gdy odkryła, że zostawiła ją w dormitorium. Kto bierze różdżkę na kolację? No pewnie, że wszyscy! Zrobiła krok do przodu, dając tym nieznajomemu do zrozumienia, by zrobił to, co ona. Chciała ujrzeć jego twarz. Poznać go. Zrobił krok do przodu, wychodząc z ciemnego kąta. Gdyby nie skrzypnięcie podłogi, nie miałaby pojęcia, że nie jest sama. Ujrzała buty należące do płci przeciwnej. Sama podeszła bliżej. On zrobił to samo. Nie widziała jego twarzy, ale widziała ciało pokryte delikatnymi mięśniami, które opinała koszula. Zrobił ostatni krok, by mogła ujrzeć jego twarz w blasku księżyca. Bez większych skrupułów cały czas obserwował ją Malfoy!


– Co ty tu robisz?!

– Spokojnie, mógłbym spytać cię o to samo.

– Ja... Ja tu przyszłam posiedzieć – oznajmiła lekko zakłopotana.

– Rozumiem. Sława. Doskwiera ci już, co? – Uśmiechnął się jadowicie, podchodząc bliżej. – Nie wszyscy są na nią przygotowani... Ale fajnie się spało, nie? – zadrwił.

– Dlaczego od razu nie dałeś znaku, że tu jesteś? – Hermiona zmierzyła go spojrzeniem, zakładając ręce na piersi.

– Ach... Widzę, że nie odpuścisz. Przyszedłem tu odpocząć. Dobrze się tu obmyśla różne sprawy. Gdy przyszłaś, wyglądałaś na zdenerwowaną. Nie chciałem ci pokazywać, że tu jestem. Dałem ci obmyślić parę tematów, bo wiem, że to jest potrzebne. No, ale zabolała mnie noga. Stałem tak kilkadziesiąt minut. Miałem zamiar usiąść, ale podłoga niemiłosiernie zaskrzypiała...

– Czy ja się przesłyszałam? Ty się przed chwilą troszczyłeś o drugiego człowieka?! – Pomachała mu ręką przed nosem. – Dobrze się czujesz?

– Granger, ty jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz – powiedział tajemniczym głosem.

– I nie chcę wiedzieć!


Stali blisko siebie, a może nawet za blisko. Nie wyczytała niczego z jego twarzy. Miał piękny kolor oczu – szary. Kryły się tam ból i współczucie. Położył delikatnie, ale stanowczo, dłoń na jej ramieniu. Poczuła gęsią skórkę na całym ciele.


– Malfoy, puść, bo pobrudzisz się szlamem!

– Nie szkodzi.


Przejechał dłonią od ramienia do nadgarstka. Zatrzęsła się. Złapał mocno jej nadgarstek.


– Krwawisz – oznajmił spokojnie.

– Co? – Spojrzała na swoją dłoń, którą trzymał Malfoy. Faktycznie, kiedy to się stało?

– Nie poczułaś bólu, gdy się skaleczyłaś? – Czy w jego głosie była troska?

– Adrenalina – wymyśliła na poczekaniu.

– Och, tak. Pulsowała w tobie. Chciałaś się na mnie rzucić. Rozumiem cię, wiele dziewczyn o tym marzy. Nie jesteś sama.

– W twoich snach! – zaoponowała.

– Spokojnie. – Wolną ręką wyciągnął różdżkę. Gryfonka zaczęła się wyrywać. Nie mała pojęcia, co on jej chce zrobić, jednak był o wiele silniejszy. Nie miała z nim szans. Przyłożył koniec różdżki do jej klatki piersiowej. Zaczęła szybciej oddychać. – Nie wierć się! Bo mogę pomylić zaklęcia, a nie będzie wtedy przyjemnie. – Przyłożył różdżkę do jej krwawiącej dłoni. – Ferula – szepnął. Hermiona poczuła pieczenie, potem mrowienie i po chwili nie było już rany. Została tylko zaschnięta krew.

– Dlaczego to zrobiłeś?

– Nie mogłem patrzeć, jak swoją brudną krwią brudzisz podłogę – puścił jej rękę i pokazał niewielką kałużę krwi u jej stóp.

– Dzięki, Malfoy. Nie musiałeś tego robić.

– Ale chciałem. – Odszedł, pozostawiając Gryfonke samą. Przy drzwiach odwrócił się ostatni raz i powiedział: – Chłoszczyć. – Kałuża krwi zniknęła.


Hermiona jeszcze przez jakiś czas patrzyła na drzwi, gdzie przed chwilą stał Ślizgon.


***


Pozostałą część wieczoru spędziła z przyjaciółmi w pokoju wspólnym. Nie obeszło się bez pytań, gdzie się podziewała. Hermiona opowiedziała im całe zdarzenie z Malfoyem, włącznie z tym, jak jej pomógł. Harry i Ron spojrzeli na siebie, zszokowani zachowaniem Ślizgona.



~*~


Witajcie kochane Miśki   ♥


I oto kolejny rozdział. Mam dla Was lekturę na weekend. Jak zauważyłyście jest to ostatni dzień z długiego dnia Hermiony. Czy ja pisze zrozumiale? ;)


No dobra mi się ferie już kończą i muszę ustalić, jak będę w czasie szkoły dodawać rozdziały. Planowałam, aby to było dwa razy w tygodniu. We wtorki i piątki. Nie powinnam mieć z tym problemu.


Jak Wam się podoba taki "miły" Draco? Wolicie bardziej takiego zimnego? Czy tajemniczego jak teraz?


Jak ktoś chce być powiadamiany o NN, to niech napisze mi swój numer gg w komentarzu.


Ten rozdział dedykuję wszystkim, co czytają mojego bloga :D


Buziaki ;*


Jazz  ♥



czwartek, 24 stycznia 2013

Rozdział 5

Na terenie Hogwartu panował przyjemnie chłodny wiatr. Przygnał z zachodu kilka bezkształtnych chmur, po czym ucichł, pozostawiając je na pastwę losu. Rozpełzły się po niebie, wlokąc za sobą welony mgły.


– Ginny, co cię tak bawi? – zapytał poirytowany Ron. Jego siostra od kilku minut zakłócała ciszę, o której pozostała trójka tak mocno marzyła.

– Spójrzcie na nich – oznajmiła dziewczyna, kiwając głową na grupkę Puchonów. – Cały czas tu patrzą. Czy to nieurocze?

– Który dokładniej? – warknął Harry z zamiarem podejścia do niego i oznajmienia mu, by nie robił maślanych oczu do jego dziewczyny. Swoją drogą, znał też kilka świetnych zaklęć...

– Oj, głuptasie. – Ginny zaśmiała się. – Tu nie chodzi o mnie, ale tak pomyślałeś. Prawda? – Chłopak potwierdził, kiwając głową.

– Więc o kogo? – spytała Granger

– O ciebie!

– O mnie? – Była zbita z tropu.

– Jesteś inteligentną czarownicą, ale chyba mało spostrzegawczą. Oni wpatrują się w ciebie od jakiegoś czasu. Nie mówię tylko o dzisiejszym dniu. Ale o ceremonii przydziału czy też innych dniach. Tak samo Krukoni. Zmieniłaś się, podobasz się im.

– Ja się podobam? Zwariowałaś. I niby jak się zmieniłam?

– Tak, podobasz się im. Wierz mi, ja to zawsze zauważę – ciągnęła dalej swój monolog. – Zmieniłaś się pozytywnie. Podciągnęłaś się przez wakacje w górę. Zmieniłaś fryzurę, w której wyglądasz teraz ślicznie.

– Ginny ma rację – stwierdził Ron. – Hermiono, ty po prostu wyładniałaś, jeśli tak mogę to określić.

– Zgadzam się z Ronem – oznajmił Harry. – Przez wakacje się zmieniłaś. Mówię tu o plusach, bo minusów nie ma. I jeszcze podoba mi się, jak podkreślasz tuszem rzęsy...

– Dość! Wystarczy już! – krzyknęła Hermiona, mocno zawstydzona i zaczerwieniona.

– Sama widzisz, każdy powie, że mam rację – stwierdziła uśmiechnięta Ginny, całując przyjaciółkę w policzek.


***


Sklepienie Wielkiej Sali było zachmurzone. Młoda Gryfonka wpatrywała się nieobecnym wzrokiem w swój talerz. Wszystkie potrawy wyglądały zachwycająco, lecz nie miała na nic ochoty. Ron, Harry, Ginny i Neville rozmawiali, ale nie miała pojęcia o czym. Od czasu do czasu kiwała tylko głowa na znak, że się z nimi zgadza. Co chwilę słyszała swoje imię. Cała szkoła już wiedziała o jej wpadce na lekcji. Nauczyciele też posyłali w jej kierunku niejasne spojrzenia. Dzięki niej cała szkoła będzie miała o czym rozmawiać przez najbliższy tydzień! Przynajmniej nie mam szlabanu, stwierdziła ponuro w duchu.


Gdy uczniowie byli najedzeni, a ich talerze lśniły czystością, kierowali się do wyjścia. Hermiona przepychała się na początek, otrzymując tym samym złowrogie spojrzenia od innych uczniów. Oddzieliła się od młodzieży i pobiegła korytarzem w lewo. Biegła długo, dopóki jej nogi nie zaczęły protestować. Nie mogła tu zostać, była świadoma, że gdyby Filch ją złapał, dostałaby szlaban.


Nacisnęła klamkę, a ta nie protestowała, odpuściła. Ostrożnie wsunęła się do środka, zamykając za sobą drzwi. W pomieszczeniu było ciemno, a oprócz starego stołu i kilku szaf niczego więcej nie zastała. Usiadła na podłodze, odchylając głowę do tyłu i nabrała kilka porządnych wdechów. Dopiero teraz miała czas i spokój, by wszystko przemyśleć. Na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech, przypominając jej o wczorajszym spotkaniu z Mistrzem Eliksirów. Co się ze mną dzieje? Śpię na lekcji. A w moim śnie pojawia się on. Severus Snape. Wszystko było takie realistyczne. Jego dotyk na moich dłoniach, jego oddech na mojej twarzy, nasz niedoszły pocałunek... Pragnęła bardzo, by to się stało. On odszedł. Nie udało się jej go zatrzymać. A było tak blisko. Co się ze mną dzieje? Dlaczego tak na nią działa? Dlaczego, gdy go widzi, ręce zaczynają się jej pocić, serce bije jak szalone, a motylki w brzuchu wariują? Hermiono, przestań o nim myśleć! Nakazywała sobie, jakby to miało w czymś pomóc.


Nie miała pojęcia, że nie jest sama w opustoszałej sali. Ktoś cały czas ją obserwował...



~*~


Witajcie Miśki  ♥


Jeszcze raz dziękuję za życzenia urodzinowe  ;*  To smutne, że moja "przyjaciółka" kolejny raz mi nie złożyła życzeń. Chociaż chciałam, by o mnie pamiętała. No cóż... takie jest życie. Ale mam was Kochane. Dziękuję, że jesteście  ;*


Jakoś mi się udało dodać jeszcze dziś 5 rozdział.


Dziękuję za 135 wyświetleń ;D


Dziękuję za komentarze  :)


Dziękuję za to, że po prostu jesteście ;*



Jazz  ♥


środa, 23 stycznia 2013

Liebster Award


Zostałam nominowana do Liebster Award przez Isabell. Mam tydzień bloga a tu taka miła niespodzianka. Dziękuję ;*




Jest to nominacja otrzymana od innego bloggera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest ona przyznawana blogom mniejszej ilości obserwujących, dając możliwość rozpowszechnienia. Po otrzymaniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie nominujesz 11 osób (nie można jednak nominować osoby, która nominowała cię) oraz zadajesz im 11 pytań. 




Moje pytania:


1. Dlaczego założyłaś bloga?

2. Twoje prawdziwe imię?

3. Ile masz lat?

4. Ulubiona potrawa?

5. Ulubiona postać filmowa.

6. Najlepszy gatunek literacki?

7. Skąd się wzięła twoja blogger'owa nazwa?

8. Jaka jest najpiękniejsza historia miłosna twoim zdaniem?

9. Ulubiony aktor/aktorka?

10. Jaki masz kolor oczu?

11. Jakie jest twoje motto?  




~*~



Witajcie Miśki  ♥


Trudno mi określić kiedy pojawi się NN, może jeszcze dziś, albo jutro to zależy jak się wyrobie.

3-majcie się


Jazz  ♥